Historia Tomasa Rosicky’ego idealnie pokazuje, co seria kontuzji potrafi zrobić ze świetnym piłkarskim talentem, którym niewątpliwie był Czech. Zachwycaliśmy się nim, gdy ten jeszcze brylował w Borussii Dortmund. Tomas posiadał niebywałą piłkarską elegancję, szybkość. Stylem gry nie przypominał topornego Czecha, a raczej czarującego Brazylijczyka. Sam Wenger wielokrotnie opowiadał o nim, że był „perfekcyjnym zawodnikiem dla Arsenalu”. Dzisiaj z okazji urodzin czeskiego maestro, przypominamy jego trafienie z Tottenhamem.
Sam mecz rozstrzygnął się już po 120 sekundach, a pomimo tego, że spotkanie odbyło się trzy lata temu, to – patrząc po składach obu drużyn – mamy wrażenie, że całe wieki temu. W drugiej linii Paulinho czy Adebayor na szpicy. W Arsenalu natomiast mieliśmy do czynienia z polskim duetem bramkarzy Szczęsny-Fabiański, czy z Mikelem Artetą, który aktualnie pomaga Guardioli w Manchesterze City. „The Gunners” wygrali tamto starcie, głównie dzięki genialnej bramce Rosicky’ego. Bo ten, gdy akurat miał okres, podczas którego był zdrowy – często miał w sobie iskrę, która potrafiła rozpalić całą drużynę.