Relacji z meczu reprezentacji PZPN cytować nie będziemy, bo większość wygląda tak samo lub bardzo podobnie. Warto za to zwrócić uwagę na rozmówkę z Mateuszem Klichem, tekst o problemach Legii i wywiad z Jackiem Zielińskim.
FAKT
Jacek Zieliński przyszedł na trening Ruchu ze smyczą Polonii, a Legia tonie w długach.
Szacowana na dziewięć milionów złotych luka w przychodach ma spowodować, że jeszcze tej jesieni piłkarze Jana Urbana (50 l.) znowu nie dostaną w terminie swoich pensji. Jak plotkuje się w klubie z Łazienkowskiej, do zawodników Legii dotarła już plotka, że wkrótce klub przestanie płacić im na czas. Podobnie jak w ubiegłym roku, w grę wchodzi wstrzymanie wypłat na trzy miesiące, począwszy od listopada. Wszystko przez to, że osoby zarządzające finansami w stołecznym klubie ustalają budżet nie na sezon, tylko z myślą o roku kalendarzowym, a porażka Wojskowych w dwumeczu z Rosenborgiem Trondheim spowodowała, że Legii przeszło koło nosa co najmniej kilkanaście milionów złotych.
(…)
Aby jeszcze bardziej nie zadłużać się u sponsorującego klub koncernu ITI i zapewnić klubowi brakujące w budżecie dziewięć milionów złotych, trzeba będzie jak najszybciej sprzedać co najmniej dwóch wartościowych piłkarzy. Latem bliscy pożegnania z Legią byli już Michał Ł»yro (20 l.) i Artur Jędrzejczyk (25 l.). Rewanżowy mecz z Rosenborgiem Trondheim zniechęcił jednak do transferu pomocnika wysłanników Lazio Rzym i Hannoveru. Z kolei włoska Genoa oferowała za Jędrzejczyka milion euro i nie chciała wyłożyć na stół dodatkowych 500 tysięcy euro oczekiwanych przez działaczy Legii.
SUPER EXPRESS
Wywiad z Mateuszem Klichem.
– A może błędem było to, że nie odszedłeś z Wolfsburga w letnim okienku?
– Wszyscy mi tak mówią, ale jak teraz patrzę na polską ligę, to odechciewa mi się tam wracać. Niemcy to inny świat i nawet tylko trenując tam, czuję się lepiej jako piłkarz. Weźmy przykład Polonii czy Widzewa, gdzie piłkarze prawie nie przygotowują się do sezonu, biorą kogoś z ulicy i rządzą w polskiej lidze. Wiem, co się o mnie pisze i mówi. Kiedy grasz dobrze, to wszyscy za tobą biegają i klepią cię po plecach. Jak jest źle, to te same osoby kopią cię po d…
– A jak radzisz sobie z życiem w Niemczech?
– Przywykłem do niego. Na przykład do tego, że w niedzielę wszystko jest pozamykane. Jeżdżę oczywiście klubowym volkswagenem. Na dziesięć samochodów w Wolfsburgu, dziewięć jest tej marki. Na początku mi się to podobało, ale potem stało się nieco monotonne. Ja niestety ostatnio straciłem prawo jazdy na miesiąc za przekroczenie prędkości o 30 km/h. Będę teraz musiał liczyć na kolegę z drużyny, Japończyka, który będzie mnie podwoził.
I sylwetka Jorge Salinasa.
– Moja aklimatyzacja w Polsce postępuje szybko, a pomogły mi w tym lata spędzone na Słowacji. Z bramkarzem Duszanem Kuciakiem rozmawiam właśnie po słowacku, bo całkiem dobrze poznałen ten język. Dzięki temu i z opanowaniem polskiego nie będę miał problemów – tłumaczy Paragwajczyk, który na Słowację trafił w wieku 17 lat. – Niedługo potem wyjechałem na czterodniowe testy do Chelsea i to jest coś, czego nigdy nie zapomnę. Trenowałem na przykład z reprezentantem Portugalii Deco, którego wcześniej mogłem oglądać tylko w telewizji. Wtedy obiecałem sobie, że kiedyś, gdy będę już dobrym piłkarzem, wrócę do Chelsea na dłużej – przyznaje Salinas, który zaliczył też obóz przygotowawczy z Ajaksem Amsterdam.
GAZETA WYBORCZA
Tekst o problemach Jagiellonii.
– My naprawdę cieszymy się z transferu Maćka Makuszewskiego – przekonywał znowu Dźwigała. – Poszedł do dobrego klubu, za dobre pieniądze, to powinien być kierunek polskich klubów. Będziemy budować zespół dalej. Tak jak to Maciek powiedział w jednym z wywiadów – nie ma ludzi niezastąpionych. Szansę dostanie inny zawodnik. Dzisiaj na jego pozycji wystąpił Paweł Tarnowski. Strzelił bramkę, grał bardzo dobrze. Ale zdajemy sobie sprawę, że gra o punkty, a sparing to dwa różne światy. Paweł ma jednak potencjał. Będziemy przygotowywali go do tego, żeby zagrał z Polonią za tydzień. Jeśli poradzi sobie w kolejnym mikrocyklu tygodniowym, ma szansę grać. Zresztą dzisiaj także Maciek Gajos fajnie wyglądał na boku pomocy. Mamy przed sobą tydzień pracy i zobaczymy, co z tego będzie.
(…)
– Podjęliśmy decyzję z Tomkiem [Hajto – red.] taką, że bez sensu na jeden mecz ściągać kolejnego stopera. Wiadomo, że wyleczą się Ukah, Porębski, wróci po kartce Gusić. A alternatywę na tę chwilę na nagłą sytuację mamy w postaci Alexa czy Grzybka. Bardziej myślimy o zawodniku do boku pomocy i ataku – powiedział drugi trener Jagiellonii.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Wywiad z Jackiem Zielińskim.
W końcu jednak prezes Dariusz Smagorowicz uznał, że skoro kandydat z koperty numer jeden się nie sprawdził, to trzeba otworzyć kopertę numer dwa, a w niej była karteczka z pańskim nazwiskiem.
Nie znam tej wypowiedzi. Może nie było mnie w pobliżu? Zresztą, jakie to ma znaczenie? Ruch to nie jest zwykły klub. To legenda polskiej piłki i wielkie tradycje. Dobrze się tu czułem, gdy przyjeżdżałem z innymi zespołami. Wygrałem trzy ostatnie mecze w Chorzowie, gdy prowadziłem Lecha i Polonię.
Ale teraz chodzi o to, żeby to Ruch ogrywał innych.
Moja nominacja zbiegła się z informacją o zgodzie na grę na stadionie przy Cichej. Nie musimy się przeprowadzać. To bardzo dobra wiadomość na początek mojej pracy. Na tym stadionie jest specyficzna atmosfera, klimat, którego nie ma nigdzie indziej. Choć ja tu zwyciężałem, to jednak zawsze w Chorzowie trudno mi się grało. Teraz będę chciał sprawić, żeby było lekko, łatwo i przyjemnie dla Ruchu. Jednak dość tych słów, bo to wyniki powinny przemówić. Poza tym chciałbym być prawdziwym mężczyzną, a tych, jak wiadomo, poznaje się po tym, jak kończą, a nie jak zaczynają.
(…)
Ruch słynął dotąd z konsekwentnej gry dwoma napastnikami. Zmieni pan ten system?
4–4–2 to taktyka, która odpowiada potencjałowi Ruchu. Waldek mądrze to ustawił i rozłożył akcenty, jak należy. Gra dwoma napastnikami to wariant najbardziej logiczny, ale oczywiście musimy być gotowi na każdą sytuację. Będziemy chcieli coś zmienić, ale bez rewolucji. Mamy fajny, charakterny zespół, a poza tym proszę pamiętać, że ja lubię pracować na Górnym Śląsku. Odra Wodzisław była dla mnie trampoliną do pracy w klubach czołówki.


