W ŁKS-ie za wesoło nie jest, testowani piłkarze śpią gdzieś po zakamarkach stadionu, skład… wygląda, jak wygląda. Pieniędzy też nie ma za wiele, a zyski z biletów ograniczy remont obiektu. Może to właśnie popchnęło Jerzego Walczyka z łódzkiej Wyborczej do zrobienia wywiadu w żartobliwej formie. Przepytywał on Matthiasa Tietza, który przebywa właśnie na testach w ŁKS-ie.
Najpierw pan redaktor JW : W sparingu w Kwiatkowicach był pan najlepszym zawodnikiem na boisku. Nic dziwnego, że trener Marek Chojnacki chce pana w swojej drużynie.
Przypomnienie: w Kwiatkowicach ŁKS zremisował z klubem czwartej ligi, LKS Kwiatkowice, 2:2. Faktycznie być najlepszym zawodnikiem w takim meczu to wyczyn, który stawia Tietza wysoko ponad Obraniakiem, Milą i Mierzejewskim (razem wziętymi).
Odpowiedź Matthiasa? Staram się wzorować na pomocnikach Barcelony, którzy szybko zagrywają piłkę.
No w sumie my w KTS Weszło też będziemy się starali.
Pytanie JW.: Chciałby pan pójść śladami Sebastiana Boenischa i zagrać w reprezentacji Polski?
Naprawdę?! Pytamy 22-letniego gościa, który nigdy nie wyskoczył ponad niemieckie ligi regionalne, czy nie chciałby zagrać w kadrze Polski? A dlaczego nie spytać o to Andrew Konopelsky’ego (dziś gra w lidze Cypru Północnego) albo Mariusza Maxa Kolonko? Chyba ten sam ciężar gatunkowy… Chociaż z drugiej strony – skoro wzoruje się na pomocnikach Barcelony, może warto go sprawdzić?
– Fajnie byłoby wystąpić w koszulce z orłem na piersi, ale na razie o tym nie myślę. Najbardziej chcę się teraz skupić się na grze w łódzkiej drużynie.
Tutaj jednak Matthias nie miał ochoty na żarty. Pana Walczyka prosimy za to, aby wcześniej, np. w leadzie, informował, że zamierza sobie robić jaja, bo nie wszyscy się zorientują, że to rozmowa ślepego z głuchym.