Autobiografia Uliego Borowki: podwójne życie piłkarza i alkoholika

redakcja

Autor:redakcja

05 października 2012, 09:42 • 2 min czytania

Alkohol zabrał mu wszystko – rodzinę, pieniądze, własną godność i honor. Bił żonę, pijany powodował wypadki, chciał odebrać sobie życie, aż w końcu dopuścił się próby samobójczej. Przeżył. Natychmiast wrócił do picia i pił do momentu, kiedy przyjaciele siłą zaciągnęli go do kliniki… Lada dzień w sprzedaży pojawi się autobiografia 50-letniego Uliego Borowki, byłego reprezentanta Niemiec, niegdyś piłkarza Werderu Brema czy Widzewa فódź.
„To był początek sezonu. Obudziłem się w samochodzie, było przed dziesiątą i nie miałem pojęcia, gdzie jestem. Czułem, że mam usta wciąż pełne trunków – likieru i piwa. Głowa mi pękała, do tego miałem pusty zbiornik z paliwem. Dziesięć minut do rozpoczęcia treningu, a ja wciąż jestem nie wiadomo gdzie z autem, które muszę pchać na stację benzynową. No, i to cholerne totalne zaćmienie… Nigdy wcześniej coś takiego mi się nie przytrafiło. Zadzwoniłem do Otto Rehhagela, powiedziałem o swojej sytuacji, on prasie tłumaczył, że miałem problemy z przewodem pokarmowym. Dopiero po latach, w poradni leczenia uzależnień dowiedziałem się, że jego zachowanie miało wpływ na dalszy przebieg wydarzeń. Ł»e wpływ mają ludzie, którzy przyjmują taką taktykę, a osoba uzależniona nie przyznaje się do nałogu” – pisze w książce. Jego autobiografia „Volle Pulle”, w której przedstawia swoje podwójne życie piłkarza i alkoholika, na rynku zadebiutuje 8. października.

Autobiografia Uliego Borowki: podwójne życie piłkarza i alkoholika
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Problemy Borowki z alkoholem dla nikogo nie są tematem odkrywczym, wiadomo było o nich już od dłuższego czasu. Z Werderu Brema kilkukrotnie próbowali się go pozbyć, a jak w końcu im się udało, to pijany prowadził Porsche i wjechał w drzewo. Zresztą, z policją problemów miał znacznie więcej – zatrzymywali go „pod wpływem” za kółkiem, wzywani byli do kłótni z żoną. Jeszcze dwa lata temu na łamach „Bilda” otwarcie przyznał, że był alkoholikiem i opowiedział, że przez moment jedną nogą znajdował się w grobie… To tylko przykład, że Borowka nigdy nie bał się mówić o dawnych problemach. Tym bardziej, że dziś już jest czysty. Ale pewnie dla niego, tak jak i dla Andrzeja Iwana, to forma terapii. Bo opowiedzenie historii, jak podczas ostrej kłótni z żoną złapał ją za szyję i uderzył jej głową o ścianę, do przyjemnych nie należało.

Reklama

„Było ciemno, kiedy otworzyłem oczy. Próbowałem się ruszyć, chociaż odrobinę, ale ból był niesamowicie silny. Gdzie ja jestem?! W końcu mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności. Mam podarte spodnie, twarz całą we krwi, leżę na kamieniach pod mostem. Co tu się wydarzyło?! Kompletnie pijany musiałem spaść pięć metrów w dół. (…) Jakimś cudem zdołałem się stamtąd wydostać, po paru godzinach znajomy zawiózł mnie do szpitala.”

PT

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama