Kibice GKS-u Katowice nie ustają w protestach przeciwko Ireneuszowi Królowi. Mimo zapowiedzi biznesmena, który powoli przymierza się do wystartowania z własnym klubem w Warszawie, gieksiarze nie odpuszczają. O ile pierwsze protesty były dość kontrowersyjne, mówiło się o zastraszaniu piłkarzy, czy obrzucaniu mieszkania Króla petardami, o tyle dzisiejszy happening to już „international level”. Oddajmy głos samym gieksiarzom.
Vis-a-vis domu Króla trzymano transparent „Wielka piłka dla Irka”, a nasz mistrz grilla rozpoczął swoje dzieło. Po rozpaleniu grilla mógł na ruszt położyć wusty, które piekły się ku chwale pana Ireneusza.
W tym czasie z głośników dobiegały takie hity jak „Malinowy Król”, „Jesteś szalona”, „Mydełko FA” czy „Cztery razy po dwa razy”. Przy akompaniamencie tych wesołych przebojów kibice raczyli się piwkiem bezalkoholowym (jakby powiedział pan Ireneusz „niskoprocentowym”, bo w końcu miało 0,5% zawartości alkoholu), a kiełbaski już dochodziły.
Dodatkowo kibice zainwestowali w ulotki, które rozdano sąsiadom Ireneusza Króla. Nie zabrakło standardowych okrzyków o „awansie przy stole” oraz „ekstraklasie dla grubasa”. Nie były to może wyżyny humoru, jednak w kontekście wypowiedzi Króla o „bandach chuliganów” pokojowa, żartobliwa manifestacja parodiująca jego wizję meczowej publiki zasługuje na pochwałę.
Ireneusz Król w wywiadach podkreślał, że na meczach jego nowego klubu może lecieć nawet discopolo, a na stadion mają przychodzić całe rodziny, by przy grillu i niskoprocentowym piwku dobrze się bawić i oglądać wielką piłkę w Katowicach. Jak widać, kibice wzięli sobie to do serca i bardzo szybko spełnili marzenia wielmożnego pana – był grill, było discopolo, była wielka piłka. Szkoda tylko, że zabrakło samego zainteresowanego.
Dziś w rozmowie z nami ultrasi Gieksy przyznali, że wstrzymują się jeszcze ze świętowaniem. W środę bowiem kolejne rozdanie tego piłkarskiego pokera. Urząd Miasta Katowice zadecyduje, czy jest w stanie przejąć 100% akcji Gieksy. Tak czy owak – Królowi będzie bardzo ciężko robić piłkę w Katowicach. A na Gieksie staje się to praktycznie niemożliwe.
JO