Reklama

Co warto poprawić w systemie VAR?

redakcja

Autor:redakcja

06 listopada 2017, 21:58 • 6 min czytania 55 komentarzy

W niewielu dziedzinach jesteśmy liderami w skali światowej, więc tym bardziej warto rozmawiać o systemie VAR. W kwestii zaawansowania, postępów wdrażania oraz doświadczenia przy pracy z asystentem sędziego zajmującym się weryfikacją wideo jesteśmy w absolutnym topie, co docenili chociażby Anglicy – zapraszając polskich sędziów na swój towarzyski mecz z Niemcami, który ma być pierwszym widowiskiem tej skali poprowadzonym na Wyspach Brytyjskich z charakterystycznym monitorkiem przy linii. Mamy najwięcej doświadczenia, ale oznacza to również, że mogliśmy wychwycić najwięcej rzeczy godnych poprawki. Co nas wkurza w VARze? Co byśmy poprawili? Spróbujmy jakoś to usystematyzować.

Co warto poprawić w systemie VAR?

Nie, nie będzie to tekst o tym, że VAR powinien być bardziej sprawiedliwy dla Lecha Poznań.

Wóz!

Najbardziej trywialna rzecz, zdradzająca też od razu naszą całościową ocenę systemu. Potrzebny jest trzeci wóz, dzięki któremu obsadzone VAR-em będą wszystkie mecze w kolejce. Przy wszystkich swoich wadach, niedoróbkach i rzeczach, które można zorganizować nieco lepiej – VAR to przyszłość. Im szybciej w nią wejdziemy, tym lepiej. Już wczoraj, gdy Pogoń miała kilka stykowych sytuacji z legionistami, brakowało nam tej świadomości, że “w razie czego”, zawsze można to sprawdzić na wideo. Dawać te wszystkie mecze w kolejce i tyle. Na szczęście z tego co wiemy – na spełnienie tej naszej sugestii poczekamy najkrócej.

Współpraca sędzia – VAR (i przeklęta szara strefa)

Reklama

To bez wątpienia najważniejszy problem ostatnich dni, ale i ogółem całego systemu VAR. W tym momencie relacja jest dość jasno określona – sędzia główny prowadzi sobie spokojnie spotkanie, natomiast VAR czuwa, by nie popełnił oczywistych błędów. Z jednej strony więc – VAR jest tylko do sytuacji absolutnie awaryjnych, gdy arbiter myli piłkarzy, nie widzi sytuacji, nie dostrzega spalonego, albo kopnięcia w pysk w polu karnym. Czyli interweniuje dość rzadko. Z drugiej strony – VAR jest do sytuacji awaryjnych, czyli pełni rolę recenzenta pracy sędziego. Wiadomo, że jak w każdym środowisku, tak i tutaj mogą występować problemy… ambicjonalne? Nie wiemy, jakie określenie byłoby tu odpowiednie – ale zapewne inaczej czuje się Gil poprawiając jakiegoś sędziowskiego debiutanta, a inaczej sędziowski debiutant poprawiając Szymona Marciniaka. Czy może dojść do sytuacji, gdy VAR patrzy na oczywisty faul na swoim ekranie, ale bardziej niż własnym oczom wierzy reputacji sędziego głównego? No… No w teorii może.

Co trzeba zrobić? Naszym zdaniem – pozwolić ludziom działać i zachęcać ich do działania. Wiemy, że musimy się stosować do międzynarodowych zaleceń, że nie wszystko zależy od nas, ale też wiemy, że mamy w kwestii VAR sporo do powiedzenia także poza naszymi granicami. I należy mówić głośno – tak wyraźne ograniczenia dla sędziego przed telewizorem, zminimalizowanie jego udziału do sytuacji czarno-białych, ewentualnie na wyraźne żądanie głównego, to po prostu błąd. Sędzia VAR powinien być normalnym partnerem głównego, tak jak chociażby liniowi. Widzi błąd? Naturalne, krzyczy w słuchawkę. Ale widzi sytuację fifty-fifty? Prosi o obejrzenie powtórki. Widzi sytuację 70/30, 80/20, 90/10 – prosi o obejrzenie powtórki.

Większość debat z ostatnich tygodni dotyczy właśnie tej słynnej szarej strefy, czyli sytuacji, w których sympatyczny pan Sławek zwykł mawiać: “z każdej decyzji by się wybronił”. O ile jesteśmy skłonni się zgodzić w przypadku sytuacji szarpania w polu karnym, czy delikatnego kontaktu w szesnastce (nie każdy kontakt to faul!), o tyle mieliśmy już w Ekstrakasie VAR-owej sytuacje, w których nie odgwizdano oczywistych rzutów karnych, bo VAR uznał je za szarą strefę. Decyzje nie mają przecież być podejmowane na zasadzie: “z każdej się wytłumaczy/wytłumaczę/wytłumaczymy”, ale – “widząc wszystkie okoliczności, skłaniam się ku decyzji A”. Pierwszy przykład z brzegu – Kaczarawa i Wrąbel. Może sędzia i tak podyktowałby karnego, a może jednak uznał, że kontakt nastąpił w momencie, gdy Kaczarawa już frunął po “jedenastkę? Chyba wszyscy bylibyśmy spokojniejsi, gdyby arbiter podejmował tak ważne decyzje po przejrzeniu powtórki.

Naszym zdaniem – rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać, następnie zaś weryfikować (weryfikować i jeszcze raz weryfikować). Lepiej obejrzeć o trzy powtórki za dużo, niż jedną za mało. Na płynność gry i tak większy wpływ mają protesty zawodników, niż czas poświęcony na podbiegnięcie do linii.

Asystent liniowy a VAR

I tu kolejna sprawa. W derbach Trójmiasta Arka przekreśliła możliwość użycia VAR poprzez zbyt szybki wyrzut z autu. Naszym zdaniem w takich sytuacjach na łączach z VAR-em powinien zostawać asystent liniowy, który zachowałby się podobnie jak w przypadku, gdy szybkie wznowienie uniemożliwia na przykład wręczanie żółtej kartki przez głównego. Prosty komunikat do piłkarza – poczekaj, poczekaj, sprawdzamy coś. I tyle. W teorii pozbawia się drużyny możliwości szybkiego stworzenia zagrożenia, ale w praktyce  – jeśli liniowy nie będzie wstrzymywał gry, po derbowym przypadku sami piłkarze będą się powstrzymywać przed szybkim wznawianiem.

Reklama

Jawność (VAR Announcer?)

I tu ukłon w stronę kibiców. Na meczu wszystko dzieje się szybko. Niejeden kibic zapewne wiele razy pytał swoich kolegów – co tu się stało? O co tu chodzi? Za co ten faul?

Naszym zdaniem, skoro i tak w wozie VAR siedzi kilka osób a sędziowie są na podsłuchu, od razu po tym, gdy VAR rusza do akcji, stosowny komunikat powinien czytać na stadionie spiker, natomiast w telewizji informować widzów komentator. Nie wyobrażamy sobie, że to kupa roboty, jeśli sygnał z mikrofonów sędziowskich i tak dociera do wielu osób zajmujących się realizacją całej imprezy. Natomiast wyobrażamy sobie, że to będzie dla kibiców o wiele bardziej komfortowa sytuacja, niż kilkadziesiąt sekund monologu Macieja Murawskiego rozprawiającego, czy w tej sytuacji faktycznie był spalony, mimo że VAR analizuje faul sprzed 50 sekund.

Przerywanie

I tu kolejna sprawa. Sędziowie zupełnie niepotrzebnie czekają z weryfikacją wideo na zakończenie akcji, choć mają możliwość, by przerwać grę wcześniej. Tak, w przypadku niesłusznego przerwania trzeba będzie wznowić od rzutu sędziowskiego, ale przecież podobnie dzieje się przy kontuzjach. Zamiast czekać, aż ktoś wybije piłkę – gwizdek i pach, potem rzut sędziowski. Działałoby to z korzyścią dla wszystkich, bo zdecydowanie przyspieszyłoby decyzję w sytuacjach skrajnych, nie wprowadzało zbędnego zamętu i wątpliwości – którą część gry on właściwie analizuje? Przeciw nam, czy dla nas? Spokojniejsi byliby i kibice, i piłkarze, i trenerzy. A i sam VAR byłby oceniany lepiej, a przecież o to chyba wszyscy walczymy.

Jednolitość

Łączy się to trochę z szarą strefą, ale… No właśnie. Skoro już ustaliliśmy, że szara strefa jest i nie wolno jej ruszać, dlaczego dwie identyczne sytuacje (Danek i Sedlar w meczu Piast-Sandecja oraz Celeban-Arsenić w meczu Śląsk-Wisła) są oceniane inaczej? Tak, wiemy, to urok przepisów, które podlegają interpretacji sędziego, a interpretacja sędziego Gila może być inna niż interpretacja sędziego Marciniaka (a także interpretacja sędziego Gila z soboty może być inna niż interpretacja sędziego Gila z piątku). Ale bez postawienia jasnych granic, kontrowersje będą się nawarstwiać.

Edukacja

Od trenerów, przez piłkarzy, po kibiców i dziennikarzy. Omawiać. Tłumaczyć. Przekazywać. Poprawiać. Rozjaśniać. Do skutku. Najlepiej zresztą razem ze zbieraniem informacji zwrotnych i braniem ich pod uwagę przy rozwijaniu systemu. Że jest potrzebny – widzi większość. Że jest niezły – duża część. Że musi być jeszcze lepszy – wszyscy.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

55 komentarzy

Loading...