Od dziś raz w tygodniu – umownie w każdy wtorek – będziemy zaglądać do archiwalnej prasy w poszukiwaniu różnych smaczków, zdjęć, tekstów i zapomnianych historii. Nie będą to materiały sprzed roku, dwóch czy pięciu, ale przynajmniej sprzed piętnastu. Nie ma sensu tłumaczyć szczegółowo – sami zobaczycie. Na początek zajrzeliśmy do gazetki być może niezbyt poważnej, bo Bravo Sport z listopada 1997 roku, ale materiały, które w niej znaleźliśmy – podczas gdy Widzew lideruje ekstraklasie, a Marek Saganowski wraca do kadry – nadają się idealnie.
Dziennikarz Bravo Sport przedstawił czytelnikom Widzew, jakiego jeszcze nie znali. Mistrza Polski od podszewski albo i od pralni, jak kto woli. Jak wyglądają szatnie piłkarzy? Czy zawodnicy sami piorą koszulki? Kto czyści futbolowe korki? Odpowiedzi na te pytania szukał, odwiedzając najlepszy zespół w kraju.
– Dla piłkarzy zwykły dzień w Widzewie rozpoczyna się od porannego treningu. Na ćwiczeniach prowadzonych oczywiscie przez mistrza „Franza” oraz drugiego trenera Andrzeja Pyrdoła, pot leje się strumieniami. Zawodnicy co chwila lądują na trawie. Trenują wślizgi, podania, strzały. – Najgorzej bywa jesienią i wczesną wiosną. Jest zimno, często pada deszcz. Każdy z nas dźwiga wtedy na sobie kilogramy błota – opowiadają widzewiacy. A teraz robi się naprawdę groźnie…
Kiedy piłkarze z cicha pojękują na stołach do masażu, w piwnicach klubowych dzieją się rzeczy, których przeciętny kibic nigdy nie obejrzy na własne oczy! Odbywa się tam bowiem wykręcanie, maglowanie, ściskanie, polewanie zimną wodą, a nawet wrzątkiem! Tak traktowane są piłkarskie stroje. Pralnia klubowa pracuje na pełnych obrotach. (…) Koszulki, spodenki, getry trafiają potem do magazynu. Każdy z graczy ma swoją szafkę z nazwiskiem. Po dwie szafki mają tylko bramkarze: Arkadiusz Onyszko i Sławomir Olszewski oraz kapitan drużyny, Tomasz Łapiński.
– Przeciętnie każdy zawodnik z pola zużuwa w ciągu sezonu około 15 par obuwia. Koszulek też sporo, choć teraz tak często nie wymieniają się po meczach – dodaje Tadeusz Gapiński. Bravo Sport informuje ponadto, że 28-letni Tomasz Łapiński daje przykład młodszym kolegom, wyróżniającym się graczem Widzewa jest 22-letni Marcin Zając, a siedziba klubu przy al. Piłsudskiego jest stale remontowana. Na łamach pojawia się też Libańczyk Ismat Koussan (ten, który kiedyś w przerwie meczu ze Stomilem wparował do szatni z pistoletem) i ówczesny klubowy boss, Andrzej Grajewski.
W tym samym numerze znajdujemy wywiad z przyszłością polskiej piłki, Markiem Saganowskim, który zaczyna się dość złowrogo… – Gdzie twój, słynny na całą Łódź, szybki motocykl? – W garażu. Za zimno na jazdę. Na wiosnę znów wsiądę na hondę – śmieje się „Sagan”. A potem fragment o wyjeździe za granicę:
Napastnicy mają ciężkie życie. Jak grają holenderscy obrońcy?
– Jednego gościa nie zapomnę. Był z Rody Kerkrade. Ledwie wszedłem na boisko, od razu ugryzł mnie z tyłu w kark. Koledzy mówili mi później, że zawsze tak robi z rywalem, którym się opiekuje.
W niemieckim HSV miałeś podobne przygody?
– Nie mam nieprzyjemnych wspomnień, jeżeli nie liczyć tego, że znów siedziałem na ławie rezerwowych.
Jak oceniasz te dwa zachodnie kluby?
– W Holandii liczą się trzy drużyny: Ajax Amsterdam, PSV Eindhoven i Feyenoord Rotterdam. Każdy z nich jest zorganizowany na najwyższym światowym poziomie. Zawodnicy mają wszystko, czego zapragną. HSV jest przeciętnym zespołem Bundesligi. Odbiega organizacyjnie i sportowo od Feyenoordu. Jednak i tak nie można porównać HSV z polskimi klubami. Jesteśmy daleko w tyle.
Początkowo (w ŁKS-ie – od red.) nie łapałeś się do podstawowego składu. Niektórzy twierdzili, że Saganowski się skończył (wywiad z roku 1997!).
– Kilka miesięcy nie grałem, więc miałem prawo być w nieco gorszej formie. Teraz wróciłem do dobrej dyspozycji, przełamałem się i myślę, że nieżyczliwi mi ludzie zmienili zdanie.
Czy czujesz się gwiazdą?
– W polskiej ekstraklasie nie ma gwiazd dużej klasy. Ostatnim takim zawodnikiem był – a właściwie jest, bo niedługo znów będzie przecież grał – Marek Citko. Ale właściwie na miano gwiazd zasługują tylko tacy piłkarze, jak Ronaldo, Simeone czy Klinsmann.
Powyżej jeszcze Marek Saganowski w swojej wiśniowej hondzie oraz w klubowej kawiarni. A już za tydzień zajrzymy do Legii Daewoo Warszawa, sprawdzimy o czym 15 lat temu marzył Piotr Reiss oraz jak wtedy wyglądała Borussia Dortmund od kuchni.
PAWEŁ MUZYKA



