Dwa tygodnie do startu Serie A – temperatura wrzenia we włoskim kociołku

redakcja

Autor:redakcja

13 sierpnia 2012, 09:39 • 5 min czytania

Serie A to jedna z lig wzbudzających największe emocje. Z jednej strony największe światowe gwiazdy i najbardziej znane kluby, z drugiej wyniszczająca korupcja i niekończące się skandale obyczajowe. Przed nami 81. sezon ligi włoskiej, sezon, który dla wielu może być przełomowy.
Transferowe szaleństwo nazywane we Włoszech „mercato” przyniosło sporo zmian, a najważniejszą z nich staje się nowa definicja prestiżu ligi. Do tej pory Serie A była traktowana na równi z hiszpańską La Liga, angielską Premier League, czy niemiecką Bundesligą. Trwające okienko transferowe zdaje się deprecjonować nieco znaczenie włoskich rozgrywek. – Włosi muszą zrozumieć, że nadchodzi czas zmian. Pora zmienić swoją mentalność i zacząć myśleć o nowych pomysłach – tłumaczył Mino Raiola, agent Zlatana Ibrahimovica, który zamienił Półwysep Apeniński na PSG. Razem z nim do Francji odleciał Thiago Silva, czego bez komentarza nie mógł pozostawić Adriano Galliani, wiceprezydent AC Milan. – Zgadzam się z Raiolą. Coś się kończy, ale również coś nowego się zaczyna. Wielcy piłkarze nie będą chcieli już przychodzić do klubów Serie A, jednak nadal możemy budować silne drużyny.

Dwa tygodnie do startu Serie A – temperatura wrzenia we włoskim kociołku
Reklama

Kryzys finansowy dotykający po kolei wszystkich państw strefy euro dotarł bowiem również do słonecznej Italii. O ile wielki futbol ignoruje tąpnięcia na giełdach, o tyle bez reakcji nie mogą pozostać biznesmeni, tacy jak choćby Massimo Moratti. Właściciel Interu został zmuszony do sprzedaży części akcji chińskim korporacjom, lokalny rywal, AC Milan flirtuje z kolei z rosyjskim Gazpromem (choć obie strony dementują pogłoski o ewentualnej inwestycji). Póki co, oba kluby starają się oszczędzać i przebudowywać. Rossonrri skupili się na wypożyczeniach, jak na razie skąpią za to na spektakularne transfery. Wspomniany Galliani nazwał transfer Kaki „niemożliwym do zrealizowania”, a to właśnie powrót Brazylijczyka mógł uratować honor klubu po upokarzających skokach na kasę w wykonaniu Zlatana i Thiago Silvy. Nie da się ukryć, że odpuszczenie walki o wspomnianych piłkarzy to cios nie tylko sportowy, ale i marketingowy – część kibiców żądała nawet od klubu zwrotu pieniędzy za karnety. A gdyby patrzeć wyłącznie pod kątem przydatności poszczególnych graczy na murawie? Przecież brakować będzie też Gattusso, czy Seedorfa? Pierwszą odpowiedź dał sparing z Realem, który zakończył się upokarzającą klęską 1:5. AC Milan nie ma się jednak czym martwić – w podobnym kryzysie jest bowiem przeszło pół ligi.

Weźmy choćby wspomniany Inter. W ubiegłym sezonie kompletna klęska na wszystkich frontach, zatrudnienie Stramaccioniego, trenera pracującego do tej pory z Primaverą, wreszcie rewolucja wśród samych zawodników. Diego Forlan, Lucio, Ivan Cordoba, wcześniej Materazzi, czy Pandev, a w kolejce Cambiasso, Julio Cesar, Maicon i Stanković. To już nie wymiana pokoleń, ale istny exodus. Inter buduje się praktycznie od podstaw, na zawodnikach młodych i utalentowanych oraz transferach takich jak Handanović, czy Guarin i Palacio. Jakie są efekty tego przewrotu kadrowego zorganizowanego przez młodego stratega Stramaccioniego? Między innymi drżenie kolan i obgryzanie paznokci w rewanżowym meczu eliminacji Ligi Europejskiej. Inter trafił na Hajduk Split, który zresztą na wyjeździe bezlitośnie ogolił. U siebie jednak mediolańczycy dostali szybko dwa gole i przez resztę spotkania musieli walczyć o uniknięcie kompromitującej dogrywki. Chorwacki klub nie zdołał wyeliminować utytułowanego rywala, ale udało mu się wygrać 2:0 we Włoszech, co samo w sobie powinno być potężnym powodem do przemyśleń dla wszystkich ludzi związanych z Interem.

Reklama

Na tle klubów z Mediolanu nieco lepiej prezentuje się Juventus. Nie znaczy to jednak, że „Stara Dama” wiedzie beztroskie życie. Do Turynu ponownie zawitali bowiem panowie z prokuratury, tym razem nie po to, by karać cały klub, ale jego pracowników. Padło na legendarnego zawodnika Juve, obecnego szkoleniowca zespołu, Antonio Conte oraz jego bliskiego współpracownika, Angelo Alessio. Pierwszy z nich został zawieszony na 10 miesięcy, drugi na 8 – za zatajenie korupcji.

Co znamienne, Juventus, który już raz został boleśnie ukarany za korupcję, teraz ze wszystkich sił wspiera swoich ludzi. Kibicowskie koszulki z napisem „30 na boisku” odnoszące się do odebranych tytułów były jedynie preludium do gestów solidarności z Conte i Alessio. Najświeższy ukłon w stronę zawieszonych? Zadedykowanie im zwycięstwa w rozgrywanym w Pekinie Superpucharze Włoch. Na marginesie – gdy oglądamy rodzimy superpuchar też chętnie wyekspediowalibyśmy tych wszystkich piłkarzy do Chin, albo na Biegun Północny. Swoją drogą, mecz z Napoli też obfitował w sędziowskie kontrowersje. Doszło do specyficznej sytuacji – zawodnicy Napoli odmówili udziału w ceremonii wręczenia medali. Wracając do kwestii czysto piłkarskich – Juventus z każdym transferem umacnia się na pozycji faworyta w walce o tytuł. Asamoah, Giovinco, Lucio, Pogba to wartościowe wzmocnienia. I tu jednak pozostaje jedno „ale”.

Po stronie strat znajduje się bowiem Alessandro del Piero, absolutny symbol klubu, który potraktowano w wyjątkowo niesmaczny sposób. Zamiast budować pomniki – brak nowej oferty kontraktowej. Człowieka, który od kilkunastu lat brylował w rozgrywkach Serie A, człowieka, który pozostał na stanowisku nawet po dotkliwych karach od związku, odstrzelono niczym Kokosińskiego w Polonii. Zbędny balast, nie przedłużamy kontraktu, niech szuka sobie roboty w MLS albo w Chinach.

Kto ponadto może zamieszać w Serie A? Z pewnością ekscentryczny Zdenek Zeman, szkoleniowiec AS Roma, który ma poprowadzić ten klub do prawdziwych sukcesów. Kadrowo rzymianie też wyglądają całkiem okazale – do tego stopnia, że powracającego z wypożyczenia do Manchesteru City Davida Pizarro bez żalu oddano do Fiorentiny. Znów groźne może być również kończące w ubiegłym sezonie na czwartym miejscu Lazio oraz już wspominane Napoli. W tym ostatnim klubie sporo zależy od odejścia Edinsona Cavaniego, superstrzelca, którego na celownik wzięła między innymi Chelsea. Przypomnijmy, że innego kluczowego gracza SSC Napoli, Ezequiela Lavezziego już wcześniej zgarnęło rozdające karty na rynku transferowym PSG. Utrata obu żądeł mogłaby dla klubu z Neapolu oznaczać powrót do środka tabeli Serie A.

Po chwilowym wystrzale (brązowy medal w sezonie 2011/12) na swoje miejsce powinno wrócić Udinese. Nawet z naszym solić kiperem powtórzenie wyczynu sprzed kilku miesięcy aktualnie wydaje się być mało prawdopodobne.

Niezależnie od ostatecznych rozstrzygnięć, przed nami kolejny emocjonujący sezon. Cieszy obecność tak silnych osobowości jak Zeman, czy tak utalentowanych zawodników, jak choćby Edinson Cavani. Nic jednak nie zrekompensuje odchodzącej generacji graczy takich jak del Piero, Seedorf, czy Cordoba. Znamienne transfery Ibrahimovica, Thiago Silvy i Lavezziego to kolejne symbole tegorocznego mercato. Serie A się zmienia. Czy na lepsze? Przekonamy się za kilka tygodni.

JAKUB OLKIEWICZ

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama