Niespodziewany król polowania. Nowy kandydat na mistrza Niemiec czy… kiepski żart?

redakcja

Autor:redakcja

23 lipca 2012, 11:50 • 5 min czytania

– Obiecuję, że wszystkie pieniądze, jakie zarobiliśmy na transferach, wydamy na wzmocnienia – zapewniał kilka tygodni temu menedżer Max Eberl. Ci, którzy wątpili w jego zapowiedzi, dziś powinni zapaść się pod ziemię. Borussia Moenchengladbach zainwestowała znacznie więcej niż się spodziewano, na zakupy wydała największe w lidze pieniądze. Czy w Bundeslidze właśnie rośnie nowa siła? Czy piłkarze z Monachium i Dortmundu o mistrzostwo będą rywalizowali już nie tylko ze sobą?
Borussia to największa sensacja minionego sezonu i to nie tylko w Niemczech, ale chyba i całej Europie. Drużyna, która zdążyła cudem uniknąć spadku, nagle – bez specjalnych roszad w składzie – walczyła o mistrzostwo i zakwalifikowała się do Ligi Mistrzów. Piękny sen miał się skończyć, zanim jeszcze na dobre się zaczął. Już kilka kolejek przed końcem sezonu było wiadomo, że Gladbach straci trzy kluczowe postacie. Marco Reusa wzięła Borussia Dortmund, Romana Neustadtera – Schalke, a Dante – Bayern. – To tak, jakby Barcelona straciła Messiego, Xaviego i Pique – twierdzi trener Lucien Favre.

Niespodziewany król polowania. Nowy kandydat na mistrza Niemiec czy… kiepski żart?
Reklama

– Budowę drużyny zaczynamy od nowa. Straciliśmy bardzo ważnych piłkarzy, których trzeba teraz zastąpić. Reus brał udział w 90 proc. naszych akcji ofensywnych i taką lukę załatać należy w pierwszej kolejności. Nie jestem Harrym Potterem, nie dokonam cudów. Z gościa, który biega wolno, nie zrobię nagle szybkościowca. Muszę więc liczyć, że Eberl dostarczył mi latem odpowiednich zawodników. W końcu to on ściągnął tu kiedyś Reusa, Dante i Neustadtera. Ufam, że teraz dokonał dobrych wyborów, ale żebyśmy znów walczyli o sukcesy, potrzebujemy cierpliwości – mówi Favre.

Cierpliwość to w przypadku Borussii słowo klucz. Do klubu przyszło teraz pięciu nowych piłkarzy – najstarszy ma 23 lata, czterech z nich nigdy nie grało w Bundeslidze. Zdaniem Favre, ma to ogromne znaczenie. Za przykład podaje Andreę Barzagliego, który do Niemiec przychodził jako gwiazda Serie A, w Wolfsburgu sobie nie poradził i po powrocie do Włoch znów został mistrzem kraju. – Dlatego trzeba dać tym chłopakom czas, żeby mogli spokojnie zaistnieć – tłumaczy.

Reklama

Na Luuka de Jonga (21 lat, poprzednio w Twente), Alvaro Domingueza (23, Atletico), Granita Xhakę (19, Basel), Branimira Hrgotę (19, Jonkopings) i Peniela Mlapę (21, Hoffenheim) wydano 34,5 miliona euro. Takich zakupów nie zrobił w Bundeslidze nikt – ani drugi Bayern (29,7 mln), ani pierwszy Dortmund (26,4), ani trzecie Schalke, które jako jedyne w lidze bierze tylko tych, którzy są za darmo. W Moenchengladbach nie tylko wydali wszystkie pieniądze, które na transferach zarobili, ale i sami sporo dorzucili do puli. Z każdym z zawodników podpisali długie umowy. – Bo wiążemy z nimi przyszłość. Zresztą, historia klubu polega na stawianiu na młodych zawodników, którzy osiągnęli sukces, jak w latach 60. i 70. Kontynuujemy tę drogę, ale potrzebujemy czasu – przekonuje Favre.

Borussia tak rozrzutna, jak teraz nie była nigdy. Sprowadzając Xhakę za 8,5 miliona euro, dokonała najdroższego transferu w 112-letniej historii klubu. Kilkanaście dni później ten wynik pobiła o kolejnych kilka milionów, sięgając po de Jonga. – Do tego Dominguez, czyli trzy klasowe wzmocnienia. Gladbach staje się topowym klubem – uważa Juergen Klopp, trener BVB. – Jako ostatni klub na liście kupujących nie możemy patrzeć tak daleko, jak oni. Czapki z głów za to, jak sobie radzą i gratulacje za świetnego de Jonga – przyznaje Huub Stevens, szkoleniowiec Schalke.

To właśnie transfer Holendra, zdobywcy 32 goli w poprzednim sezonie, jest jednym z największych hitów tego lata w Niemczech. Rozmowy były wyjątkowo długie i trudne, sam piłkarz zrzekł się zapisanej w kontrakcie prowizji (20 proc. od kwoty transferu!), a wcześniej głośno domagał się zgody na przeprowadzkę. – Chcę iść do Bundesligi, bo to czołowa liga, dzięki niej mogę na stałe zagościć w reprezentacji. Potrzebuję tego i mam nadzieję, że klub nie będzie robił mi problemów. Trzy lata temu kupili mnie z Graafshap za 900 tysięcy euro, teraz dostaną kilka razy więcej – mówił. Na konto Twente trafiło 12,5 miliona euro, ale kwota ta może jeszcze wzrosnąć do 15. – Jak na nasze możliwości, to wielkie pieniądze. Gdyby jednak nie było nas stać, na pewno byśmy go nie kupili – zapewnia Eberl.

21-latek, którego powitało siedem tysięcy kibiców, z miejsca stał się celem numer 1 niemieckich mediów. Zaczęły się porównania do Marco Reusa i pytania w stylu: wolisz zostać królem strzelców czy zdobyć z Borussią mistrzostwo? – Jak to królem strzelców?! To trochę za dużo jak na początek. Będę chciał pomóc klubowi jak tylko będę mógł, zwłaszcza w meczach z najsilniejszymi rywalami – mówi.

Image and video hosting by TinyPic

Jak ma grać zupełnie nowa Borussia? Favre zakochał się w stylu Hiszpanów i każdy tydzień zgrupowania (390 euro za noc w hotelu, najdrożej ze wszystkich klubów) to godziny szlifowania tiki-taki. Szybsza, otwarta gra! Krótkie, szybkie podania! Graj bezpośrednio! Na jeden kontakt! Za wolno, za wolno! Tiki-taka to jedyne, co dziś interesuje trenera. Coraz częściej słychać, że metody Favre z niemieckim stylem gry mają niewiele wspólnego. Doświadczony Martin Stranzl mówi: – Od wielu lat gram w piłkę, ale z wieloma pomysłami, jakie ma nasz trener, nigdy nigdzie się nie spotkałem. Prezesom klubu jego wizja też przypadła do gustu, podpisali z nim niedawno trzyletni kontrakt. – Dla Borussii to szkoleniowiec idealny, jesteśmy nim zachwyceni – nie ma wątpliwości Eberl. Mimo czwartego miejsca w poprzednim sezonie i największych transferów w lidze, klub nie wywiera na nim większej presji. Cel to miejsce w pierwszej szóstce.

– Dokonali kapitalnych zakupów. Z nowym napastnikiem powinni co najmniej powtórzyć czwarte miejsce z poprzedniego sezonu – uważa Klaus Allofs, menedżer Werderu. Letnie ruchy Borussii „Bild” nazywa „mistrzowskimi zakupami”. Skądinąd, pada natomiast pytanie do samego Favre, czy podziela opinie Kloppa i Stevensa, że Gladbach może zostać mistrzem.

– Brzmi to jak kiepski żart, bo ta kwestia nas nie dotyczy. Kandydatami jest trio poprzedniego sezonu, czyli Dortmund, Bayern i Schalke. To wciąż jedne z najsilniejszych finansowo klubów Europy, nam jest do nich bardzo daleko. Nie dajmy się zwieść tym, że na transfery wydaliśmy duże pieniądze, bo teraz straciliśmy też sporo jakości – odpowiada. Ale inni i tak wiedzą swoje…
*
Zdaniem bukmacherów, jako pierwszy pracę straci Markus Weinzierl, trener Augsburga. Zdecydowanie najwięcej można zarobić, stawiając na Juergena Kloppa (500-1). Favre plasuje się w środku stawki (40-1).

PIOTR TOMASIK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama