Tekst czytelnika: Atakował przeciwników, dziś atakuje trenerów. Roy Keane nie daje o sobie zapomnieć

redakcja

Autor:redakcja

13 lipca 2012, 09:04 • 7 min czytania

O takich zawodnikach jak on nigdy się nie zapomina. Kiedy tylko widzimy brak zaangażowania u środkowych pomocników, większość od razu odwołuje się do irlandzkiego wojownika. Wzór nieustępliwości, jeden z najbardziej charakternych zawodników ostatnich 20 lat. Tak mówiło i nadal mówi się o Royu – piłkarzu. Tylko, że Roy piłkarzem nie jest już od sześciu lat. Co się z nim dzieje? Kupił domek w górach i spaceruje podziwiając wspaniałe widoki? Nic z tych rzeczy. O takich zawodnikach się nie zapomina, bo oni sami o sobie zapomnieć nie pozwolą.
O wybrykach Keana głośno było praktycznie od momentu, gdy tylko załapał się do pierwszej seniorskiej drużyny. Już jako 19-latek nie miał oporów, by pyskować do selekcjonera reprezentacji Irlandii. Później było jeszcze ciekawiej. Biografia, w której ujawnił, że celowo sfaulował Alfa-Inge Haalanda, konflikt z selekcjonerem reprezentacji Irlandii, który zakończył się wykluczeniem Keana z drużyny przygotowującej się do Mundialu 2002. Krytyka kibiców Czerwonych Diabłów, którzy zdaniem Roya bardziej zajmowali się wcinaniem kanapek z krewetkami, niż dopingowaniem drużyny.

Tekst czytelnika: Atakował przeciwników, dziś atakuje trenerów. Roy Keane nie daje o sobie zapomnieć
Reklama

Podobnych zdarzeń było znacznie więcej, chociaż te najważniejsze miały miejsce tuż przed zakończeniem przygody Keana z drużyną Alexa Fergusona. Najważniejsze, gdyż doprowadziły do zakończenia długoletniej współpracy obu panów i pozostawiły zadrę w sercu Irlandzkiego wojownika. Najpierw Roy głośno skrytykował plan przedsezonowych przygotowań. Irlandczykowi nie podobała się wizja wcześniejszego powrotu z urlopów i wylot na zgrupowanie do Portugalii. Już podczas tego właśnie obozu, pomiędzy zainteresowanymi wybuchła ogromna awantura. Konflikt, wydawałoby się chwilowy, udało się na moment zażegnać, ale późniejszych wydarzeń nijak zatuszować się nie dało.

Keane’a zebrało na szczerość, a przed kim się wygadać, jak nie przed reporterem klubowej telewizji. Irlandczyk miał opowiedzieć o kolegach z zespołu, a że o części z nich nie miał najlepszego zdania, to i MUTV dostali materiał, który miał się okazać bombą. Miał, ale nie okazał się, bo emisję wywiadu zablokował sam Ferguson. Czy rzeczywiście były powody, by wszczynać kolejny konflikt pomiędzy uwielbianym trenerem, a uwielbianym piłkarzem? Z punktu widzenia menedżera, który musi dbać o dobra atmosferę w zespole, takie powody na pewno były. Keane oskarżył m.in. Rio Ferdinanda o to, że kreuje się na mega gwiazdę, mimo, że gra słabo, starszych zawodników, że nie pomagają młodszym i ogólnie pożalił się, że w Manchesterze United AD 2004 brakuje mocnych charakterów.

Reklama

Ten epizod z kariery Keane’a był szczególnie ważny, bo stał się pretekstem do wyrzucenia zawodnika z Manchesteru, ale także dlatego, że zdefiniował jego głównego wroga na najbliższe kilka lat. Wroga, który do niedawna był jego przyjacielem.

Dopóki Roy grał w piłkę, unikał drażliwych tematów, chociaż wszyscy wiedzieli, że sposób z jakim pożegnali się z nim na Old Trafford, bardzo go zabolał. Jednak gdy Irlandczyk ostatecznie zawiesił buty na kołku, przyszedł czas na rozliczenie się z przeszłością. I jak to zwykle bywało w przypadku Keane’a, musiało być ostro. Jak nietrudno było się domyślić, na pierwszy ogień poszedł Ferguson. I tak jak przez wiele lat Roy krytykował wszystko i wszystkich, tak sir Alexa oszczędzał. Do czasu. Szybko okazało się, że obopólne podziękowania za długą i owocną współpracę były pisane przez spin doktorów, a nie przez zainteresowanych.

Roy nie miał oporów, by opowiedzieć o kulisach odejścia z Manchesteru. Według niego wywiad udzielony klubowej był tylko pretekstem, na który od dłuższego czasu Ferguson czekał. Irlandczyk czuł się jak „kawałek mięsa”, który stracił świeżość, więc trzeba było się go pozbyć. Tak rozpoczęła się jedna z najdłużej trwających wojen medialnych na Wyspach Brytyjskich.

Ale ostatnie lata to nie tylko atakowanie Fergusona, to także przygoda menedżerska. Przygoda, bo karierą nie sposób tego nazwać. Chociaż z Sunderlandem udało się awansować do Premier League i to w pierwszym sezonie pracy, najwyższa klasa rozgrywkowa okazała się zbyt dużym wyzwaniem dla początkującego trenera. Gdy Keane odchodził z Sunderlandu, część ekspertów uważała, że potraktował ten klub jak obóz treningowy, miejsce, gdzie mógł nabrać pierwszych szlifów przed naprawdę ważnym wyzwaniem. Jeszcze wtedy, niektórzy widzieli w nim następcę sir Alexa. Przygoda Roya w Ipswich zadała ostateczny kłam tym dywagacjom. 20 miesięcy, podczas których Ipswich nie wykonało najmniejszego nawet kroku w przód, to był ostatni jak do tej pory mariaż Keana z ławką trenerską.

I jeśli myślicie, że nieudana przygoda z zawodem trenera mogła powstrzymać Irlandczyka przed krytykowaniem innych trenerów, to grubo się mylicie. Już jako trener Sunderlandu, Keane zaczepił Fergusona, oskarżając go, że w stosunku do sędziów zachowuje się jak największy hipokryta, który na konferencjach prasowych i swoim zawodnikom mówi o szacunku jaki należy się rozjemcom boiskowych konfliktów, a sam, podczas meczów, krytykuje i obraża ich do woli. Gdyby te słowa wypowiedział każdy inny trener, to może i zabrzmiałyby one szczerze. Ale wypowiedział je on – Roy Keane – niepokorna dusza, piłkarz, który przez całą karierę wykłócał się z sędziami, przy każdej możliwej okazji. W taką przemianę mało kto uwierzył.

A w głowie Keane’a pozmieniało się naprawdę sporo. Gdy sezon 2007/08 powoli zbliżał się do końca, dziennikarze zapytali go o jego przewidywania odnośnie finiszu rozgrywek. Roy bez chwili zastanowienia odpowiedział, że faworytem jest Chelsea. Zawodnik, który na Old Trafford spędził 12 lat, jak niby nigdy nic wskazał klub z Londynu jako głównego faworyta do triumfu. Po takiej deklaracji już nikt nie miał wątpliwości, że coś go boli i to bardzo.

Kolejna okazja, by dopiec Fergusonowi nadarzyła się w 2010 roku. Wayne Rooney nie kwapił się, by podpisać nowy kontrakt. W Manchesterze wrzało. Czerwona część wyzywała Rooneya od zdrajców, a niebieska wyśmiewała sąsiadów zza miedzy, którzy chcieli udowodnić, że w świecie piłki są jeszcze rzeczy ważniejsze od petrodolarów. Odejście Rooneya byłoby jasnym sygnałem, że piłkarze grają głównie dla pieniędzy. A za kim opowiedział się Keane? On, jak nietrudno się domyślić nie mógł stanąć po stronie Fergusona, więc poparł Rooneya, apelując do niego, by w momencie gdy ten będzie podejmował ważną decyzję, myślał głównie o sobie. Po raz kolejny użył argumentu, że na Old Trafford piłkarze są jedynie „kawałkiem mięsa”, który gdy tylko straci datę ważności, zostanie wyrzucony tylnymi drzwiami prosto na śmietnik.

Ferguson w większości wypadków pozostawał głuchy na zaczepki byłego piłkarza, ale pod koniec 2011 roku w końcu odpowiedział swojemu adwersarzowi. Gdy byliśmy świadkami jednej z największych sensacji ostatnich lat w Lidze Mistrzów, a więc gdy szwajcarski Basel wyeliminował Czerwony Diabły, Roy nie mógł nie skorzystać z okazji i wykorzystując swój udział w studiu telewizyjnym, ogłosił, że jego były klub „dostał to, na co zasłużył.” Przy okazji po raz kolejny wbił szpilkę Fergusonowi, oskarżając go, że ten postawił na zbyt dużą ilość młodych zawodników, przez co została zachwiana równowaga w zespole, bo młodych jest za dużo, a na dodatek nie są zawodnikami o odpowiednich umiejętnościach, by grać w United.

Gdy dziennikarz zacytował tą wypowiedź na konferencji prasowej, Ferguson stracił cierpliwość i ze złością oznajmił, że Keane’a sam próbował być menadżerem i wie, jak trudna jest to praca, a że póki co kariery jako trener nie zrobił, więc i innych oceniać nie ma prawa. Keane tylko czekał na ripostę Szkota, a że spodziewał się dokładnie takiej odpowiedzi, więc szybko odgryzł się argumentując, że jeżeli brać pod uwagę liczbę zdobytych trofeum, to nikt na świecie nie ma prawa krytykować sir Alexa, a przecież wszyscy widzą, że w drużynie nie dzieje się najlepiej. Na koniec użył jeszcze swojego koronnego argumentu, że bez tak świetnych piłkarzy jak on sam, czy też Beckham, Ferguson nie osiągnąłby tylu sukcesów, ale taka już charakterystyka Old Trafford, że zasłużonych piłkarzy wyrzuca się z klubu, a śmietankę i tak zawsze spija sir Alex.

Również podczas EURO Keane o sobie przypomniał. Gdy Irlandia przegrała w kiepskim stylu z Hiszpanią, Roy wycedził, że na ostatni mecz Trapattoni powinien wymienić całą jedenastkę, bo nikt z podstawowych zawodników nie zostawił serca na boisku, a zasłanianie się i dziękowanie wspaniałym kibicom tylko rozmywa prawdziwą atmosferę wokół reprezentacji. Jeszcze 4 lata temu, Keane był głównym kandydatem, by zastąpić Trapattoniego. Teraz to właśnie Włoch, pomimo przegranych finałów Euro 2012, otrzymał propozycję przedłużenia kontraktu z irlandzką federacją piłkarską. Kandydatury Roya póki co nikt nie bierze na poważnie. Pytanie co dalej? Czy rola telewizyjnego eksperta i kopanie się z Fergusonem to na razie główne ambicje Irlandczyka?

KRZYSZTOF ZBYROWSKI

Najnowsze

Anglia

Manchester United odwołał się do FIFA w sprawie Mazraouiego

Braian Wilma
0
Manchester United odwołał się do FIFA w sprawie Mazraouiego
Anglia

Kasa ze sprzedaży Chelsea odblokowana. Abramowicz przekaże ją Ukrainie

Braian Wilma
2
Kasa ze sprzedaży Chelsea odblokowana. Abramowicz przekaże ją Ukrainie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama