Pozyskują zawodników ze światowego topu. Mają strategię opracowaną na sześć lat do przodu. Ich celem jest ponowne wygranie Ligi Mistrzów. Bez wątpienia PGE Vive Kielce to najbardziej profesjonalny klub w Polsce, z którym nasze siatkarskie, piłkarskie i koszykarskie drużyny w tej chwili nie mają szans się równać. Mistrzowie kraju udowodnili to po raz kolejny dziś, podczas konferencji prasowej w warszawskim Courtyard by Marriott.
Szefowie Vive od kilku dni obiecywali, że dadzą w stolicy fajny show. Jak powiedzieli, tak zrobili. Przede wszystkim: kielczanie przyklepali w poniedziałkowe popołudnie prawdziwą bombę transferową. Na oczach kilkudziesięciu dziennikarzy ważny od 1 lipca 2019 roku czteroletni kontrakt z klubem podpisał Andreas Wolff, zwany w Niemczech Manuelem Neurem piłki ręcznej. W tym określeniu nie ma krzty przesady – mówimy o najlepszym bramkarzu Euro 2016, który dzięki swojej kapitalnej grze zapewnił reprezentacji wygraną w finałowym spotkaniu z Hiszpanią. Obecnie jest jednym z dwóch bramkarzy – obok Niklasa Landina – THW Kiel, czyli 20-krotnego mistrza kraju. Ambitny zawodnik od jakiegoś czasu uważał jednak, że otrzymuje za mało minut na boisku, dlatego zaczął się rozglądać za nowym pracodawcą. Gdy w Kielcach o tym usłyszeli, od razu się nim zainteresowali.
– Veszprem „przeszkadzał” nam w przeprowadzeniu tego transferu. O tym, że Andreas wybrał mój klub, a nie Węgrów, zadecydowały nie tylko finanse, ale i nasze plany na przyszłość, i jakość pracy, jaką wykonujemy. Jestem niezwykle szczęśliwy, mieć takiego zawodnika w swojej drużynie to marzenie każdego zarządu na świecie – mówił szef Vive Bertus Servaas. Dodajmy że zrealizowanie tego marzenia nie będzie tanią sprawą – mówi się, że Wolff zarobi w Kielcach 40 tys. euro miesięcznie! Naszym zdaniem wart jest takich pieniędzy, bo to zawodnik, który może w pojedynkę wygrywać mecze, dodatkowo jak na handballowego bramkarza dosyć młody. Kiedy przyjdzie do Vive, będzie miał 28 lat, więc – o ile obie strony będą zadowolone ze współpracy – spokojnie może pograć w polskim klubie i dekadę.
Niemieckich kibiców bardzo zabolało, iż jeden z ich najlepszych graczy opuszcza Bundesligę, co w sumie pokazuje też siłę klubu z Kielc. Wyciągnąć topowego bramkarza świata z jego ojczyzny – to naprawdę coś. Jeszcze kilka lat temu to czołowe zespoły Bundesligi sprowadzały do siebie polskie gwiazdy, takie jak Karol Bielecki, Sławomir Szmal czy Marcin Lijewski. Panowie wyjeżdżali na zachód, bo w Polsce nie mogli liczyć na pensje wyższe niż 10-15 tys. złotych miesięcznie. Teraz sytuacja uległa zmianie, mistrzowie kraju są w stanie rywalizować finansowo z najlepszymi drużynami Europy.
Wolff nie był jedynym nowym zawodnikiem, którego Vive pokazało w poniedziałek światu. Poza Niemcem i Hiszpanem Angelem Fernandezem – jego transfer ogłoszono już jakiś czas temu – przedstawiono trzech kolejnych szczypiornistów, którzy pojawią się w niedalekiej przyszłości w Kielcach. Latem 2018 do drużyny dołączy 20-letni Arkadiusz Moryto. Uważany za najzdolniejszego polskiego skrzydłowego zawodnik Zagłębia Lubin ma już na swoim koncie występy w reprezentacji. Z Vive podpisał trzyletni kontrakt. O rok dłuższą umowę, także ważną od przyszłego roku, parafował Artsem Karalek. To silny jak tur obrotowy z Białorusi, grający na co dzień we francuskim St. Raphael. Eksperci nie mają wątpliwości – przed 21-letnim zawodnikiem rysuje się wspaniała przyszłość. Dobrze wróży też Nicolas Tournat, kolejny z przedstawionych dziś nabytków Vive. To zawodnik Nantes, mający już za sobą debiut w reprezentacji Francji, będącej absolutnym numerem 1 na świecie. 23-latek jako jedyny z zaklepanych już piłkarzy ręcznych nie pojawił się w stolicy, wszystko dlatego, że jego klub gra pojutrze ważny ligowy mecz z Montpellier. Kielczanie poinformowali, że Tournat podpisał kontrakt ważny od 2020 przez cztery kolejne sezony, ale zrobią wszystko, by trafił do ich zespołu rok wcześniej.
Vive było ostatnio mocno krytykowane, i słusznie, bo przegrało właśnie szósty wyjazdowy mecz w Lidze Mistrzów z rzędu, tym razem ze słoweńskim zespołem Celje Lasko. W tym spotkaniu średnia wieku polskiego zespołu wynosiła aż 30,3. Sporo, czego świadomość miał od dawna Servaas, dlatego też w klubie jakiś czas temu wdrożono długofalowy plan, którego celem jest znaczne odmłodzenie drużyny, a co za tym idzie zwiększenie szans na powtórzenie sukcesu z 2016, kiedy to Vive wygrało Ligę Mistrzów.
Do kolejnego triumfu w tych rozgrywkach klub poprowadzić ma ten sam trener co półtora roku temu, czyli Tałant Dujszebajew. Ekspresyjny Kirgiz przedłużył właśnie swoją umowę z kielczanami do końca rozgrywek 2022/23. Nowe kontrakty dostało też dwóch ważnych dla drużyny zawodników: obrotowy Julen Aguinagalde (do 30.6.2019) i rozgrywający Dejan Bombac (30.6.2022). Cała trójka opowiadała dziś o swoich wrażeniach w języku polskim. Komunikacja jest bowiem tym, na co w kieleckim klubie mocno zwraca się uwagę. Servaas poinformował na konferencji, że szczypiorniści, którzy pojawią się w Vive w kolejnych sezonach, wcześniej będą… uczyć się naszego języka przez Skype’a po to, żeby od razu po przybyciu nad Wisłę płynnie porozumiewać się z kolegami z drużyny. Jak widać, w Kielcach nie pozostawia się niczego przypadkowi. I pewnie dlatego świętokrzyski klub wyprzedza całą resztę polskich drużyn o kilka długości.
KG
Fot. FotoPyk