Boniek opowiada o wyborach, a Bednarz o transferach Wisły

redakcja

Autor:redakcja

03 września 2012, 09:26 • 4 min czytania

Jak co poniedziałek, w prasie dominują relacje z weekendu. Warto też przeczytać wywiady ze Zbigniewem Bońkiem, Jackiem Bednarzem i Andrzejem Padewskim.
FAKT

Boniek opowiada o wyborach, a Bednarz o transferach Wisły
Reklama

Reklama

Relacje z meczów ekstraklasy, jazda po niekompetentnych arbitrach i dalsze plotki o tym, że Smuda czyha na posadę Probierza.

SUPER EXPRESS

Wywiad ze Zbigniewem Bońkiem.

– A potrzebne panu to kandydowanie? Jest pan ikoną polskiego futbolu, ale – jak pokazuje historia – zostając prezesem PZPN, szybko i łatwo traci się szacunek u kibiców.
– Ktoś kiedyś powiedział, że ludzie, którzy myślą, mają zawsze dużo wątpliwości, natomiast głupiec jest od razu pewny siebie. Parcie i oczekiwania opinii publicznej są tak wielkie, że trzy razy trzeba pomyśleć, zanim podejmie się decyzję. Ryzyko jest ogromne. Prezes PZPN już w momencie objęcia stanowiska musi być przygotowany na odejście. Przy tej presji bardzo łatwo jest zawieść oczekiwania. Dlatego powtarzam: na spotkanie z działaczami nie szedłem jako kandydat na szefa związku i nie wyszedłem z niego z deklaracją, że stanę w wyborcze szranki. Poczekamy, zobaczymy.

– Wybory wyborami, a tymczasem nie mamy już żadnej drużyny w europejskich pucharach.
– Szkoda mi Legii, bo w tej drużynie jest potencjał. Odpadnięcie z Ligi Europejskiej z Rosenborgiem, który był w zasięgu warszawian, to strata dla klubu około 25-30 mln złotych. Jak zwykle przed meczem nasi napinali muskuły, że jedziemy na wojnę, a wyszła z tego partyzantka. Półtora strzału Ljuboji to za mało, by myśleć o awansie do fazy grupowej. Ł»al, bo w Legii jest coś takiego, co sprawia, że ta drużyna powinna grać w Lidze Mistrzów. W Europie Środkowej wszyscy grali, grają albo będą grać w Champions League, tylko my nie możemy się przebić.Â… Prezydent UEFA śmieje się ze mnie, że nigdy nie awansujemy. Kiedy cztery lata temu Michel Platini objął to stanowisko, przeprowadził reformę, dzięki czemu cztery, pięć miejsc zarezerwowano dla ekip z naszego regionu, które ostatnią rundę kwalifikacji rozgrywają między sobą. Platini mówił: „Zibi, zrobiłem to dla ciebie, a i tak nie możecie awansować. Chyba będę musiał dla Polski wprowadzić dziką kartę”.

RZECZPOSPOLITA

Sylwetka Radamela Falcao.

Najbardziej bój się tych, którzy nie straszą. A piłkarz, o którym hiszpańscy komentatorzy piszą: „śmiertelne niebezpieczeństwo”, na boisku się nie odzywa, nie kłóci z sędzią, nie biegnie do nikogo z pretensjami. Poza boiskiem też go kiepsko słychać i widać: nieśmiały, głos cichy, wzrost bliższy Leo Messiemu niż Cristiano Ronaldo, włosy przylizane na aniołka. I gdy się już odezwie, to jest dużo o Bogu i duszy, bo Radamel Falcao Garcia Zarate to ewangelik w wydaniu południowoamerykańskim. Czyli misjonarz jak Kaka.

Ale gdy ten misjonarz wbiega w pole karne to, jak wspominał kiedyś obrońca, który przeciw niemu grał w lidze argentyńskiej, w jednej ręce trzyma odbezpieczony granat, a w drugiej brzytwę. Nie jest wysoki, ale muskularny, z potężnym wyskokiem. I nie boi się –Â jak powiedział o nim kiedyś obrońca Granady Inigo Lopez – wsadzić głowy w gniazdo os.

POLSKA THE TIMES

Wywiad z Andrzejem Padewskim, prezesem Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej i opozycjonistą Grzegorza Laty.

Zwolennicy Laty mówią, że zebrał już prawie 50. 
Na dziś to niemożliwe. Moim zdaniem to tylko baloniki sondażowe wypuszczane po to, żeby przekonać nieprzekonanych. Mówią im: wsiadajcie do tego pociągu, bo odjedzie bez was. Na mnie to nie robi wrażenia. 

(…)

Dziś geopolityka w PZPN jest inna. Ludzie zaczynają dostrzegać, że sposób zarządzania związkiem jest zły. Uważam, że każdy kontrkandydat prezesa Laty ma dziś duże szanse, żeby wygrać. Kilka związków – nie tylko mój – mówi, że chętnie poprze kandydata, który chce zmian. Nie sądzę, by chciał ich Lato. Nie liczyłbym na to, że on wyciągnął wnioski. Statut jest tak skonstruowany, że funkcję prezesa można pełnić tylko przez dwie kadencje. Wierzy pan, że on będzie chciał teraz coś zmieniać, skoro wie, że za cztery lata i tak będzie musiał odejść? Po co? Ł»eby ułatwić zadanie swojemu następcy? Tym bardziej trzeba zrobić wszystko, żeby nie został wybrany. Problem jest poważniejszy, niż pan myśli. Jestem w stałym kontakcie z władzami lokalnymi w swoim regionie i wiem, jak źle jest przez nich postrzegany obecny prezes. Brak kontrkandydata dla Laty może się skończyć nawet tym, że samorządy odwrócą się od piłki i przestaną ją finansować. 

PRZEGLĄD SPORTOWY

Wywiad z Jackiem Bednarzem.

Jaka jest kondycja finansowa klubu?
Wolałbym, żeby była zdecydowanie lepsza. Ale przez kilka miesięcy się poprawiła.

(…)

No i wytransferowaliście Andraża Kirma do Groningen.
Tylko ta sprzedaż nie rozwiązywała problemu, bo środki z transferu od początku miały zostać przeznaczone na działalność klubu. Te pieniądze już są wydane. Idą na załatwienie spraw, którymi należało zająć się już wcześniej.

Kto następny może odejść?
Kwestią czasu jest, kiedy sprzedamy Meliksona, który jest gotowy, aby podjąć nowe wyzwania i o tym mówi. W kolejce są następni piłkarze, których można wytransferować i nie będzie dużej straty, jak na przykład Chavez, bo mamy na jego miejsce stoperów. Być może odejdzie ktoś z pomocy.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama