‎ – Cały czas trenuję dwa razy w tygodniu, żeby utrzymać formę. Nie zakończyłem jeszcze piłkarskiej kariery. Ona cały czas jest w zawieszeniu. Zastanawiam się teraz, czym będę się zajmował po zawieszeniu butów na kołku, ale szczerze mówiąc, WCIĄٻ WIDZĘ U SIEBIE MOTYWACJĘ, żeby nadal grać w piłkę. Nie wykluczam, że zdecyduję się na taki krok. Na przykład liga MLS byłaby dla mnie interesującym kierunkiem. Kto wie, może pewnego dnia tam trafię – mówi Jerzy Dudek w wywiadzie dla Sky Sports.
Siedzi sobie tak od ponad roku w fotelu i niezmiennie czaruje, że kiedy tylko zbierze się w sobie, a przy tym pojawi się wystarczająco interesująca oferta, to wstanie, założy rękawice i znów będzie bronił. Typowo dudkowe pieprzenie. Zdaje się, że słyszeliśmy to już w okolicach grudnia. Najpierw było zimowe okienko, różne kluby potrzebowały przecież paru bramkarzy. Później okienko letnie – a Dudek, jak siedział, tak siedzi. No, czasem tylko wyskoczy na golfa. Trenować bramkarzy nie będzie, bo celuje w poważniejsze zajęcie. W międzyczasie, za (niekwestionowane) zasługi w łapaniu piłki, chciał zostać dyrektorem, ale że mu to jakoś nie wyszło, to wrócił do golfa i tego swojego – może jeszcze kiedyś pogram, bo ciągle mam motywację.
Dzięki boziu, szczęśliwe półtora roku już mu na tym minęło. Naprawdę, to już chyba nawet Andrzej Gołota zaliczył mniej medialnych come backów do sportu. Ale spokojnie, Janek Tomaszewski ponoć też jeszcze nie powiedział ostatniego słowa i jak kiedyś się mocno wkurwi znajdzie motywację, to wróci.