W teorii sprawa jest banalnie prosta. Kończy się sezon, według regulaminu od razu wiadomo kto leci w dół, a kto może otwierać szampany i świętować awans. Czasem są jeszcze baraże, ewentualnie jakieś większe play-offy i już. Znamy skład ligi. Potem okienko transferowe, paru przychodzi, kilku odchodzi, sparingi, obozy i mamy inaugurację. U nas wszystko zostało postawione do góry nogami i na sześć dni przed startem I ligi, wciąż nie wiadomo kto i w jakim składzie przystąpi do inauguracji rozgrywek.
Licencjada
To był pierwszy etap przesiewu. Rozdawanie licencji to w naszym kraju coś na kształt amerykańskiego draftu. Możesz trafić wspaniały los na loterii, jak swego czasu Cracovia, albo stracić miliony złotych w wyniku jednego podpisu – szefa Komisji Licencyjnej sygnującego nazwiskiem odmowną decyzję wobec wniosku klubowego. Cios nokautujący mogło w tym sezonie otrzymać co najmniej kilka klubów – najbliżej degradacji przy stoliku licencyjnym był oczywiście rozbity ŁKS, ale także – wydawać by się mogło – poukładana finansowo Gieksa (potem wydało się, czemu Król skąpił pieniędzy na katowiczan, oszczędzał na kupno licencji…), czy Ruch Radzionków. No właśnie – ostatecznie w wyniku licencyjnej epopei skład rozgrywek nie uległ zmianie, ale…
Kasa, kasa, wielu się wyprze
…przecież licencje to dopiero pierwsza runda. Kolejne sito to finanse, które dla Ruchu Radzionków okazały się być gwoździem do trumny. Nie było kasy na nic, piłkarze od dawna przeszli na dietę tynkową (zęby w ścianę), a jedyny człowiek łożący swoje pieniądze na klub wyczyścił się już do cna. Cidry zawinęły więc żagle i przygotowywały się na cumowanie w porcie o nazwie „A-klasa”, lecz… jak zwykle nic jeszcze nie jest przesądzone. Kolejne terminy „ostatecznych-teraz-to-już-naprawdę” zebrań zarządu potwierdzają, że za kulisami toczą się prawdziwe wojny. Z przecieków do lokalnych mediów wynika, iż z Ruchu afrykańską kolonię chce uczynić Ireneusz Strychacz, prezes LZS-u Piotrówka.
Biznesmen chciałby sprowadzić do Radzionkowa tanich i utalentowanych zawodników z Afryki. Taka taktyka może nie zapewniłaby sukcesu sportowego, ale przynajmniej uchroniłaby radzionkowian przed grą w A-klasie…
W innej sytuacji była (i jest) katowicka Gieksa. Zawodnicy tego klubu zamiast spokojnych przygotowań otrzymali roller-coaster i huśtawkę emocjonalną – czasem jednego dnia dostawali trzy sprzeczne wiadomości na temat swojej przyszłości. KP Katowice, Zagłębie Sosnowiec, Polonia Warszawa – galopująca kreatywność Ireneusza Króla mogła przyprawić zawodników o ból głowy. Efekt? O tym w której lidze i pod jakim szyldem zagrają w tym sezonie gieksiarze zdecydowano na 10 dni przed ligąâ€¦
Raz kozie śmierć
Pomijając już składy tych osiemnastu straceńców, których parszywy los wrzucił do I ligi. Najpierw spójrzmy na ten nieszczęsny Ruch Radzionków – wg 90minut.pl, klub opuściło 16 zawodników, po stronie zysków zaś nie ma nikogo. Gromada testowanych anonimów, ale kontraktów brak. Analogicznie było przed paroma dniami w ŁKS-ie, lecz teraz łodzianie zaopatrzyli się w cały tabun młodzieżowców. Karol Domżał i Jarosław Szyc jeszcze półtora roku temu grali w jednym zespole z… jednym z członków naszej redakcji, teraz zaś mają zbawić Łódzki Klub Sportowy. Sarafiński, czy Strzelczyk od lat są wymieniani jako największe talenty ŁKS-u, podobnie zresztą Paluch, czy Pawlak. Brakuje jednak jakiegokolwiek doświadczenia, a sam leciwy Bodzio W. w bramce może nie wystarczyć do utrzymania w I lidze.
Z drugiej strony pewnym pocieszeniem dla ŁKS-u może być sytuacja w Gieksie, która – poza pogonieniem Króla – nie jest szczególnie aktywna na rynku transferowym. W dodatku cały czas trwa walka na linii kibice – zarząd, a stadion przy Bukowej błaga o generalny remont. Problemy z obiektem ma także beniaminek, Okocimski Brzesko, który będzie musiał grać swoje mecze w Krakowie. Rzutem na taśmę do wymogów licencyjnych udało się przystosować ruinę w Olsztynie, na ŁKS-ie remont rusza jeszcze w tym roku, a GKS Tychy nadal będzie występował w Jaworznie.
Gdy do tej szalonej mikstury dodamy jeszcze Izabellę „Ślącą Listy” Łukomską-Pyżalską, ekscentrycznego i uzależnionego od Facebooka Andrzeja Voigta z ŁKS-u, senatora Koguta i jego Kolejarz oraz kukurydzianą arenę na Termalice… I liga rysuje się nam w ciekawych barwach. Nawet jeśli zamiast piłkarskiej uczty otrzymamy organizacyjną tragikomedię.
JAKUB OLKIEWICZ