Taksówki przez wiele lat nie miały nic wspólnego z piłką nożną. Wszystko zmieniło się pewnej kwietniowej nocy, gdy Sławek Peszko postanowił zdemontować taksometr u jednego z niemieckich kierowców. Internet wiedział co z tym zrobić.

Już prawie zapomnieliśmy o całej sprawie, wróciła do nas jednak z wielką mocą po przeczytaniu nagłówków w dzisiejszych wydaniach hiszpańskiej prasy. Okazało się, że Sławek Peszko był jedynie prekursorem, wersją beta prawdziwego „Taksówkarza”. Od dziś ta ksywka musi należeć do Martina Montoyi, obrońcy Barcelony, który – jeśli wierzyć hiszpańskim mediom – zdecydowanie przebił naszego rodaka.
Montoya bowiem, zawodnik jednego z najbogatszych i najpopularniejszych klubów na świecie, miał rzekomo… ukraść taksówkarzowi portfel. Jadąc tym środkiem lokomocji wraz z dwoma innymi zawodnikami oraz lekarzem FC Barcelony, piłkarz zgarnął z deski rozdzielczej portfel, w którym znajdowało się (według relacji taksówkarza) 230 euro. Co więcej, gdy taksówkarz poinformował wesołą grupkę o całej sytuacji, wszyscy mieli… wybiec z auta, uzasadniając pośpiech odlatującym za moment samolotem.
Wszystko brzmi niewiarygodnie, ale taksówkarz idzie w zaparte i zapowiada drążenie sprawy, aż do szczęśliwego rozwiązania zagadki. Co na to sam Montoya? „Oskarżenia dotyczące kradzieży portfela taksówkarzowi są całkowicie nieprawdziwe”.
Cóż, nawet jeśli nieprawdziwe – na kilkadziesiąt godzin zajęły hiszpańskich kibiców, a Montoyi zapewniły ksywkę na najbliższe miesiące. Swoją drogą – niezła heca byłaby jeśli sąd przyznałby rację taksówkarzowi…

