Po 68 dniach przerwy, tych najtrudniejszych, letnich, kiedy pogoda – jak mawia Piotr Ćwielong – nie dopisuje do grania w piłkę, pierwsza liga budzi się do życia. Tylko, co to za życie, ktoś powie. No, właśnie, w jakiej kondycji faktycznie obudzi nam się pierwsza liga? Piszący u nas od czasu do czasu Łukasz Mazur celnie kiedyś zauważył, że kluby zaplecza ekstraklasy z grubsza dzielą się na dwa rodzaje. Takie, jak do niedawna Ruch Radzionków, który jest (był) w pierwszej lidze i… Cieszy się, że jest, mając to za szczyt własnych możliwości oraz takie, które od początku snują swoje mocarstwowe plany. Słuszne spostrzeżenie, jednak jeśli pójść tym tropem, pierwsza liga budzi nam się słabsza i smutniejsza. Tych o mocarstwowych planach z pewnością nie przybyło, za to więcej widać takich, którzy są i… Tyle z grubsza można o nich powiedzieć. Błogosławią los, że udało im się nie zjechać jeszcze niżej. Patrz – ŁKS albo GKS Katowice.
Jaki będzie ten sezon?
Wiele by wskazywało, że mniej atrakcyjny niż poprzedni, jednak tego na sto procent nigdy nie powinniśmy być pewni. Fakt jest jednak faktem – podczas gdy przed rokiem ekstraklasę atakować chciały co najmniej cztery różne kluby, dziś swój akces śmiało i otwarcie zgłaszają tylko Zawisza z Cracovią. Stara prawda mówi, że polska piłka bez niespodzianek nie byłaby polską piłką, ale gdybyśmy mieli stawiać na nią jakieś pieniądze, bydgoszczan typowalibyśmy w ciemno, a Cracovię… Jak to Cracovię – ze znaczną rezerwą, ale jednak.
Wielu zespołom dopiero sama liga wskaże, ile w praktyce są warte, a co za tym idzie, jaka jest faktyczna siła całych rozgrywek. Wielu, ale nie Zawiszy, to na pewno. Sytuacja w Bydgoszczy przypomina nam tę zeszłoroczną ze Szczecina, gdzie i kibice, i działacze, i bezstronni obserwatorzy dostrzegali moc wystarczającą do awansu. Był dobrze rokujący trener, byli piłkarze – i ci podstawowi, i szeroka ławka, byli wreszcie kibice i pieniądze. Pod tym względem Bydgoszcz od Szczecina specjalnie się nie różni. Zawisza musi awansować. Osuchowi pierwsza liga w żaden sposób się nie kalkuluje. Zrobi wszystko, by się z niej wydostać, narzekając przy tym jeszcze parę razy, jak pozbawione sensu to rozgrywki. Jaka to umieralnia dla klubów bez cienia pomocy z zewnątrz, a od władz szczególnie.
BET-AT-HOME: Sandecja – Zawisza 1×2 2.90 – 3.10 – 2.25
Co jednak istotne, Osuch zamiast ściągać przebrzmiałe gwiazdki pokroju Victora Agalego, w tym oknie postawił na nazwiska, jak na warunki tej klasy rozgrywkowej, zupełnie nieprzypadkowe. Dość wyliczyć szóstkę: Abbotta, Chałasa, Kaczmarka, Popka, Hermesa oraz Mąkę. Jednocześnie po stronie wyraźnych strat zapisać trzeba jedynie transfer obrońcy Pawła Oleksego do Piasta Gliwice.
Kto oprócz Zawiszy?
Gdyby nie dwa szczegóły – jeden mniejszy, drugi większy – napisalibyśmy śmiało, że Cracovia. Te dwa szczegóły to… Dudzic i Krzywicki. Wiele jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, nawet to, że „Pasy” pod wodzą Wojciecha Stawowego będą najlepiej utrzymującą się przy piłce drużyną w całej lidze (tak o nich zaczynają mówić). Ale absolutnie nie to, że jej problemy ofensywne rozwiąże wspomniany duet. Nie, to się po prostu nie może udać. Poważny klub nie ma prawa opierać swoich szans na awans na takich napastnikach. Powinien być na to paragraf i piszemy to z wielkim przekonaniem, mimo, że wnikliwi obserwatorzy optymistycznie nam donoszą, że Dudzic na treningach i w sparingach radzi sobie tak, jak nigdy dotąd.
Nowe nazwiska w kadrze „Pasów” nie rzucają na kolana, jednak Stawowy przekonuje, że „zebrał kadrę o dużym techniczno-taktycznym potencjale”. Rozpływa się w zachwytach nad Łukaszem Zejdlerem. Twierdzi, że to perełka, której nie wolno przepuścić. Drugi Giza – oby tylko w stadium wczesnym, a nie w tym aktualnym.
Kibice Cracovii największe nadzieje wiążą z osobą trenera, narzuconym przez niego innym stylem gry w piłkę oraz z pozbyciem się części obciążającego klubowe kasy szrotu. Nie wykluczamy, że plan powrotu do najwyższej ligi powiedzie się już w tym sezonie. Zdaje się to być nawet dość prawdopodobne, ale jedno wiemy na sto procent. Jeśli tak się stanie, powie nam to wiele o różnicy, jaka dzieli słabą ekstraklasę od jeszcze słabszej pierwszej ligi.
A może pani prezes?
Ł»aden z pozostałych klubów nie wykonał ruchów, które same skłaniałyby nas do myślenia o nim w kategoriach faworyta. Nadspodziewanie ciekawe transfery stały się udziałem Olimpii Grudziądz, ale… Bądźmy jednak poważni. Dla Łabędzkiego, Rogalskiego, Szczota albo Smolińskiego niektóre granice są chyba jednak nieprzekraczalne i ekstraklasa, na całe szczęście, nie ma prawa się z tego urodzić. Bukmacherzy szans im nie odbierają, podobnie jak czterem innym klubom, ale każda z kandydatur ma dla nas jakieś istotne „ale”.
Mała wyliczanka…
Warta Poznań – to jedna z tych drużyn, których potencjał zweryfikuje dopiero samo boisko. Warta ma podstawy, by liczyć się w górnej części stawki, jednak po cichu przeczuwamy tu raczej kolejną klapę. Zwyczajnie, jak to w piłce, brakuje jakości i ludzkiego potencjału. A już sam fakt pozostawienia na stanowisku trenera Czesława Owczarka lekko nam sugeruje, kto wie, może niesłusznie, że rozbuchane poznańskie ambicje w którymś momencie zostały uśpione.
BETCLIC: Arka – Warta 1×2 2.00 – 3.25 – 3.30
COMEON: Katowice – ŁKS 1×2 2.64 – 3.07 – 2.45
Dalej – Arka Gdynia. Wszyscy, którzy przed rokiem głośno mówili o jej awansie, dzisiaj wolą milczeć. – W roli faworyta gra się ciężko. Lepiej wystartować z dalszej pozycji i wyskoczyć w górę w międzyczasie – mówi trener Petr Nemec. Pytanie, czy sam w ten wyskok wierzy? Z jednej strony, budżet klubu ma się nijak do tego z najlepszych czasów, a transfery nie rzucają na kolana. Z drugiej, warto mieć w pamięci casus Piasta Gliwice. On też spokojnie przebudował się po spadku i wreszcie zaatakował, mając skład – jak mogło się wydawać – podobny jakościowo do gdynian.
I po trzecie: Termalika Bruk-Bet Nieciecza – ostatnie mecze minionego sezonu sporo powiedziały nam o tej drużynie. Bez względu na prawdziwe motywy, Nieciecza bezradnie położyła się na trawie i dała się zlać na kwaśne jabłko, bez walki oddając miejsce premiowane awansem. Od pewnego czasu przeczuwamy, że wszystko, co najlepsze w wykonaniu tej drużyny, już widzieliśmy.
Niespodzianki, niespodzianki…
Można by analizować dalej, ale jak to w pierwszej lidze, wielu spraw nie da się przewidzieć w żaden sposób. No, by czy ktoś przed rokiem wierzył, że Kolejarz Stróże może skończyć sezon na czwartym miejscu? Czy choć raz przeszło to komuś przez myśl? Albo że Radzionków tyle razy zrobi dowcip faworytom, a jego trener wypromuje się do ekstraklasy? Przyznacie, nie było na to wielkiej szansy. Albo jeszcze, że typowana w ciemno do awansu Pogoń będzie mieć tak słabą wiosnę, że ledwie doczłapie do szczęśliwego końca? Oczywiście, tego również nie zakładano. Możliwości i budżety większości klubów różnią się od siebie tak nieznacznie, wszystkim zespołom tak bardzo – niestety – brakuje klasy, że na każdym kroku można spodziewać się niespodzianek, które z czasem, z racji swego natężenia, stają się „niespodziankami”.
EXPEKT: Kto faworytem do awansu?
Zawisza Bydgoszcz – 4
Cracovia – 4
Termalika Bruk-Bet Nieciecza – 10
Arka Gdynia – 10
Olimpia Grudziądz – 13
Bogdanka Łęczna – 15
Na nietypowe rozstrzygnięcia chciałoby się liczyć w walce o miano najlepszego strzelca. Już poprzedni sezon był w tym względzie wybitnie niepokojący, skoro dwóch najskuteczniejszych napastników miało łącznie 64 lata. Co więcej, z całej czołowej dziesiątki, w pierwszej lidze został tylko Adrian Błąd oraz dwójka, która, delikatnie mówiąc, na przyszłość nie rokuje najlepiej. 32-letni Maciej Tataj oraz będący w tym samym wieku Arkadiusz Aleksander. I wcale, ale to wcale nas nie zdziwi, gdy ten ostatni – snajper, który w ekstraklasie nigdy nie zdobył więcej niż sześciu bramek w sezonie – zaatakuje koronę króla strzelców po raz trzeci z rzędu.