Dawno nic nie było o Krzysztofie Królu, a szkoda, bo Król to przecież maskotka całej ligi. Znów zabrał się za publiczne wypowiedzi, czego powinien unikać jak Kamil Durczok psychotropów przed wejściem na antenę.
Tym razem Król nie wspominał nic o kolegach z Realu Madryt, za to podsumował mecz Podbeskidzie – Górnik. Przypomnijmy, że to był mecz, w którym goście robili co chcieli, prowadzili już 3:0, a powinni w tamtym fragmencie gry prowadzić i 6:0. Na koniec dali sobie wbić jednego gola, dość przypadkowo. Zobaczcie jednak, co na łamach portalu sportslaski.pl miał do powiedzenia Król…
– Panie Krzysztofie, dlaczego wynik znów był tak zły?
– Górnik Zabrze miał szczęście, my tego szczęścia nie mieliśmy, więc rezultat jest taki, a nie inny. Pierwsza bramka padła po rykoszecie. Jakby się nie odbiło, to może by nie wpadło. Druga – zderzyło się dwóch naszych zawodników. Gdyby się nie zderzyło, to też by nie wpadło.
– No, dobrze. A trzecia?
– Postawiliśmy już wszystko na jedną kartę, czego konsekwencją była kontra Górnika i trzeci gol.
Ponadto – już dla telewizji Górnika – Król zrecenzował grę Nakoulmy i Milika: – Co oni takiego zrobili? Jeżeli się Nakoulma rozpędził po kontrze jakiejś? Akcji takiej nie zrobił, żeby strzelić bramkę. Rozpędził się, strzelił gola, jest szybki i tyle. Powstrzymywaliśmy go na tyle, że poza tą jedną akcję, gdy strzelił gola, nic więcej nie zrobił.
No to tylko wypada pogratulować wam, Krzysiu, że tak dobrze zaopiekowaliście się Nakoulmą. A że im wpadało, a wam nie? Wiadomo, ich szczęście, wasz pech. Gdyby nie pech, wczoraj grałbyś w Gran Derbi.