Czasem tak trzeba, czyli… piłkarze Wisły osiągnęli swój cel

redakcja

Autor:redakcja

02 października 2012, 11:45 • 2 min czytania

To już powoli staje się regułą. Nie odpowiada ci trener – wywal w trybuny. Nie akceptujesz jego zasad – zagraj do przeciwnika, niech on się martwi. Trener przegina z intensywnością treningów? Zakończ rajd na najbliższym stoperze. Bo w końcu kto powiedział, że trener ma być najważniejszy? Przecież on, stosując rotację i wydzierając się przy ławce, tylko działa na szkodę drużyny. Chyba nikt trzeźwo myślący nie uwierzy, że trener ma dobre intencje.
Pisząc ten tekst, oglądam na Canal+ Gol powtórkę wczorajszego spotkania Wisły. Może to i masochizm, ale obserwując starcie z Piastem na żywo, ciężko mi było uwierzyć w to, co widzę. Ł»e klub uchodzący w Polsce za czołowy zaliczył aż taki regres. Ł»e zjechał na poziom – z całym szacunkiem – Lechii czy Podbeskidzia i puka w dno od spodu. Ł»e przy tak wysokich zarobkach gra się tak nieprawdopodobną padakę i nie potrafi się wymienić pięciu podań ani przeprowadzić jednej składnej akcji. I to mimo odsunięcia na ławkę lub w ogóle poza kadrę największych leni.

Czasem tak trzeba, czyli… piłkarze Wisły osiągnęli swój cel
Reklama

Mówi dziś Rafał Boguski, że to co pokazuje Wisła, to wstyd, Pareiko nie mówi nic, bo nie znajduje odpowiednich słów, Wilk z typowym dla siebie grymasem dorzuca, że nikt się tego nie spodziewał, a mnie – czytając tę hipokryzję – zbiera się tylko na śmiech. Dobre sobie. „Nikt się tego nie spodziewał”. Aż tak się, Czarek, trzymasz z dala od szatni? Bo skoro sugerujesz w tym momencie, że nie graliście na zwolnienie Probierza, to chyba przebierasz się w szatni kierownika drużyny albo na klubowym parkingu.

Nie jest tajemnicą, że paru piłkarzy od jakiegoś czasu szykowało mały zamach stanu. Rozmawiali o tym między sobą, opowiadali w prywatnych rozmowach, bo ewidentnie im przeszkadzało, że – cytuję – nie czują zaufania trenera i nie ma między nimi chemii. Zapytałem nawet ostatnio jednego z podstawowych zawodników, czy grają przeciwko Probierzowi i… delikatnie mnie zamurowało. – Tak, gramy.
– I nie czujecie, że podcinacie gałąź, na której siedzicie?
– Nie. Czasem tak trzeba.

Reklama

Bez ceregieli. „Czasem tak trzeba”.

Zwolnienie Probierza było kwestią czasu, ale on sam – w przeciwieństwie do Oresta Lenczyka – wolał uprzedzić ruch właściciela. Potrafił zachować honor i podał się do dymisji automatycznie zrzekając się części pensji. Ciekawe, z kim przyjdzie teraz wiślakom pracować.

Jeden darmozjad do tego towarzystwa pasuje…

TĆ

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
1
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama