Reklama

Bartoszek już wie, w co się wpakował…

redakcja

Autor:redakcja

01 października 2017, 18:21 • 2 min czytania 5 komentarzy

Po meczu Wisły Płock z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza szkoda nam dwóch ludzi. Po pierwsze Macieja Bartoszka, który jakkolwiek patrzeć tchnął w zespół nowego ducha. Po drugie Samuela Stefanika, który oczywiście gra w kratkę, ale prawda jest też taka, że gdyby zespół miał skutecznego napastnika, to jego liczby byłyby znacznie lepsze. Obaj mieli dziś jeden spory problem, który nazywa się Bartosz Śpiączka. 

Bartoszek już wie, w co się wpakował…

Wiadomo, że sprowadzanie wszystkiego do gry jednego zawodnika to spore uproszczenie sprawy, ale akurat po tym meczu trudno inaczej do tego podchodzić. Gdyby napastnik wykorzystał choć jedną z dogodnych sytuacji, jego drużyna by nie przegrał. Istnieje również spore prawdopodobieństwo, że wracałaby do Niecieczy w kompletem punktów. Niestety, Śpiączka trafił w poprzeczkę, w Kiełpina, a także obok bramki i tym samym niweczył wysiłek kolegów, którzy w pierwszej połowie wyglądali naprawdę korzystnie, znacznie lepiej niż Wisła.

Problem jest szerszy. Biorąc pod uwagę dzisiejszy mecz, Śpiączka na gola w lidze czeka już 884 minuty. Drugi napastnik, aktualnie kontuzjowany Vladislavs Gutkovskis nie trafił od 523 minut. W kadrze jest również Jakub Wróbel  – ciągle bez gola w lidze mimo 11 szans. Napastnicy Bruk-Betu w tym sezonie potrafili jedynie rozstrzelać II-ligową Siarkę Tarnobrzeg w Pucharze Polski, dlatego ligowa klasyfikacja strzelców w tej drużynie wygląda tak:

1. Gole samobójcze – 2.
2. David Guba, Łukasz Piątek, Kamil Słaby, Samuel Stefanik, Bartosz Szeliga, Gabriel Iancu – po 1.

Bieda taka, że szkoda gadać. Przecież nie można wiecznie liczyć na to, że przy stałym fragmencie znajdzie się jakiś obrońca, że w polu karnym akurat świetnie zachowa się pomocnik czy głupi błąd popełni przeciwnik. Oczywiście dzisiaj również swojego gola mógł strzelić np. Łukasz Piątek, no ale ciężko zarzucać mu, że akurat nie oddał strzału życia z dalszej odległości i Kiełpin poradził sobie z jego uderzeniem.

Reklama

Zaczęło się pięknie, ale porażki z Chojniczanką i Wisłą Płock pokazują, że przed Bartoszkiem masa roboty.

A Wisła Jerzego Brzęczka wygrała trzeci raz z rzędu. Szacuneczek! W Płocku pewnie żałują, że za chwilę przerwa na mecze reprezentacji, bo mechanizm zaczął funkcjonować bez zarzutu. Nie pomógł sędzia, który powinien wyrzucić z boiska Kupczaka, ale to nic. W pierwszej połowie drużyna wyglądała słabo, ale w drugiej nie było wątpliwości, która ekipa zasługuje na komplet punktów. Podobał nam się wszędobylski Szymański – coraz mocniej widać, że Jaga zrobiła średni interes na wymianie na Piotra Wlazło. Swoje zrobił też Merebaszwili, bramkę strzelił Varela. Nawet Reca na lewej obronie dawał radę. Jak już żre, to po całości.

[event_results 366323]

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...