Traore chce zachwycić cały świat, Reiss czuł się jak w matriksie

redakcja

Autor:redakcja

22 września 2012, 10:32 • 6 min czytania

Nie najgorzej wygląda dzisiejsza prasa jak na sobotę. Jest kilka materiałów do przeczytania – choćby wywiad z Piotrem Reissem („PS”) i materiał o Razacku Traore („SE”).
FAKT

Traore chce zachwycić cały świat, Reiss czuł się jak w matriksie
Reklama

Tekst o zarobkach sędziów.

Reklama

Siedmiu głównych arbitrów i dziesięciu asystentów poza bieganiem po boiskach nie może zarabiać na życie w inny sposób, ale wysokość pensji w pełnie rekompensuje im te ograniczenia. Każdy z zawodowych sędziów miesięcznie inkasuje bowiem od 7 do 12 tysięcy złotych, a jeśli na koniec sezonu przekroczy liczbę 21 prowadzonych spotkań otrzyma powyżej dziesięciu tysięcy złotych jednorazowej premii. Nawet, jeśli tego progu nie uda się przekroczyć i niektórym z nich pokaźny bonus przejdzie koło nosa, zryczałtowana stawka w wysokości 1500zł za każdy mecz w ekstraklasie powinna to zrekompensować.

Spośród siedmiu zawodowych arbitrów najwyższe kontrakty mają doświadczeni Paweł Gil (36 l.) i Marcin Borski (39 l.). Nieco mniej zarabiają Daniel Stefański (35 l.), Hubert Siejewicz (38 l.) i Szymon Marciniak (31 l.), zaś poniżej tego pułapu opłacani są Tomasz Musiał (31 l.) i Paweł Raczkowski (29 l.). Na prawdziwe kokosy może liczyć siódemka reprezentująca nasz kraj w międzynarodowych rozgrywkach. Gil, Borski, Marciniak, Siejewicz, Robert Małek (41 l.), Adam Lyczmański (33 l.) oraz Dawid Piasecki (36 l.) za mecz Ligi Mistrzów mogą dostać nawet pięć tysięcy euro. Na szerokie wody w przyszłym roku wypłynie także Raczkowski, który zastąpi w elicie odsuniętego na boczny tor sędziego z Bydgoszczy.

I artykuł o – zdaniem Faktu – największym twardzielu ligi.

Większość ligowców powinna brać przykład z Ugochukwu Ukaha (28 l.). Obdarzony niezłomnym charakterem piłkarz Jagiellonii Białystok niespełna miesiąc temu doznał podwójnego złamania ręki, ale już w ten weekend wróci na boiska ekstraklasy.

SUPER EXPRESS

Tekst o Razacku Traore, który zwolnił kiedyś Mourinho, a dziś może zwolnić Probierza.

– W czterech ligowych meczach strzeliłem dwa gole, więc forma jest. Do Krakowa jedziemy bez strachu, bo, jak to się mówi, nikt nie wybiera się na wojnę, żeby umrzeć – opowiada nam gwiazdor Lechii, który ma sporo powodów, aby zaleźć Wiśle za skórę. – Niedawno urodziła mi się druga córeczka, której zadedykowałem gola strzelonego Piastowi. Tamten mecz jednak przegraliśmy, a ja chcę jej zadedykować wygraną. I po to jadę do Krakowa.

(…)

– Szykuję jednak coś o wiele większego. Chcę strzelić takiego gola, który zachwyci cały świat. Nie zdradzę szczegółów, powiem tylko, że to uderzenie z powietrza, niezwykle trudne do wykonania. Któregoś dnia spróbuję. Takie gole strzela się raz w karierze, a moim wzorem jest pod tym względem Zlatan Ibrahimović – przyznaje Traore, którego koszulka już niedługo może trafić do… króla Burkina Faso.

GAZETA WYBORCZA

Tekst o młodzieży w Wiśle Kraków.

– Wcześniej dziennikarze pisali, że czas pożegnać średnich obcokrajowców i wprowadzać młodzież. Właśnie to robimy i Wisła jest w przebudowie. Nie da się pstryknąć i będzie gotowe – mówił Probierz. – Dlatego apeluję do wszystkich, by zeszli na ziemię, bo wprowadzanie młodzieży to długa droga. Na ulicy spotykają mnie ludzie i mówią, bym nie zmieniał obranego kierunku, nie przestraszył się i dalej nią szedł. Ta moja krakowska droga jest na razie wyboista, ale wierzę że się wyprostuje. Ja się z niej nie cofnę, bo jestem trenerem, który wie, jaką ma filozofię pracy i nie zmieni jej do ostatniego dnia pracy.

40-letni trener podawał przykłady – mówił, że w Belgii na szkolenie młodzieży postawiono 10 lat temu i teraz są efekty. Wspomniał też, że w Jagiellonii Białystok wprowadzał na boiska ekstraklasy nieznanych wtedy Grzegorza Sandomierskiego, Macieja Makuszewskiego czy Thiago Cionka. Wierzy, że podobną rolę odegrają niedługo młodzi wiślacy, m.in. Michał Szewczyk, Dawid Kamiński czy Alan Uryga. – Trzeba dać czas, by ukształtować i nadać charakter takim piłkarzom, jak np. Szewczykowi, którego znaleziono w lidze okręgowej – stwierdził Probierz.

I relacja z derbów Warszawy.

I jedyny zgrzyt piątkowych derbów to legijni kibole. Wojewoda mazowiecki punkt po punkcie wymieniał kilka tygodni temu, dlaczego grozi klubowi zamknięciem do końca roku trybuny północnej, na której wystają ultrasi. Ł»e stoją w przejściach, co jest niebezpieczne, gdyby np. ktoś zasłabł i trzeba go było ewakuować, że odpalają zakazane przez prawo race, że do krycia łamiących regulamin używają flag, pod którymi ci chowają się przed monitoringiem, itp. I wczoraj były race, świece dymne, stanie w przejściach. A na dokładkę przepychanka ze stewardami, którzy zostali bezczelnie wypchnięci z trybuny i podpalone krzesełka, o których ugaszenie spiker prosił… ultrasów, bo ci nikogo innego wpuścić nie chcieli.

Kibol pokazał, że to on rządzi na trybunie północnej, choć klub, z którego zakpił, uparcie twierdzi co innego. Samą Legię i piłkarzy ma w głębokim poważaniu. Więc najpewniej porządził w ostatnim meczu w tym roku.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Wywiad z Piotrem Reissem.

Po co panu ten powrót na Bułgarską?
Kibicem Lecha jestem od zawsze. To klub, któremu się nie odmawia. Prowadziliśmy rozmowy na ten temat od kilku miesięcy. Zaczęło się od propozycji zorganizowania meczu na zakończenie mojej kariery. W międzyczasie Akademia Reissa podpisała umowę o współpracy z Lechem. A w trakcie tych wszystkich rozmów okazało się, że warto pomyśleć o moim powrocie w roli zawodnika.

Nawet pomimo sposobu, w jakim w 2009 r. się z panem rozstano? Miał pan wtedy pretensje do zarządu, że zostawił pana na lodzie.
Z perspektywy czasu inaczej to oceniam. Nie mam do nikogo żalu, bo wiem, że na bazie szczątkowych informacji, jakie wtedy posiadali, musieli podjąć taką decyzję. Teraz to już zamknięty temat. Dzięki mojej stronie internetowej, a także autobiograficznej książce, byłem w stanie cały czas komunikować się z moimi fanami, a oni nawet na moment się ode mnie nie odwrócili. Za to jestem im bardzo wdzięczny.

(…)

Popiera pan zatrudnianie w klubach osób z zarzutami korupcyjnymi?
A jednak… No dobrze… W świetle polskiego prawa każdy człowiek, któremu postawiono zarzuty, do momentu skazania jest niewinny. Czy wyobrażacie sobie, abym po tym spektakularnym zatrzymaniu przestał wychodzić na ulicę, unikał miejsc publicznych? Nikt nie wie, kiedy zapadnie wyrok. Co, jeśli zostanę oczyszczony dopiero za dziesięć lat? Mam przez ten czas siedzieć w domu na bezrobociu? W tej sprawie część oskarżonych osób przyznała się do winy, dobrowolnie poddała się karze. Słyszałem takie same propozycje. Mówiono mi: przyznaj się, będzie lepiej, pojedziesz do domu. A ja byłem zdezorientowany, bo do czego miałem się przyznawać? Czułem się jak w jakimś matriksie. Dobrze, że nie uległem tym manipulacjom.

I ze Stanislavem Levym, ale ten dość nudny.

Jak to się stało, że Śląsk do pana zadzwonił?
Zadzwonili z ofertą i tyle, bez żadnej historii. Ucieszyłem się, bo dla mnie to było wyzwanie po tym, jak w Albanii zdobyliśmy mistrzostwo kraju. Ktoś docenił moją pracę, a z takim zamiarem ją tam podejmowałem.

Albania to dla nas bardzo egzotyczne miejsce w Europie.
W Albanii nie ma takich stadionów jak w Polsce czy Czechach. Ale żeby gdziekolwiek odnieść sukces, wszędzie trzeba pracować. Tak samo ciężko. Proszę mi wierzyć, że żadnemu trenerowi nie byłoby w Albanii łatwo. Jeżeli ktoś jest innego zdania, niech spróbuje. Dlatego jestem dumny, że udało mi się z albańską drużyną sięgnąć po mistrzostwo.

Najnowsze

Anglia

Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze

redakcja
0
Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama