Derby Krakowa mają niezbyt dobrą opinię, podobnie zresztą jak mecze Lechii z Arką, czy spotkania obu łódzkich klubów. Burdy, rabunki, gwałty i pojedynki na miecze towarzyszące tym wydarzeniom sportowym nikogo już nie dziwią. Okazuje się jednak, że ani żadne polskie derby, ani nawet święte, czy wieczne wojny w Belgradzie, Buenos Aires i Atenach nie mogą dorównać hitowi czwartej ligi lubuskiej. Stilon Gorzów Wielkopolski podejmował w sobotę na własnym stadionie Piast Czerwieńsk i tylko dzięki interwencji policji udało się uniknąć tragedii.
Postanowiliśmy porozmawiać z człowiekiem, którzy przyjął na barki organizację tego polskiego odpowiednika belgradzkich „Wiecznych Derbów”. Z prezesem i kibicem Stilonu Gorzów Wielkopolski, Mariuszem Stanisławskim.
Najpierw zapytam Cię jako kibica – czy długo trwała mobilizacja na mecz z Piastem Czerwieńsk? Czy mógłbyś opowiedzieć historię kosy między waszymi klubami?
– (śmiech. Naprawdę długi śmiech).
Czy jako prezes obawiałeś się, że kibole z Czerwieńska mogą zdemolować stadion?
– Nie, nie obawiałem się. Wszystkich kibiców gości, także tych z Czerwieńska, serdecznie witamy na naszym stadionie.
A tak zupełnie serio – policja określiła wasz mecz jako imprezę niemasową podwyższonego ryzyka. Przypomnijmy – graliście z Piastem z 5-tysięcznego miasteczka Czerwieńsk. Decyzja miała jakiekolwiek uzasadnienie?
– Policja „miała informację”, że oprócz kibiców Stilonu, do Gorzowa mają się zjechać kibice Pogoni Szczecin, kibice Chrobrego Głogów, Orła Międzyrzecz, Stali Gorzów… Całość zresztą jest dostępna w serwisie gorzow24.pl (TUTAJ). Mieli – według nich uzasadnione – przesłanki, że tu będzie zadyma. Zrobili nam więc imprezę podwyższonego ryzyka, a pismo informujące o tym dostarczyli na tyle późno, że my nie mieliśmy żadnej możliwości się z tym zmierzyć.
Czyli po prostu skasowali wam zyski z biletów, bez możliwości odwołania?
– Pismo zostało dostarczone o godzinie 15, w piątek, czyli urzędy były już zamknięte. Wynajęcie ochrony nie byłoby problemem, ale impreza niemasowa podwyższonego ryzyka jest traktowana jako impreza masowa. Musimy mieć wszystkie zgody urzędów, straży pożarnej, pogotowia, policji, nadzoru budowlanego, sanepidu i tak dalej. Niestety otrzymując pismo po godzinie 15 w piątek, gdy większość urzędów już nie pracuje, nie mieliśmy żadnej możliwości, by zmierzyć się z organizacją takiej imprezy.
Spodziewacie się podobnych problemów w przyszłości?
– Nie wiem, co o tym sądzić. Wczoraj mieliśmy spotkanie z policją, był tam również dyrektor wydziału sportu w Urzędzie Miasta i policja – może trochę niechętnie i nieoficjalnie – ale przyznała, że cała sytuacja była nieporozumieniem. Komendant zapewnił, co prawda nie na piśmie, że nie mamy czego się obawiać i podobnych decyzji nie będzie. Nie mam innego wyjścia – muszę wierzyć, że tak będzie. Zresztą z korzyścią dla wszystkich, bo przecież traci na tym także sama policja – finansowana z naszych pieniędzy – która musi sprowadzać armatki wodne i oddziały prewencji z całego województwa. Traci na tym klub, który zostaje odcięty od zysków z biletów oraz wizerunek miasta, choć akurat ludziom z magistratu to już chyba wszystko jedno…
Czyli na mecz z Piastem, z 5-tysięcznego Czerwieńska, policja sprowadziła armatki wodne i specjalne oddziały prewencji?
– Tak, może nieoficjalnie, może nie na stadionie, ale mieszkańcy Gorzowa mieli okazję obejrzeć wzmożone siły policyjne w kilku punktach miasta. Poradziliśmy im zresztą zmianę informatorów, bo jak widać ci obecni nie są szczególnie skuteczni.
A jak w tym wszystkim odnalazło się miasto? Przecież prezydent mógł nie przychylić się do wniosku policji…
– Była taka możliwość, ale prezydent chyba nie darzy nas sympatią. Wręcz przeciwnie, odnosimy wrażenie, że podpisanie każdej takiej decyzji sprawia mu radość.
Ktoś więc zrobił policji potężnego psikusa, informując, że kibice od lat trzepiący się po twarzach jak najdalej od miasta, w lasach i na łąkach, tym razem zjadą się do Gorzowa, co więcej – sami wpakują się na monitorowany stadion. Szkoda, że nikt nie przemyślał, że mecz Stilonu z ekipą Piasta Czerwieńsk nie jest szczytem kibolskich marzeń – nawet jeśli w pole wyprowadzono policję, czas na reakcję miał przecież prezydent miasta.
Jedyny plus całej sytuacji to umiejętność przyznania się do błędu ze strony policji. Miejmy nadzieję, że Stilon (szeroko opisany przez nas w TYM MIEJSCU) będzie mógł dalej się rozwijać – także poprzez uzyskiwanie wpływów z biletów.
JAKUB OLKIEWICZ