Żona-wiedźma, impotencja i łapówka na mistrzostwach świata

redakcja

Autor:redakcja

12 września 2012, 12:07 • 4 min czytania

– Mogłem przyjąć łapówkę w wysokości 300 tysięcy dolarów, podczas gdy za zwycięstwo w meczu dostałbym niecałe 3 tysiące. Bardzo długo nad tym rozmyślałem. To było przed meczem z Czechami, na Mistrzostwach Świata w 2006 roku – przekonuje Richard Kingson, bramkarz szwedzkiego Hammarby. – Przekonała mnie żona, która zapewniła, że kocha mnie bez względu na moje pieniądze. Powiedziała: nie daj się skusić, zachowaj swoją godność i wiarygodność – opowiada w angielskich mediach. Jeśli ktoś byłby zdziwiony, że po sześciu latach uczestnik mistrzostw świata otwarcie mówi o próbach łapówki w tak ważnym meczu – niech weźmie pod uwagę, że to Richard Kingson. A może raczej Faruk Gürsoy? Ten człowiek to zagadka – od ustalenia danych osobowych, po kontrowersyjne wypowiedzi w mediach.
Urodził się i wychował w Ghanie, tam też stawiał pierwsze piłkarskie kroki, lecz dość szybko udało mu się uciec z Afryki do Turcji, i to od razu do Galatasaray. Chłopak na tyle pokochał Stambuł, że szybko stał się Farukiem Gursoyem – nazwisko „odziedziczył” po wiceprezesie klubu, imię po jego legendarnym prezydencie, Faruku Surenie. Niestety miłość świeżo upieczonego Turka do swojego klubu oraz jego działaczy raczej nie była odwzajemniona – w Galatasaray zagrał całe… trzy mecze. Przez dziewięć lat. Częściej grywał nawet Kokosiński w Polonii.

Żona-wiedźma, impotencja i łapówka na mistrzostwach świata
Reklama

Gursoy-Kingson, choć jego nowa godność była żywym hołdem dla działaczy klubu, co rok wędrował na wypożyczenia zwiedzając przy tym całą Turcję – w sumie zagrał aż w pięciu zespołach. Antalaya, Adapazan, Izmir – północ, zachód, południe – cały czas w obrębie jednego kraju, cały czas bez szans na pokazanie swoich umiejętności szerszemu gremium. Był solidnym średniakiem, idealnym na biedniejsze kluby pozostające w cieniu gigantów takich jak Galatasaray, czy Fenerbahce.

Jego tułaczka trwała osiem długich lat, po których w końcu wrócił do Stambułu, do swojego ukochanego Galatasaray. Wreszcie mógł spokojnie odetchnąć. Nie, nie chodzi wcale o to, że znalazł miejsce w składzie. Kiedy wreszcie dostał szansę przebicia się w swoim macierzystym klubie… wyłapał sześciomiesięczną dyskwalifikację za doping. Wypożyczające go przez niemal dekadę Galatasaray wreszcie pozbyło się ekscentrycznego golkipera. Wylądował w Ankarasporze, ale przełamanie nastąpiło wraz z – jakżeby inaczej – wypożyczeniem do szwedzkiego Hammarby. Potem zaliczył jeszcze rajd po Wyspach Brytyjskich, jednak nikt nie ma złudzeń – to nie boiskowe manewry przyniosły mu rozgłos i sławę.

Reklama

Jasne, jak na Ghanę był bramkarzem ponadprzeciętnym, w końcu w Afryce ciężko znaleźć następców Schmeichela. Dziś jednak piszą o nim wszystkie największe serwisy, w dodatku zaglądając głęboko w jego prywatność. Naprawdę głęboko.

– Niszczę mu karierę, odkąd się pobraliśmy. Używam do tego swoich diabelskich mocy. Sprawiłam również, że stał się impotentem – wypaliła w telewizyjnym programie Adelaide Tawiah, żona Richarda Kingsona, od tego momentu znana również jako Wiedźma. Co ją do tego skłoniło? Jakie były przyczyny tego dramatycznego wyznania utalentowanej czarodziejki? – Nic nie pamiętam. Nie mam pojęcia w jakich okolicznościach powiedziałam, to co powiedziałam. Musiałam być pod wpływem jakiegoś uroku – tłumaczyła się po medialnej burzy jaka rozpętała się wokół niej i jej męża.

– Moja żona nie jest wiedźmą – stanowczo, choć wyjątkowo lakonicznie zaprzeczył Kingson na swoim profilu facebookowym, cytowanym przez większość brytyjskich portali piłkarskich. Niestety historia o wiedźmie, która zrobiła z Kingsona impotenta zaczęła żyć własnym życiem. W sieci zaroiło się od domysłów – czy to wiedźma popchnęła Ryana Giggsa do niegodziwej zdrady małżeńskiej, w dodatku z żoną brata? Czy to wiedźma skłoniła Johna Terry’ego do pohańbienia swojego reprezentacyjnego kolegi poprzez uwiedzenie jego dziewczyny?

Biorąc pod uwagę czarodziejski skandal z jego żoną (wcale nie wiedźmą), historia o korupcyjnej propozycji na Mistrzostwach Świata, od której – zupełnie przypadkiem – odwiodła go właśnie świeżo skompromitowana Adelaide, nabiera nowego znaczenia. Czy za pomocą tej porywającej opowiastki o swojej godności i bezinteresownej miłości swojej wybranki Kingson chciał usprawiedliwić jej wcześniejsze wyskoki w telewizji? A może cała medialna otoczka ma zupełnie inny cel?

Kingson przez prawie rok pozostawał bez klubu. Aktualnie wraca do gry w barwach szwedzkiego Hammarby. Popularnością i zainteresowaniem mediów przewyższa wszystkich kolegów z drużyny, a może i z całej ligi. I może to właśnie stąd tajemnicze wyznania – najpierw Adelaide Tawiah, a teraz samego Kingsona…

JAKUB OLKIEWICZ

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama