Dwugłos z baskijskiej szatni. Iraizoz i Susaeta

redakcja

Autor:redakcja

24 lipca 2012, 21:24 • 6 min czytania

Wygląda na to, że już nasz ostatni artykuł na temat Polish Masters. Pierwszą część naszej relacji przeczytacie TUTAJ, a teraz czas na wywiad z dwoma kluczowymi piłkarzami Athleticu Bilbao. Doświadczonym bramkarzem Gorką Iraizozem i błyskotliwym skrzydłowym, Markelem Susaetą. Rzecznik baskijskiego klubu okazał się, hmm, bardziej zrównoważony od kolegi po fachu z Benfiki i umożliwił nam przeprowadzenie rozmowy na wyłączność, tylko dla Weszło. Rozmawialiśmy o nauczycielskim podejściu Bielsy, organizacji turnieju, baskijskiej tożsamości i paru innych kwestiach.
Zajęliście dopiero trzecie miejsce w Polish Masters, wyglądacie na zrelaksowanych, a wasz trener Marcelo Bielsa sprawia wrażenie gościa, który właśnie przegrał w finale Ligi Mistrzów.
Markel Susaeta: – Trener ma powody, żeby być zdenerwowanym, bo szczególnie w pierwszym meczu mieliśmy okazje, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać i ostatecznie przegraliśmy.
Gorka Iraizoz: – Trener zawsze był wymagający i zawsze oczekuje od nas więcej, niż osiągnęliśmy, nawet w sparingach. To jednak dopiero przygotowania do sezonu. Najważniejsze, żebyśmy robili postępy z każdym kolejnym meczem i żeby każdy piłkarz zebrał odpowiednią liczbę minut w sparingach. Tym bardziej, że już na początku sierpnia startujemy od eliminacji do Ligi Europy. To dla nas najważniejsze na początku przyszłego miesiąca.
MS: – Dokładnie, gra z takimi zespołami to idealny egzamin przed rozpoczęciem sezonu. Takie mecze towarzyskie podobają mi się najbardziej.

Dwugłos z baskijskiej szatni. Iraizoz i Susaeta
Reklama

Ale zwycięstwo 1:0 nad Śląskiem nie pokazuje prawdziwej różnicy między obiema drużynami.
GI: – Cóż, to turniej z czterema zespołami na bardzo wysokim poziomie, co pokazały wyniki w poprzednim sezonie. Wczoraj nie udało nam się wygrać, dziś poszło lepiej, choć Polacy sprawili nam trochę problemów. Spodziewaliśmy się, że zawodnicy Śląska też będą chcieli się pokazać. Ale jak już wspomniałem, zagraliśmy dwa mecze w ciągu 48 godzin i najważniejsze jest odpowiednie przygotowanie fizyczne do sezonu, więc nie widać większych różnic między czterema drużynami. Także dzięki temu ten turniej był tak widowiskowy.

Bielsa kilkadziesiąt razy krzyknął do obrońców Athleticu „kryj nr 21”, czyli Cristiana Diaza. To on sprawił wam największe problemy?
GI: – Trener jest charakternym gościem i w ciągu meczu praktycznie przez cały czas przekazuje nam swoje uwagi. W tym przypadku zwracał uwagę na Diaza, który dobrze poruszał się po boisku i potrzebował stałego krycia. Inigo kosztowało to sporo pracy, bo gospodarze stworzyli kilka groźnych sytuacji.

Reklama

Zanim Bielsa podpisał kontrakt z Bilbao, przeanalizował 55 waszych meczów, z czego 42 spotkania obejrzał dwukrotnie. Zastanawia mnie, czy kazał wam też oglądać mecze Śląska.
GI: – Marcelo ma taki charakter, że przygotowuje się do wszystkich meczów. Wszystkich! Bez wyjątku. Wcześniejsze mecze Śląska też oglądał. Dla niego sparing to normalne spotkanie. Sam zresztą widziałeś, jak się zachowywał przy ławce. Z dzisiejszego meczu na pewno wyciągnie wnioski, które przydadzą nam się w lidze. On po prostu żyje piłką, a nam, zawodnikom, bardzo to pomaga. Teraz, po przyjeździe do Wrocławia, też nie mieliśmy zbyt wiele czasu wolnego, bo… Sam wspomniałeś, jaki jest Marcelo (śmiech). Wyszliśmy z hotelu na chwilkę na spacer i zawsze przy takiej okazji masz trochę niedosytu, bo widzisz, jak piękne jest to miasto, a nie masz czasu, żeby je zwiedzić dokładniej. No, ale w końcu przyjechaliśmy tu grać w piłkę, a nie na wakacje.

O Bielsie można znaleźć w internecie niezliczoną ilość anegdot. Mówi do zawodników na pan, pyta ich, czy są szczęśliwi, bardzo interesuje go życie prywatne swoich podopiecznych. Was też zaskoczyło jego podejście?
GI: – W swojej pracy jest bardzo uporządkowany, jak nauczyciel. Nasze życie rodzinne nie jest mu obojętne, pyta, jak się miewają nasze rodziny. Chce w ten sposób nas, piłkarzy, jednoczyć, co uważam za słuszne, bo takie podejście przekłada się na boisko.

Rozmawiamy tak długo o Bielsie, bo tak naprawdę to jedna z największych gwiazd waszej drużyny. Czujecie, że praca z tym człowiekiem to wyjątkowy okres w historii Athleticu Bilbao?
GI: – Tacy trenerzy wyznaczają epoki w swoich klubach. Pracowaliśmy już z wieloma szkoleniowcami, ale dziś żyjemy w erze Marcelo. Osiągnęliśmy z nim historyczny sukces – dwa finały w jednym roku – Pucharu Hiszpanii i Ligi Europy. Ale Bielsa zapisał się też w historii klubu, dzięki stylowi gry, jaki wprowadził. Oby kolejny sezon był jeszcze lepszy niż poprzedni.

Przed dwoma tygodniami Bielsa wyraźnie narzekał na stan ośrodka treningowego Athleticu i był bardzo bliski opuszczenia klubu (więcej TUTAJ). Obawialiście się tego? Jak podchodziliście do tej sytuacji? To mógłby być koniec tej epoki.
MS: – Marcelo przez ten rok stworzył u nas świetną atmosferę, teraz przed sezonem było wokół niego sporo szumu, zdenerwował się na kilka spraw, ale na szczęście został z nami. Praca z nim to wyjątkowa sprawa.

Zgadzałeś się z jego krytyką?
MS: – My, jako piłkarze, trzymamy się od tych spraw z daleka i wolimy ich nie komentować. To sprawy wewnętrzne między klubem a trenerem.

Jakie to uczucie wiedzieć, że gracie atrakcyjny futbol, awansowaliście do finału Ligi Europy, ale mistrzostwo Hiszpanii jest absolutnie nie do osiągnięcia?
GI: – W futbolu wszystko jest możliwe.
MS: – Barcelona i Real mają najlepszych piłkarzy na świecie, ale nas od nich odróżnia właśnie nasza filozofia. W Athleticu tylko ludzie „z domu” i dzięki temu występy w tym klubie są wyjątkowe.

Utrzymywanie tej filozofii jest ważniejsze niż wygrywanie?
MS: – Nie patrzę na to w ten sposób. Mamy dość młody skład i również dlatego zakończyliśmy sezon dopiero na dziesiątym miejscu. Patrząc na naszą grę, zasługiwaliśmy na coś więcej. Ale i tak zapisaliśmy się w historii, bo zagraliśmy w dwóch finałach. Idziemy właściwą drogą i w przyszłym sezonie powinno być tylko lepiej. Liczę też, że zostanę doceniony przez selekcjonera.

Pytanie do Markela – wszyscy wiedzą, jak bardzo utożsamiasz się z Athletikiem, ale tak szczerze – nie myślisz o transferze? Od razu odrzucasz wszystkie oferty?
MS: – Athletic to mój drugi dom, to całe moje życie. Dostaję oferty, ale… odejść z Bilbao? Byłoby bardzo trudno.

Waszym zdaniem, jako Hiszpanów, Polska zyskała wizerunkowo dzięki Mistrzostwom Europy?
MS: – Cieszę się, że ten turniej rozgrywany jest akurat w Polsce. Pomijając fakt, że gramy z silnymi drużynami, świetnie się tu czujemy, bo ludzie traktują nas tutaj bardzo dobrze. Wcześniej nie miałem okazji zobaczyć Polski, ale po dwóch dniach mogę powiedzieć, że mi się tutaj podoba, szczególnie atmosfera towarzysząca meczom.
GI: – Przede wszystkim Polacy dzięki Euro dali się poznać innym narodom. Teraz wystarczy się przejść po centrum Wrocławia i widać, że jeśli chodzi o turystykę, sporo skorzystaliście. Piłkarsko zresztą też. Macie stadiony, boiska treningowe, infrastrukturę…

Stadion we Wrocławiu trochę się różni od San Mames.
MS: – Gra na takim stadionie jak ten to luksus. San Mames jest nieco bardziej… historyczny, mityczny, ale zapewniam, że takiej atmosfery jak u nas nie znajdziesz nigdzie indziej!

Rozmawiał TOMASZ ĆWIÄ„KAفA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama