Vieri wreszcie dopiął swego – milion euro od Interu i Telecomu

redakcja

Autor:redakcja

06 września 2012, 09:36 • 3 min czytania

Pięć lat trwały przepychanki i procesy w głośnej „aferze podsłuchowej” w Serie A. Christian Vieri, emerytowany gwiazdor ligi włoskiej wreszcie doczekał się wyroku w sprawie wydarzeń z sezonu 2005/06. Oczywiście sędziowski werdykt nie zadowala ani byłego reprezentanta Włoch, ani Interu Mediolan wraz ze spółką Telecom Italia.
O co właściwie poszło? By zrozumieć całą sytuację należy się cofnąć do 2004 roku. 31-letni Vieri od pięciu lat gra w Interze na mistrzowskim poziomie, seriami zdobywa gole, rozkochuje w sobie pół Mediolanu i… baluje. Przez jego łóżko przewija się cała armia modelek, a miasto aż huczy od plotek na jego temat. Głuchy na „głos ulicy” nie pozostaje właściciel Interu, Massimo Moratti – według jego późniejszych zeznań Vieri zadawał się z „niewłaściwymi ludźmi”. Jaka mogła być reakcja troskliwego opiekuna niesfornego napastnika? Oczywiście zwiększona kontrola nad poczynaniami mediolańskiego playboya. Niestety Inter nie poprzestał na rozmowach wychowawczych – w porozumieniu z firmą Telecom założył Vieriemu…podsłuch.

Vieri wreszcie dopiął swego – milion euro od Interu i Telecomu
Reklama

Jakkolwiek dziwnie by to brzmiało – rzadko zdarza się by właściciel klubu z troski o swojego zawodnika podsłuchiwał jego rozmowy telefoniczne – obawy Interu okazały się uzasadnione. Restaurację należącą do napastnika zaatakował miejscowy gang, a i sam Vieri miał ponoć przez moment poważne problemy z lokalnymi hulakami. Snajper reprezentacji Włoch nie okazał jednak klubowi wdzięczności za troskę. Był już w zupełnie innym miejscu.

Stadion pozostał ten sam, miasto również, zmieniły się tylko kolory pasów – z niebieskich na czerwone. W jeden dzień zniweczył opinię legendy Interu, odszedł do największego rywala, a gdy kilka miesięcy później dołożył do tego pozew przeciwko Nerazzurri – stał się wrogiem publicznym. Jak zwykle w takich sytuacjach bywa – kumulacja problemów pozaboiskowych miała bezpośrednie przełożenie na dyspozycję na murawie. Na słabą formę, rozliczne kontuzje i bezradność strzelecką Vieri miał tylko jedno wytłumaczenie. Stres. Świadomość, iż był podsłuchiwany wpłynęła na niego tak mocno, że nie mógł wyleczyć nóg. Gdy już był w stanie grać – spustoszenie psychiczne okazało się zbyt wielkie, by grać na przyzwoitym poziomie. Tak przynajmniej twierdził i tłumaczył sam Włoch, uzasadniając absurdalnie wysokie żądania wobec Interu i Telecomu.

Reklama

9 milionów od klubu, kolejne 12 od firmy telekomunikacyjnej. Za straty moralne oraz finansowe. Prosty ciąg przyczynowo-skutkowy – nie mogę wyleczyć nóg, bo mnie zestresowaliście, bez wyleczonych nóg nie mogę grać, bez gry nie mogę zarabiać. Nie wiadomo jak Vieri wyliczył, że mając 34 wiosny na karku zarobiłby nagle 21 milionów, sąd jednak był zmuszony rozpatrzyć jego pozwy. Zresztą, wina Interu i Telecomu była oczywista, pozostały jedynie wątpliwości co do wymiaru kary – w pewnym momencie Vieri zaapelował nawet o odebranie Interowi mistrzostwa za sezon 2005/06.

Na początku tego tygodnia sąd wreszcie zadecydował – Inter oraz Telecom będą musiały przelać na konto napastnika okrągły milion euro. Vieri zapowiada jednak, że to dopiero początek. Danilo Buongiorno, adwokat pokrzywdzonego piłkarza, zadeklarował, że dowody w sprawie powinny zainteresować włoski związek piłkarski. Podkreślił również, że Vieri nie był jedynym podsłuchiwanym, a wręcz przeciwnie – lista inwigilowanych przez klub zawodników, sędziów, działaczy, czy trenerów mogła być dużo dłuższa.

Vieri sprawia wrażenie niezłomnego bojownika o prawdę i sprawiedliwość. Pytanie tylko czy 39-letni gwiazdor uzależniony od blasku fleszy i kamer nie walczy po prostu o kolejne sesje zdjęciowe, kontrakty telewizyjne i programy rozrywkowe. W „Tańcu z gwiazdami” miał już okazję wystąpić, pomimo trwającej od lat traumy związanej z podsłuchami…

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama