Radomir Szaraniec, czyli… sposób na doprowadzenie klubu do śmieszności

redakcja

Autor:redakcja

05 września 2012, 16:22 • 4 min czytania

Zawsze zastanawiało nas – skąd Janusz Filipiak bierze tych swoich doradców. Już nawet pomijamy kilku śmiesznych trenerów, z których największy ubaw mieli piłkarze. Pomijamy samych zawodników na piątoligowym poziomie, którzy kosili na Kałuży grubą kasę. Już nawet nie chodzi o Jakuba Tabisza, którego – mówiąc delikatnie – nikt z obozu Pasów nie trawi. Ich wszystkich przyćmiewa w ostatnich miesiącach wiceprezes klubu, Radomir Szaraniec.
Część czytelników Weszło ma go już prawo kojarzyć z pewnej facebookowej akcji…

Reklama

… ale jak się okazuje, to nie koniec kompromitacji Radomira zwanego „Szemrańcem”. W ostatnim czasie odebraliśmy w jego sprawie kilka telefonów i wnioski nasuwają się same – kiedy Szaraniec idzie klubowym korytarzem, kwiatki więdną, a obrazy bledną. Przeczytajcie sami…

Reklama

***

W hokejowej drużynie Cracovii (Radomir odpowiada także za tę sekcję) jest kryzys. Trener mówi zawodnikom: „Napijcie się, dajcie sobie po mordach, zróbcie, co chcecie, ale zacznijcie w końcu grać!”. Ekipa zbiera się w szatni, przychodzi Szaraniec, siada jak gdyby nigdy nic, wysłuchuje w zaufaniu (!) żali zawodników, sam nawet dorzuca swoje trzy grosze, w końcu wychodzi i pierwsze, co robi – telefon do Filipiaka. Od tamtej pory nie pojawia się w hokejowej szatni pod groźbą – cytujemy – „zdrutowania szczęki”. Nie wiemy natomiast, czy z tego powodu wciąż nie załatwił tej sekcji strojów meczowych.

Wiemy za to, że hokeistom faktycznie kibicował, bo podczas wyjazdowego meczu z Sanokiem tak bardzo przeżywał porażkę „Pasów”, że przylutował jednemu z kibiców.

***

Jeszcze jedno, ostatnie już powiązanie z hokejem. Cracovia organizuje mecz charytatywny. Drużyna piłkarska vs drużyna hokejowa. Wydarzenie z wielką pompą, pieniądze zbierane na szczytny cel. Nagle okazuje się, że nie ma prezentacji zespołów, która miała być integralną częścią widowiska. Dlaczego? Odpowiedzialny Szaraniec tłumaczy to faktem, iż trenerzy nie zgodzili się na tak długą przerwę pomiędzy rozgrzewką a meczem (powinno być raczej „meczem”). Reakcje szkoleniowców? Wielkie oczy i „pierwsze słyszę”.

***

Trwa zgrupowanie w Gniewinie. Dumny wiceprezes śpi w pokoju Ikera Casillasa, o czym informuje wszystkich, którzy pojawiają się w jego otoczeniu. Nie zważa na to, że „chodź, pokażę ci pokój Ikera” budzi w piłkarzach politowanie. W międzyczasie kilkaset przysługujących Cracovii wejściówek na trening Włochów całkowicie się rozpływa.

„Pasy” wracają do domu, a zawodników czekają rozmowy kontraktowe. Trwa jeden z treningów… Piłkarze trenują z Wojciechem Stawowym, Szaraniec nerwowo przebiera nogami, aż nagle wpada wpada na boisko, przerywa zajęcia i wszem wobec komunikuje, iż „zawodnicy, którzy byli z nim umówieni na negocjacje, mają przyjść jutro, bo on dziś już może nie mieć czasu”. Po czym schodzi z boiska i opuszcza centrum treningowe.

Negocjacje zostają wznowione, ale… i tak są notorycznie przerywane, bo wiceprezes w sprawie każdych szczegółów wysyła maila do Filipiaka. Zawodników na początku to bawi (dają mu nawet ksywę „mailman”), ale uśmiech schodzi im z ust, gdy w ostatniej chwili dowiadują się, że „ustalenia były zupełnie inne”.

***

Okres przygotowawczy trwa, a Cracovii transfery idą jak po grudzie. Brakuje przede wszystkim stoperów. – To może weźmy znowu Hoszka, bo nie gra w Teplicach – rzuca jeden z lokalnych dziennikarzy. Stawowy jest za, Tabisz jest za, Filipiak daje zielone światło. W końcu Szaraniec podłapuje temat i opowiada tym samym lokalnym dziennikarzom, że wpadł na znakomity pomysł i zajmuje się właśnie negocjacjami w sprawie transferu Hoszka.

***

Rusza sezon, zbliża się mecz z Arką. W klubie konsternacja, bo Cracovia zagra bez trzech zawodników, którzy dostali powołania do reprezentacji. To wystarcza do przełożenia meczu, ale Szaraniec z dumą obwieszcza: – Załatwię ze Stefanem jakieś lewe powołanie do młodzieżówki i przełożymy mecz! – reakcja podobna jak w powyższych sytuacjach.

Aha, wcześniej zdążył jeszcze zapomnieć o odwołaniu się za czerwoną kartkę dla Marcina Budzińskiego. Ale to już szczegół.

***

Anegdoty na temat Szarańca spływają do nas każdego dnia. Jedna za drugą. Aby podsumować, wypada tylko przeprosić kibiców użyć słowa, które ostatnio robi karierę. Przebieraniec. Od kiedy Szaraniec pojawił się w Cracovii, nie udało mu się porządnie załatwić niczego. Marketing leży, sprzedaży pamiątek nie ma, juniorzy narzekają na brak sprzętu, a zawodnicy… kręcą szyderę z wiceprezesa. Ten natomiast robi, co może, by co rusz podlizać się Filipiakowi (podczas jednego ze sparingów przeskoczył nawet przez płot, żeby jak najszybciej znaleźć się koło niego na ławce rezerwowych). Ma natomiast jednego, dość istotnego, zwolennika – kibiców, którzy na jego prośbę wywiesili na jednym z ostatnich meczów transparent – „Radomir Szaraniec 100% poparcia”. Można im wybaczyć – akurat oni nie wiedzieli, że kilka klubów po odebraniu telefonu od pana Radomira, reagowało pytaniem retorycznym: „skąd Cracovia wytrzasnęła tego gościa?”.

Wiceprezes…

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama