Piłkarzyki nie zasłużyły ostatnio, żeby poświęcać im choćby drobne notki w prasie i rzeczywiście – jeśli chodzi o futbol, mizeria trwa nadal. Dziś kilka w miaaaaarę ciekawych kawałków znaleźliśmy w „Wyborczej”.
FAKT
„Fakt” z pomocą Romana Koseckiego jedzie po pucharowiczach.
– Myślę, że polscy piłkarze powinni mieć latem jeszcze dłuższą przerwę. To przyjemne, nie trzeba wtedy grać, a pensje wpływają – ironizuje były kapitan reprezentacji, Roman Kosecki (46 l.). – Musimy coś z tym zrobić, bo jest coraz gorzej. Nie może być tak, że wszyscy grają, a my tracimy czas na przerwy. Świat nam odjeżdża – dodaje „Kosa”.
GAZETA WYBORCZA
W bydgoskim wydaniu rozmówka z Andrzejem Iwanem o pierwszej lidze.
W tym sezonie dużą rolę mogą grać też finanse. W większości klubów są z tym spore problemy.
– Liga się jeszcze nie zaczęła, a sporo klubów już ledwo zipie. Zresztą ta sytuacja nie dotyczy tylko I ligi. Niewiele lepiej jest w ekstraklasie. Piłkarze chcą zarabiać, a z tym może był kłopot i nie wiadomo, jak to się odbije na grze poszczególnych drużyn.
(…)
Myślałem, że wymieni pan Wojciecha Kaczmarka.
– Dużo się mówiło o problemach z Andrzejem Witanem. On miał kłopot w jednym meczu, ale zabrakło mu wtedy bardziej centymetrów niż umiejętności. Potem między słupkami stanął Bojan Pejkow i Zawisza zaczął tracić punkty. To właśnie wtedy zespół moim zdaniem stracił szansę na spokojny awans. Gdy Andrzej wrócił do bramki, grał kapitalnie. A Wojtek Kaczmarek miał świetny pierwszy sezon w Cracovii, ale kolejny nie był już tak udany. Dlatego wcale nie przesądzałbym, kto zostanie pierwszym bramkarzem Zawiszy.
Artykuł o problemach Lecha Poznań.
– Nie puściłem trzech bramek od spotkania z Manchesterem Cityw Anglii dwa lata temu. Ale to była zupełnie inna sytuacja i inaczej przyjmowaliśmy taki rezultat – opowiada Jasmin Burić. To dość symboliczna wypowiedź, bo skłania do refleksji, co też stało się z Lechem przez te dwa lata…
Historyczny rewanż z Anglikami, zakończony triumfem 3:1, pamięta jeszcze tylko Manuel Arboleda, Ivan Djurdjević i Mateusz Możdżeń (plus Jacek Kiełb i Jakub Wilk, ale oni też są teraz w Lechu niechciani). Z Bartosza Bosackiego, Dimitrije Injaca i Marcina Kikuta zrezygnowano, na Siergieja Kriwca i Artjomsa Rudnevsa znaleźli się dobrzy kupcy.Â
(…)
– Takie porażki bolą, ale uczą – mówi trener Mariusz Rumak, który po klęskach sprzed kilku miesięcy zmienił na ławce Jose Bakero. Ta porażka zmieni coś w „Kolejorzu” tylko pod warunkiem, że władze klubu przestaną podchodzić do budowy zespołu na zasadzie „a nuż się uda”. Przypominają w tym ucznia, który przygotował się tylko z połowy materiału i liczy, że akurat z niej trafi pytanie na egzaminie. Test w Szwecji został oblany spektakularnie.Â
I o problemach Warty, która nie dostanie żadnych pieniędzy od miasta.
Teoretycznie szefowie niektórych poznańskich klubów powinni się cieszyć. Na początku roku zanosiło się na to, że miasto w ogóle skończy z dotacjami dla klubów sportowych. Teraz okazało się, że znalazło się w budżecie 450 tys. zł na ten cel. To o 230 tys. zł mniej niż w pierwszym półroczu tego roku i blisko 1,4 mln zł mniej niż jeszcze dwa lata temu. Cięcia wynikają z sytuacji budżetowej miasta.
(…)
 – To zastanawiające. Warta nie jest jakimś marginalnym klubem. O Warcie mówi się nie tylko w Polsce, ale i za granicą, co pokazały materiały zagranicznych korespondentów o Warcie podczas Euro 2012. Jeśli sport poznański jest promowany, to na pewno jest też promowany przez Wartę – mówi rzecznik prasowy klubu Hubert Niedzielski. – Poprzednie kryteria były zrozumiałe. Według nowych jedyną winą Warty jest to, że jest w mieście inny klub piłkarski – dodaje.
– Zgadzam się, to jest paradoks, że pieniądze dostaną kluby, które w sensie promocyjnym robią dla miasta mniej niż Warta, z którą nie podpiszemy umowy – przyznaje wiceprezydent Jaworski. – Te zasady są wynikiem kompromisu z radnymi z komisji sportu, więc należy je uszanować – tłumaczy i dodaje, że jeśli za rok miasto w ogóle będzie miało pieniądze na promocję poprzez sport, to „będzie można zmodyfikować kryteria”. – Zobaczymy, jak będzie grała Warta. Jaki osiągnie wynik sportowy i frekwencyjny – mówi Dariusz Jaworski.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Tradycyjna sztampa związana z polską piłką. Na uwagę zasługuje tylko fragment poświęcony meczowi Lecha z AIK.
„Aftonbladet” zwraca uwagę, że trener Mariusz Rumak za główną przyczynę porażki uznał nocne alarmy w hotelu. Przedstawiciele Lecha od razu zapowiedzieli, że złożą oficjalną skargę do UEFA. – Bez przesady. Jesteśmy dorosłymi ludźmi. Ja też musiałem w nocy wstać o 4.30, a potem o 7.30 już robiłem śniadanie – twierdzi kapitan AIK Nils-Eric Johansson. Po meczu długo stał pod szatnią. – Chyba AIK może spodziewać się w Polsce jakiegoś rewanżu za te wydarzenia z nocy, prawda? – pytał go reporter. Kapitan AIK nie ma w tej kwestii żadnych wątpliwości. – Będziemy przygotowani na to, że ktoś napluje nam do wszystkich hamburgerów – powiedział.

