Zastanawialiśmy się wczoraj, jakie noty wystawi „Przegląd Sportowy” zawodnikom Śląska i… w sumie nie jesteśmy zaskoczeni. Po prostu odpuścili wystawianie ocen.
FAKT
„Fakt” krytykuje Jacka Bednarza za podpisywanie z piłkarzami krótkoterminowych kontraktów.
Odkąd Bednarz kieruje polityką transferową Białej Gwiazdy, krakowski klub pozyskał czterech nowych piłkarzy. Ł»aden z nich nie podpisał kontraktu dłuższego niż dwuletni (…). Ale to nie wszystko. Za kadencji Bednarza klub przedłużył kontrakty z Radosławem Sobolewskim (36 l.) i Sergiejem Pareiko (36 l.). Tylko o… rok. W czerwcu przyszłego roku końca dobiega także kontrakt Ivicy Ilieva (33 l.). W czerwcu 2013 roku drużyna Białej Gwiazdy znów będzie w rozsypce.
Kibice Bełchatowa mogą natomiast spać spokojnie, bo kopalnia zamierza wesprzeć klub.
Przedstawiciel kopalni i elektrowni Bełchatów w rozmowach z działaczami GKS zapewnił, że znajdzie możliwość finansowego wsparcia klubu. Nieoficjalnie mówi się o dwóch milionach złotych rocznie. Ta kwota pozwoli bełchatowianom na dalszą grę w ekstraklasie, a także na utrzymanie aktualnej kadry zespołu. Jeszcze we wtorek istniała realna groźba, że z klubu odejdą niemal wszyscy podstawowi zawodnicy.
Obecnie GKS chciałby pożegnać się tylko z Dawidem Nowakiem (28 l.), którego zarobki w wysokości 70 tys. złotych miesięcznie przewyższają finansowe możliwości klubu.
SUPER EXPRESS
Tekst o Jakubie Świerczoku.
– Nie jestem zawiedziony, że Kaiserslautern mnie wypożyczyło – mówi Super Expressowi Świerczok. – To jest często praktykowane w niemieckich klubach. Dla mnie najważniejsze jest, żebym jak najwięcej grał.
W podobnej sytuacji jak Świerczok, pół roku temu byłÂ inny napastnik K’lautern, dobrze znany w Polsce Ilian Micanski (27 l.). – Poszedł na wypożyczenie do FSV Frankfurt i wykorzystał swoją szansę – mówi Jakub. – W 15 meczach strzelił 9 bramek, zaliczył kilka asyst i teraz jest bliższy gry w pierwszym składzie. Muszę zrobić to samo co Ilian – deklaruje napastnik Piasta.
– Dlaczego wybrałem akurat ten klub? Bo awansował do ekstraklasy, jest nowy stadion, drużyna jest młoda, ambitna i chciałbym jej pomóc – argumentuje „Kuba”.
I o Mateuszu Możdżeniu.
– To na tyle dobry i uniwersalny zawodnik, że w zależności od taktyki i przeciwników pełni różne funkcje. W pierwszym meczu z Chazarem uznałem, że największy pożytek będziemy mieli z Mateusza w pomocy. Widzę w nim jednak czołowego bocznego obrońcę ligi, a nawet Europy – odważnie deklaruje szkoleniowiec „Kolejorza”.
Możdżeń w Ekstraklasie debiutował jako 18-latek. Zdobył z Lechem mistrzostwo Polski, a Europie przedstawił się, strzelając pięknego gola ekipie Manchesteru City. Dziś z tamtej drużyny zostało niewiele. – Nie ma już niemal całej „starszyzny”, która rządziła w szatni podczas największych sukcesów Lecha w ostatnich latach, chociaż oni też nie byli tacy starzy – śmieje się Możdżeń. – Budujemy nowy zespół, jest szansa dla młodych i widać, że z każdym meczem gramy lepiej, nabieramy pewności siebie. Ostatni mecz był najlepszy w tym sezonie – twierdzi pomocnik Lecha, wspominając pierwszy występ z Chazarem.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Wywiad z Przemysławem Tytoniem.
Trudno się panu odnaleźć w nowej rzeczywistości? Cenił pan sobie życie na uboczu, bez medialnego rozgłosu. Teraz o to coraz trudniej, pana zdjęcia z żoną można znaleźć nawet na serwisach plotkarskich.
No tak, ale były one robione podczas zgrupowania reprezentacji. Wiadomo, że pod hotelem była masa fotoreporterów i kto tylko wychylił nos z budynku, miał robione zdjęcia. Nie będę przecież chodził podziemiami tylko po to, by nikt mnie nie przyłapał, jak żegnam się z rodziną. A co do tej dużej popularności, aż tak jej nie odczuwam. Po meczu z Grecją gdziekolwiek zajrzałem, mogłem o sobie przeczytać, ale teraz chyba ludzie zajęli się już czymś innym.
(…)
Byłem bardzo spokojny, szykowałem się do wejścia, a w tym czasie podchodzili do mnie koledzy z ławki rezerwowych i dodawali otuchy. Nie pamiętam dokładnie co kto mówił, zapamiętałem tylko słowa Adama Matuszczyka, który powiedział: „to jest twój dzień, tworzysz historię, trzymam za ciebie kciuki”. Później podobno ktoś mi jeszcze podpowiadał, w który róg mam się rzucić, ale tego nie słyszałem, a nawet jeśli bym słyszał, nie miałoby to dla mnie znaczenia. Zawsze sam decyduję, jak mam bronić.
GAZETA WYBORCZA
Artykuł o organizacji w ŁKS-ie.
Piłkarze opowiadają „Gazecie”, że w klubie nikt się nimi nie interesuje. Trzech zawodników, m.in. Daniel Cyzio, mieszka w pomieszczeniu na stadionie przy al. Unii, które niedawno służyło menedżerowi Piotrowi Świerczewskiemu za szatnię. Pozostali testowani gracze zostali zakwaterowani w najtańszych hotelach robotniczych. Pisząc najdelikatniej – ich standard daleki jest od ideału. Na domiar złego cały czas nie wiadomo, kto ma zapłacić za noclegi. – Obawiamy się, że będziemy zmuszeni wkrótce opuścić nasze pokoje hotelowe – żali się jeden z testowanych graczy. – I cały czas nie mamy pewności, czy działacze ŁKS-u podpiszą z nami kontrakty, a przecież liga tuż-tuż.
Co na to prezes klubu z al. Unii? – Po ostatnich sparingach nadal nie mamy pewności, którzy zawodnicy będą wzmocnieniem drużyny. Dlatego jeszcze nie podpisaliśmy kontraktów – odpowiada Voigt. I dodaje, że trener Marek Chojnacki ma też listę sprawdzonych już piłkarzy, a sprowadzenie ich do klubu zależy od rozmów z potencjalnymi sponsorami. – Z nimi i z zawodnikami prowadzimy negocjacje – dodaje.Â
A warunki, w jakich mieszkają piłkarze? – Wszyscy wiedzą, z jakimi borykamy się problemami. Tylko na to nas stać – tłumaczy.
Wywiad z Pawłem Wojciechowskim, którego testuje Cracovia.
Zatem pobytu w Holandii nie zalicza Pan do udanych?
– Wręcz przeciwnie, choć w sezonie 2010/11 naderwałem więzadło krzyżowe, przeszedłem dwie operacje, musiałem cały sezon pauzować. Ale nie żałuję, że wyjechałem. Dwa i pół roku w SC Heerenveen to był najbardziej udany okres w karierze. Miałem okazję trenować z wieloma dobrymi zawodnikami, tam zadebiutowałem w seniorskiej piłce i strzeliłem pierwszą bramkę. I to nie byle komu, bo AZ Alkmaar, a potem jeszcze PSV Eindhoven. Wszystko układało się naprawdę dobrze. Przeszedłem jednak do Willem II, bo chciałem grać bardziej regularnie. I wtedy ta kontuzja pokrzyżowała moje plany.
(…)
Mimo wszystko perspektywa gry w Eredivisie nie kusiła?
– Nie. Potrzebuję gry, i to pełnych 90 minut, pełnego sezonu. To dla mnie teraz najważniejsze. Chcę zainwestować w siebie, a występ nawet w 15 meczach w ciągu sezonu mnie nie interesuje. Potrzebuję zespołu, w którym trener będzie na mnie stawiał, będzie widział mnie w drużynie. W Willem II nie widziałem na to wielkich szans.
I tekst o transferze Tomasza Jodłowca do Śląska.
– W przypadku transferu jako trener jakoś muszę sobie z tą układanką poradzić. Oczywiście gdybym był poza pucharami, to byłoby inaczej, bo na przygotowania do ligi miałbym jeszcze trzy tygodnie. Teraz myślimy jednak głównie o Lidze Mistrzów. Pozyskanie Jodłowca to jednak dla Śląska nie tylko działanie na pół roku, ale przede wszystkim inwestycja w przyszłość – mówi trener Lenczyk.
Tak czy inaczej dla Śląska transfer Tomasza Jodłowca i tak będzie transakcją wyjątkową. Po pierwsze dlatego, że po raz pierwszy w jego przeprowadzenie miał się osobiście zaangażować właściciel klubu – miliarder Zygmunt Solorz, który do tej pory od drużyny trzymał się z daleka. Współpracownicy Solorza podkreślają, że tym razem zadzwonił on do swojego przyjaciela Józefa Wojciechowskiego i rozmawiał z nim o transferze Jodłowca.

