Tomasz Wróbel: – Prawdziwą porażką jest przegrać i nie podnieść się po tych przegranych

redakcja

Autor:redakcja

28 września 2012, 20:30 • 2 min czytania

Piłkarze GKS Bełchatów zbierają na początku sezonu lanie od kogo tylko się da. Najpierw było raz, dwa, trzy, cztery, pięć, do tego – właśnie w Pucharze Polski – sześć i… ani jednego w tym remisu. Przykry obrazek. Obrazek, który w polskiej lidze mógł skończyć się tylko w jeden sposób: zmianą trenera.
– Kiereś to człowiek ambitny, z szeroką wiedzą. Szkoda go. Wszystko wyglądało dobrze, tylko… wystartowaliśmy kiepsko. Ale do samej gry przecież nie można mieć większych zastrzeżeń, fizycznie też byliśmy dobrze przygotowani. Czasem tak jest, że drużyna świetnie się prezentuje, a nie potrafi punktować. Dlatego myślę, że my potrzebowaliśmy nowego impulsu – mówi Tomasz Wróbel, jeden z najbardziej doświadczonych w Bełchatowie. Ale czy sam klub był przygotowany na zmianę szkoleniowca, czy miał plan B? No, chyba nie do końca. Kiereś zespołu już nie prowadzi, głównego kandydata Roberta Podolińskiego nie puścił Dolcan, a Jan Złomańczuk na ławce miał usiąść tylko w Pucharze Polski. Efekt nowej miotły zadziałał tak, że GKS w PP dostał 0:3. „Nowy impuls” otrzyma jednak kolejną szansę, może akurat zaskoczy… GKS w walce z Koroną o pierwsze punkty – albo chociaż pierwszy punkt – poprowadzi jutro właśnie Złomańczuk.

Tomasz Wróbel: – Prawdziwą porażką jest przegrać i nie podnieść się po tych przegranych
Reklama

Słuchając tych wszystkich wypowiedzi i analizując wszystko dookoła, zaczynamy odnosić wrażenie, że ostatnie miejsce bełchatowian w tabeli to… złośliwość losu. Terminarz trafił się najgorszy z możliwych, kontuzje złapali najważniejsi piłkarze, a i tak kilku latem się pozbyto, do tego naprawdę wcale nie taka kiepska gra. A jeśli kiepska, to nie w takim stopniu, żeby „od dołu” spoglądać na Podbeskidzie czy Zagłębie.

Zadzwoniliśmy więc do Wróbla, żeby wytłumaczył, co w tym Bełchatowie się dzieje i zapytaliśmy, jak się czuje i czy podobnie, jak po słynnym meczu z Cracovią („wydymany jak dziwka po gang bangu”). – Wtedy to była porażka nietuzinkowa, wręcz porażka życia. Wątpię, żeby coś takiego kiedykolwiek jeszcze mi się w życiu przytrafiło… Nie, no, to tragedia była. Nie można przegrać meczu ligowego w ten sposób, a jednak… – mówi. – Ale dziś chyba wolałbym dostać tak raz, niż po pięciu kolejkach niezłej gry pozostać bez punktu. Co mogę dziś powiedzieć? Prawdziwą porażką jest nie tylko przegrać, ale i nie podnieść się po tych przegranych. I to odpowiedni moment na takie słowa – dodaje, jak sam siebie nazywa, zdołowany Wróbel.

Reklama

O rzuconej na głęboką wodę młodzieży, niedotrzymanych terminach czy kiepskiej sytuacji organizacyjnej klubu więcej dowiecie się, słuchając naszą rozmowę w audio.

PIOTR TOMASIK

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
1
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama