125 lat HSV. Tito Vilanova najgorszym aktorem spektaklu – reportaż z Hamburga

redakcja

Autor:redakcja

29 lipca 2012, 09:52 • 6 min czytania

Sven, pracownik portu, 43 lata, od trzydziestu związany z HSV. Nathja, studentka filologii niemieckiej, 21 lat, pierwszy mecz obejrzała w minionym sezonie, z inicjatywy brata. Michael, 9 lat, od wiosny należy do szkółki adeptów futbolu. Jubileuszowy mecz z Barceloną miał być dla hamburskich kibiców zwieńczeniem imprez związanych ze 125-leciem klubu. Miał być. Oprawcą nadziei większości został nowy szkoleniowiec Barcelony.
Głęboko zakorzeniona tradycja Niemców, objawia się również w piłce nożnej. Historię pielęgnują każdego lata, a jeśli na dany czas nie przypada ważniejsza rocznica, warto promować niemiecką piłkę za granicą. Wskazany kontynent azjatycki, do czego zastosował się Bayern. W Berlinie 120-lecie Herthy ukoronuje wizyta Juventusu. Do Chociebuża na mecz z Energie wybierze się West Ham United. Wszystko celem promocji marek cieszących się dużą popularnością, a przy okazji pojawia się szansa zgarnięcia wpływów z wejściówek. Najważniejsze letnie sparingi niemieckich zespołów cieszą się jeszcze większą popularnością niż Bundesliga. Pirlo w Berlinie? To trzeba zobaczyć! Jeszcze efektowniej zapowiadało się w Hamburgu, gdzie oczy fanów miały być rozpieszczane przez maga z Camp Nou. Messiego zabrakło, Xaviego też, ostali się ino ci, co wczesnym latem wypoczywali.

125 lat HSV. Tito Vilanova najgorszym aktorem spektaklu – reportaż z Hamburga
Reklama

Choć 125-lecie HSV przypada na 29 września – czyli mecz ligowy z Hannoverem 96 – postanowiono je hucznie świętować już z końcem lipca. W tej niespełna, według oficjalnych danych, dwumilionowej aglomeracji klub Hamburger Sport-Verein jest absolutnym priorytetem. Na kim piłka nożna nie budzi większych emocji, wybiera oddaloną o 50 metrów od stadionu, halę. Również z piłkarzami – ale ręcznymi. Zlokalizowany nieopodal dzielnicy czerwonych latarni FC Sankt Pauli jest uznawany za piąte koło u wozu hamburskich sekcji sportowych. Kibice z Reeperbahnu niewiele mają do powiedzenia nawet w swoich rejonach, gdzie knajpy notorycznie zarabiają krocie transmitując mecze… HSV. – Dla nas derby to mecz z Werderem, a nie Sankt Pauli. Antagonizm grup kibicowskich nasilił się po tragedii sprzed 30 lat. Jeden z naszych zabił cegłówką fana z Bremy. Bodajże pochodził z Polski – mówi towarzyszący nam Sven. Tak, pochodził z Polski… 16-letni Adrian Maleika stracił życie po swoich pierwszych derbach północnych Niemiec.

Na kolejne derby Rothosen czekają do 1 września. Ale zanim Bundesliga, zanim walka o punkty, zanim nadejdzie prawdziwe rozliczenie pracy Thorstena Finka, formę jego graczy miała sprawdzić Barcelona. Zapowiadano, że nowa, bo bez Guardioli. Ale piłkarze wciąż ci sami – genialni, ponoć zapewniający kibicom niepowtarzalny spektakl. W meczowych programach reklamowano Barcę jako najlepszą drużynę świata, której najzwyczajniej zabrakło szczęścia, by ograć Chelsea. Dla której ostatni sezon, pomimo genialnych przebłysków, przypominał pogrzeb króla (z pucharem, akuratnie, Króla w zapasie). Wejściówki rozeszły się w tempie godnym francuskiego TGV. Przede wszystkim za sprawą tego pana. Małej myszki z Barcelony, jak nazwali go niemieccy dziennikarze.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Przezorni hamburczycy na kilka dni przed spotkaniem zawarli z Katalończykami umowę. W mediach szybko ochrzczono ją tytułem „Messi-Klauzuli”. W przypadku absencji Argentyńczyka, Barcelona miała zwrócić HSV jedną trzecią otrzymanej kwoty. Czyli raptem 400 tysięcy euro. Co szybko przeliczyli działacze oraz sztab szkoleniowy Blaugrany, prawa łydka Messiego jest dużo bardziej kosztowna. W dniu meczu Bild poinformował: – Najlepszy piłkarz świata nie napoi spragnionych wrażeń kibiców. Oficjalny komunikat? Uraz mięśnia brzuchatego łydki.

– Kto w to wierzy? – pytał Bild. Ile w tym prawdy, a ile trenerskiej ostrożności, nie nam dociekać. Zatem koniec spektaklu ogłoszono już z chwilą otwarcia pierwszych kiosków. „Messi weg!” alarmowały kibiców gazety. Ale co tam, bilety sprzedane, komplet na trybunach zapewniony jeszcze przed końcem polsko-ukraińskich mistrzostw.

Tito Vilanova. To nazwisko na długo zapamiętają fani HSV. – Nie płaciłem 200 euro za oglądanie dzieciaków zerwanych na gwałt z La Masii. Chciałem Messiego, Xaviego, Iniesty. W zamian grają goście z drugiej ligi – krzyczał podenerwowany kibic z sektora bardziej piknikowego. Z założeń nie wywiązali się również przedstawiciele marketingu HSV. Na mieście brakowało plakatów z reklamą właściwego meczu. HSV Hamburg – FC Barcelona B? Skąd. Prędzej „Messi & Co.”.

Image and video hosting by TinyPic

Na uznanie zasługuje zachowanie klubowych władz. Natychmiast po otrzymaniu informacji o absencji Argentyńczyka, na stronie internetowej pojawił się komunikat o możliwości zwrotu biletu.
Skorzystali nieliczni, mecz oglądał komplet 57 tysięcy widzów. – Barca to nie tylko Messi, prawda? – pytali retorycznie. Nie tylko, racja. Ale i próżno było doszukiwać się Xaviego, czy Iniesty. Ach, najlepiej przytoczyć personalia na jakie postawił Vilanova:

Pinto (71’ Oier) – Dani Alves (46’ Balliu), Bartra (46’ Sergi Gomez), Mascherano (46’ Muniesa), Adriano (46’ Planas) – dos Santos (46’ Ilie), Espinosa (46’ Patric), Sergi Roberto – Alexis Sanchez (46’ Joan Angel Roman), Deulofeu (46’ Rafinha), Afellay (46’ Cristian Lobato)

Drugą połowę już w klapkach przy linii bocznej obejrzeli wszyscy nieco bardziej rozpoznawalni. Alves, Mascherano, Sanchez, Afellay i Deulofeu. Barcelona B również okazała się za silna dla HSV. Przez długą część meczu piłkarze Segunda Division prezentowali hiszpańską tiki-takę w wersji slow motion. Znudzeni poziomem widowiska, dziennikarze drugą połowę spędzili w klubowym hallu. Dla nich catering oferował coś więcej niż piłkarze. Parówki plus napój…

Image and video hosting by TinyPic

Z kolei na trybunach panowała atmosfera idealna dla januszów. Patryk Małecki tych 57 tysięcy ludzi już dawno wysłałby na Cracovię. Rozbestwieni piknikowcy z biletami pozyskanymi ze związku działkowców, dawali o sobie znać wyłącznie oklaskami. Na północnej trybunie, ponoć słynącej z dopingu i tak radykalnej, by poprosić klub o usunięcie krzesełek z sektora (o ironio!), panowała cisza jak makiem zasiał. Zagrzewaniem fanów musiał zająć się miejscowy spiker.
– Na boisku pojawia się Łotysz, Artjoms…
– Rudniew!
W tym momencie dostaliśmy już prawdziwego zaćmienia umysłu. Piłkarz, który pierwszy sezon w Polsce rozgrywał pod nazwiskiem Artjoms Rudnevs, miniony rok grał już jako Artjom Rudniew. Suma summarum? Die Rothosen uznali go za Artjomsa Rudniewa. Pomieszanie z poplątaniem, którego wyjaśnić nie mogła również rzeczniczka prasowa. Problem rozwiązał dopiero jeden z kibiców: – Jak zacznie strzelać, będziemy krzyczeć „Ruuudi”! No wiecie, jak van Nistelrooy.

Poważniejszy sygnał z doliny milczenia nadano dopiero pod koniec spotkania. Gromkie „Immer, immer erste liga!” roznosiło się przez kilka minut. HSV pomimo ogromnych kłopotów, wciąż jest jedynym klubem, który nie zaznał goryczy spadku z Bundesligi. Choć w ostatnim sezonie, widmo przepaści groziło, jak nigdy wcześniej.

Największym zwycięzcą okazał się, rzecz jasna, Vilanova. W przegranym polu zostawił 57 tysięcy kibiców, również tych wyposażonych w katalońskie flagi. Na mecz wybrała się spora grupa fanów Barcy z Polski. – Skoro uważacie, że kibice HSV są zawiedzeni, pomyślcie o nas. Jechaliśmy z Warszawy, by obejrzeć ukochany klub, a tu taki numer – nie krył złości polski fan Blaugrany. – Kim jest Patric, Ilie, czy Lobato?!

Debiutancki mecz, w wielkiej aglomeracji, przy komplecie publiczności. Zwycięski. Lecz bez fajerwerków, bez historii, bez emocji, które zapewniała Barcelona Guardioli, ale i które zapewniano kibicom z HSV. Ukoronowanie pięknej rocznicy jednego z najstarszych klubów Europy, bardziej przypominało zemstę. Zabraliście nam 400 tysięcy euro za absencję Messiego? Schön. Nie zobaczycie także reszty gwiazd. Myślenie praktyczne i ostrożne, jak na pierwszy mecz sezonu. Ale i niegodne Barcelony. Niegodne drużyny, za którą wszystko mówi jej dewiza. Mes que un club.

MICHAف WYRWA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama