Jeśli ktoś zastanawiał się, gdzie przepadł ostatnio Błażej Augustyn, to w skrócie informujemy, że jeszcze przez jakiś czas na boisku trudno go będzie zobaczyć, bo właśnie dziś w Rzymie przeszedł operacyjny zabieg częściowego usunięcia łękotki w prawym kolanie.
Piszemy o tym dlatego, że… nikt jeszcze o tym nie pisał. A tak na serio – bo mamy wrażenie, że Błażejowi – jednemu z większych wariatów – piłkarzy, jakich do tej pory spotkaliśmy, trochę posypała się sensacyjnie rozwijająca kariera. Trzy lata temu, kiedy tego 21-letniego wówczas chłopaka z trzecioligowego Rimini wyciągnęła pierwszoligowa Catania, wszyscy zrobili wielkie oczy i pytali – jak to się stało? A no, stało się.
W Polsce zagrał cztery mecze na krzyż i nagle, nie wiadomo skąd i dlaczego, miał na koncie szesnaście występów w Serie A. Latem tego roku, gdy wracał z wypożyczenia do Vicenzy, pisaliśmy, że jest bez większych szans na dalszą grę w składzie Catanii, dlatego kwestią czasu jest jego kolejne wypożyczenie.
Miał odejść do Serie B. Prowadził rozmowy, trenując z Catanią jeszcze w okresie przygotowawczym, ale na nic się to zdało. Na sam koniec przyplątał się uraz – kolejny już zresztą. W efekcie, od końca kwietnia Błażej nie rozegrał ani jednego spotkania. I nie zanosi się, by w najbliższych kilku tygodniach miało się to zmienić.
PM