Wiadomość nie z igrzysk, tylko z polskich boisk: Rumak strącił drugą przeszkodę

redakcja

Autor:redakcja

12 sierpnia 2012, 20:00 • 2 min czytania

Rumak stracił rytm i kolejno strąca przeszkody. To zaskakujące, że ktoś, kto unosi się pół metra nad ziemią, zawadza o tak nisko zawieszone poprzeczki jak ta w Grudziądzu. Ale cóż – widocznie tych przeszkód nie można wziąć fruwając, tylko najpierw należy zejść na ziemię i po prostu się od niej mocno odbić.
Gdyby ktoś nie śledził niedzielnych wydarzeń piłkarskich to informujemy, że Lech Poznań odpadł z rozgrywek o Puchar Polski po meczu z Olimpią Grudziądz, czyli – innymi słowy, przy całym szacunku dla zawodników Olimpii – z amatorami (formalnie zawodowcami, ale w sensie piłkarskim: amatorami). W dodatku odpadł zasłużenie, jako drużyna zwyczajnie gorsza. Nie wiemy, czy i po tym pożegnaniu z kolejnymi rozgrywkami Rumak oświadczy, że jest „dumny”, ale biorąc pod uwagę jego dotychczasowe wystąpienia medialne, to kto wie? Gdyby miał i tym razem unieść się gdzieś w rejony, które normalni ludzie zwiedzają samolotami, radzilibyśmy poznańskim służbom medycznym szybką interwencję: kaftan, zastrzyk, przypięcie do łóżka.

Wiadomość nie z igrzysk, tylko z polskich boisk: Rumak strącił drugą przeszkodę
Reklama

A teraz trochę poważniej – Lech Poznań z Olimpią Grudziądz powinien wygrać i bez trenera, i z pijanym trenerem, i z trenerem, który przeszkadza. Nieważne. Winni tej kompromitacji są przede wszystkim piłkarze, a nie Rumak. To piłkarze skompromitowali siebie, szkoleniowca, także działaczy prowadzących taką, a nie inną politykę personalną. Natura kibica jest taka, że w pierwszej kolejności wybaczy właśnie tym najbardziej winnym, czyli zawodnikom, ale to nie zmienia faktu, że odpowiedzialność należy zrzucić na tych, którzy biegali (bądź stali) po boisku. W meczu Olimpia Grudziądz – Lech Poznań trener nie musi wykazywać się żadnym kunsztem. Po prostu swoją prostą robotę muszą wykonać zawodnicy.

Rumakowi jednak ta nauczka się przyda, bo wciąż należy pamiętać, że jest to mocno wyniosły Pan Nikt. Wiosną wygrał kilka meczów, większość w fatalnym stylu i na dzikim farcie, ale naprawdę uwierzył w swoją szczęśliwą gwiazdę. Szybka lekcja pokory być może pozwoli mu w przyszłości zostać lepszym szkoleniowcem.

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama