Robert Lewandowski przerwał milczenie i w rozmowie z Robertem Błońskim z „Gazety Wyborczej” zwalił winę na niepowodzenie w Euro 2012 na trenera, zwłaszcza na trenera od przygotowania fizycznego. Winny jest więc i PZPN (Błaszczykowskiego płakanie o bilety!), i sztab szkoleniowy, tylko wciąż jeszcze nikt nie obciążył odpowiedzialnością zawodników. Oni to mają złote życie – jak coś wyjdzie, to tylko dzięki nim („nasi złoci chłopcy”), a jak nie wyjdzie to winnego można szybko wytypować, nawet kilku. Trochę nas już nudzi to wieczne poturniejowe zrzędzenie i wspominki o mitycznym zajechaniu.
Wygląda na to, że polskiego piłkarza nie potrafi przygotować ani trener zagraniczny, ani polski, wspomagany zagranicznym. Pytanie nasuwa się samo – czy to z trenerami jest coś nie tak, czy może z zawodnikami również?
Lewandowski mówi tak: – Skoro jednak wiedzieliśmy, że może nam zabraknąć umiejętności piłkarskich, to przynajmniej powinniśmy być idealnie przygotowani fizycznie. Tak, by zabiegać i zamęczyć rywali. Ale i to nie wyglądało jak powinno. Nie chciałem za bardzo narzekać podczas majowego zgrupowania w Austrii, ale widziałem, że coś jest nie tak, że trzeba przystopować z intensywnością. Obciążenia, które mieliśmy, były większe niż w trakcie przygotowań do sezonu. Akumulatory trzeba było podładować, ale uważam, że popełniono błąd. Na Euro nie funkcjonowaliśmy, jak należy.
Nawet dajemy mu wiarę, pewnie po części ma rację. Trzeba było jednak kiedy reagować? Wtedy, gdy na Weszło napisaliśmy, że za przygotowanie odpowiadać ma człowiek, który nigdy w życiu nie odpowiadał za przygotowanie żadnej drużyny piłkarskiej (a już na pewno nie Turcji w 2008, o czym zapewniał PZPN), który specjalizuje się w innych sportach, raczej niszowych i który nie jest nawet Amerykaninem, za jakiego brano go w związku. Wtedy trzeba było spytać: zaraz, zaraz, kim jest Barry Solan? Ale nie, wtedy to Weszło było złe, czepialskie, mącące atmosferę. Wtedy to Błaszczykowski chodził po hotelu i mamrotał pod nosem, że na konferencji padają głupie pytania, bo Barry jest spoko. Chcieliście mieć swojego Barry’ego – to mieliście. My swoje zrobiliśmy – ostrzegaliśmy. Inne media, na wszelki wypadek, nie podchwyciły tematu, bo przecież wtedy obowiązywało dmuchanie w biało-czerwony balon. No to się panowie, wspólnymi siłami, nadmuchaliście za wszystkie czasy.
Zresztą, Solan czy nie Solan. W 2008 z kadrą pracował Mike Lindemann (Fulham, Ajax, HSV) i co? Dupa. Teraz Solan – też dupa. Facet z doświadczeniem zły, bez doświadczenia też zły, to kogo ci polscy zawodnicy potrzebują? Otóż już wam odpowiadamy, drodzy czytelnicy – polscy zawodnicy, tu generalizujemy, nie chodzi nam o Lewandowskiego, potrzebują masażystów. Gdyby sztaby składały się z samych masażystów to nasi piłkarze byliby najszczęśliwsi na świecie i zawsze grali tak, jak lubią najbardziej: na świeżości.
Problem jest taki, że jak się kiepsko gra to najłatwiej powiedzieć: zajechany byłem. To takie puszczenie oka do kibica: gdybym nie był zajechany, to zapewne strzeliłbym pięć goli. Dywagowanie. Pitolenie. Równie dobrze można powiedzieć: a wiecie, że Czesi byli przygotowani od was jeszcze gorzej, dwa razy bardziej zajechani, a mimo to wygrali? I nikt nie zweryfikuje, ile w tym prawdy. Nie da się.
O co chodzi – ano o to, żeby piłkarze zaczęli wreszcie brać odpowiedzialność za wyniki. Robert Lewandowski w meczu z Czechami miał patelnię na 1:0 i gdyby uderzył w bramkę, a nie obok to być może kadra PZPN znalazłaby się w ćwierćfinale.
„Lewy” mówi: – Trener miał sporo czasu, by nas przygotować do najważniejszej imprezy życia. Nie zrobił tego. Gryzło i gryzie mnie to okropnie.
A trenera gryzie, drogi Robercie, żeś pieprznął obok prawego słupka zamiast pocelować po długim. Miałeś na nodze piłkę na wagę awansu. Wtedy ci przeszkodziły treningi? Solan cię za stopę złapał tuż przed strzałem?
Przyjrzyjmy się cytatowi z Lewandowskiego raz jeszcze: „Skoro jednak wiedzieliśmy, że może nam zabraknąć umiejętności piłkarskich, to przynajmniej powinniśmy być idealnie przygotowani fizycznie…” Zabraknąć umiejętności piłkarskich? Ty, gwiazda Bundesligi, do tego dwóch twoich kolegów z zespołu mistrzowskiego, cały skład z niezłych klubów. Nagle ogrywają was chłopaki z Viktorii Pilzno, a ty mówisz, że wiedzieliście, iż może wam zabraknąć umiejętności? Przecież ty tych obrońców czeskich to powinieneś wozić po dwóch. Dajże spokój…
Inne cytaty z Lewandowskiego znajdujemy na Interii i niestety nie są one za mądre. Mówi „Lewy” tak: – My, będąc w reprezentacji chcielibyśmy, by wszystko było na światowym poziomie, a przecież mamy porównanie tego, jak to jest za granicą. Kilka rzeczy na pewno jest do poprawy – nie ma się co oszukiwać. Może dlatego Kuba wyciągnął pierwszy, lepszy minus. Reprezentacja ma funkcjonować na najwyższym poziomie, wyższym niż kluby. I mam nadzieję, że niektóre sprawy organizacyjne zostaną poprawione.
Konkrety, gościu, konkrety. Bo bez konkretów to jest znowu odsuwanie odpowiedzialności, dość małe i słabe. Czego wam niby brakowało? Wymień jedną rzecz, której nie miałeś. Jedną! Ale nie, najlepiej powiedzieć „mam nadzieję, że niektóre sprawy organizacyjne zostaną poprawione”. Niektóre sprawy. Wiesz dobrze, że gdybyś chciał zdobyć się na szczegóły, to skończyłoby się to takim samym ośmieszeniem, jak w przypadku Błaszczykowskiego. Ptasiego mleka wam nie brakowało.
I dalej w Interii Lewandowski mówi: – Mam nadzieję, że przed walką o awans do mistrzostw świata drużyna nie będzie przemeblowana, a jeśli już, to dojdzie w niej tylko do drobnych retuszy. Nie można powiedzieć, że po trenerze Smudzie nie zostało nic. Mamy dobrą drużynę, drzemie w niej spory potencjał i rolą trenera Fornalika jest obudzenie go.
No to jak to jest? Mówisz najpierw, że „skoro jednak wiedzieliśmy, że może nam zabraknąć umiejętności piłkarskich, to przynajmniej powinniśmy być idealnie przygotowani fizycznie”. I to mówisz o najsłabszej grupie w historii finałów mistrzostw Europy: z Rosją, Grecją i Czechami. Twierdzisz, że wiedzieliście, że może wam brakować umiejętności piłkarskich. A teraz stwierdzasz, że jednak macie potencjał, że Alleluja i do przodu? Jak ci wygodnie to stwierdzasz „jesteśmy słabi”, a jak wygodniej – „jesteśmy mocni”. Zdecyduj się. I przestań pitolić o drobnych retuszach, skoro jesteście pięć minut po historycznej kompromitacji.
Też się do niej przyczyniłeś, czego – wnioskujemy po wywiadach – nie przyjmujesz do końca do wiadomości.