A ja i tak za Wojciecha Pawłowskiego trzymam kciuki!

redakcja

Autor:redakcja

02 sierpnia 2012, 13:54 • 3 min czytania

Coraz bardziej lubię Wojciecha Pawłowskiego. Kiedy mówi, że powinienem pocałować go gdzieś między dupą a jajami to się uśmiecham. Nie zrozumcie mnie źle, nie uśmiecham się z nadzieją, że będę miał okazję, broń Boże całować nie mam zamiaru, tfu, tfu, zresztą dziwię się samemu Wojtkowi, że chce obnażać się przed swoimi „wrogami” i nadstawiać im swoje intymne miejsca. Pachnie to kretynizmem z domieszką homoseksualizmu, ale skoro nauczył się TAK rozwiązywać konflikty? Ja na przykład swoim wrogom staram się nie tylko „nie podawać” jaj i dupy – że pozostaniemy przy terminologii Wojtka – ale nawet ręki. Ale jego odloty, fantazje i zamiłowania nie są moją sprawą. Jak dla mnie to ze swoimi przeciwnikami WP może nawet pojedynkować się na smyranie penisami.
W każdym razie – do diaska, wstyd się przyznać, troszkę go jednak lubię! Jest uroczym tumanem. Poraża i zarazem rozbraja głupotą. Mam wrażenie, że gdyby nagle zmądrzał – co się stać nie może – to straciłby połowę swojej piłkarskiej wartości. Jak Wayne Rooney. Kiedyś napastnik Manchesteru United dostał bezsensowną czerwoną kartkę i zapytano Alexa Fergusona, czy w końcu utemperuje tego gnojka. Na co Ferguson – że gdyby zabronił Rooneyowi być sobą i robić rzeczy głupich, to Rooney zatraciłby swoją tożsamość i już Rooneyem nie był. Tak też postrzegam Pawłowskiego! On ze swoim móżdżkiem czuje się bardzo dobrze, jemu z głupotą do twarzy, gdyby miał zostać drugim Fabiańskim to by go skręcało od środka i żadnej piłki by już nie obronił. A on ma przecież tylko bronić. To zadanie intelektualnie niewymagające. Bronić może nawet osioł, co udowodnili kiedyś dziennikarze „The Sun”, wstawiając na treningu osła z ZOO w miejsce Davida Jamesa. Jest takie powiedzonko – głupi nie wie, że jest głupi, a mądry to wie. Pawłowski sprawia wrażenie kogoś, kto nie wie, że jest głupi, ale gdyby nagle miał się dowiedzieć – mogłoby to znacząco (i negatywnie) wpłynąć na jego formę sportową.

A ja i tak za Wojciecha Pawłowskiego trzymam kciuki!
Reklama

W jakimś stopniu Pawłowski przypomina mi młodego Grześka Szamotulskiego, który jako gówniarz był kompletnym świrem i wygaszał pożar w swoim łbie latami, bardzo, bardzo stopniowo. Grzesiek ma nad „solid keeperem” tę przewagę, że jest osobą inteligentną, błyskotliwą, czyli powiedzmy, że jego IQ jest ze dwa razy wyższe niż u pana Wojciecha. Mają natomiast wspólny mianownik – są zdrowo pierdolnięci i w takim stanie samych siebie lubią najbardziej. Wszelkie próby zamykania w klatce – nawet złotej – kończyć musiały się źle dla klatki.

Trzymam kciuki, żeby Pawłowskiemu we Włoszech się udało, nie jestem na tyle małostkowy, żeby obrażać się na dzieciaka. Być może paradoksalnie nieznajomość języka mu pomoże – Włosi tak szybko nie przejrzą na oczy, z jakim oryginałem mają do czynienia i być może zdążą uznać chłopaka za świetnego bramkarza, zanim zorientują się też, że to intelektualny pantofelek (Wojtku, sprawdź na Wikipedii, nie chodzi o rodzaj obuwia).

KRZYSZTOF STANOWSKI

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama