Pożądani pośród odrzuconych – najlepsza jedenastka piłkarzy bez kontraktów

redakcja

Autor:redakcja

12 lipca 2012, 12:21 • 9 min czytania

Jedni pakowali się z uśmiechami na twarzach. Innych z kolei trzeba było wykopać siłą. Truchtając, albo wlewając w siebie zawartości kolejnych puszek z piwem ukrywają się trochę za kotarą transferowej zawieruchy. Nie muszą oglądać się na żadnych trenerów i działaczy. Mają wyrobione nazwiska, które leżą teraz w szufladzie futbolowego pośredniaka. Przedstawiamy najlepszą jedenastkę tych, którzy na chwilę obecną pozostają wolnymi strzelcami.
Bramka: ARTUR BORUC

Pożądani pośród odrzuconych – najlepsza jedenastka piłkarzy bez kontraktów
Reklama

Jedyny Polak w zestawieniu. Gdybyśmy się bardzo uparli i pragnęli przepchnąć na siłę naszych rodaków, to na liście znaleźliby się jeszcze Dariusz Dudka i Ireneusz Jeleń. Ci jednak, będąc w naszym wirtualnym klubie bezrobotnych, nie zmieściliby się nawet na trybunie dla VIP-ów.

Niektórzy, zapewne bez oglądania jego występów, z automatu orzekliby pewnie, że „Boruc to piłkarz wypalony”. Z brytyjskich salonów, bo za takie uważać można Celtic Glasgow, stoczył się przecież do włoskiego quasi-spadkowicza. Otóż w fatalnie grającym klubie trudno jest zabłyszczeć pełnią swojego światła. Szczególnie jeśli jest się bramkarzem i za błędy piłkarzy w polu prawie za każdym razem dostaje się kopa w dupę. Otóż, wierzcie nam na słowo – Borucowi się udało.

Reklama

– Przez te dwa lata czułem się tutaj świetnie, ale Serie A to nie jest liga dla mnie – powiedział w udzielonym przed miesiącem wywiadzie.

Zdaje się, że działacze Violi od samego początku nie traktowali go do końca poważnie. Teraz przebąkuje, że najważniejsze, aby dobrze płacili i nie wyklucza powrotu na Wyspy Brytyjskie.

Lewa obrona: ASIER DEL HORNO

Image and video hosting by TinyPic

W jedenastce znalazł się, szczerze mówiąc, trochę z braku laku. Jego jedynym, względnie godnym rywalem, był Fabio Grosso, którego jedyną zaletą jest już jednak tylko gablota ze złotym medalem mistrzostw świata. Del Horno w zasadzie nigdy nie był jakimś wielkim piłkarzem. Trzymał konkretny poziom, ale nie eksplodował. Roman Abramowicz wyciągnął go z Athletiku Bilbao za 12 milionów euro, by po roku, z pocałowaniem ręki, spieniężyć do Valencii za 7,5 bańki.

Swego czasu uważano go jednak za wielki talent. Grał w reprezentacji Hiszpanii, a nawet strzelał bramki San Marino czy chociażby Anglii. Był to jednak tylko nic nie znaczący mecz towarzyski.

Miniony sezon, w porównaniu do poprzednich, poszedł mu jednak całkiem nieźle. Nie grał pierwszych skrzypiec, ale miał wkład w wywalczeniu przez malutkie Levante bardzo wysokiego, szóstego miejsca w lidze oraz dotarciu do ćwierćfinału Pucharu Króla. Do tego nie jest taki stary i nowy klub może mieć z niego jeszcze wymierny pożytek.

Środkowa obrona: LEDLEY KING

Image and video hosting by TinyPic

Piłkarz-ruina. Bardzo dobry, ale trapiony przez nieuleczalną dolegliwość. Przypadłość jego kolan przypomina tę, z którą kilkadziesiąt lat temu zmagał się słynny Brazylijczyk – Garrincha. Każde rozegrane przez niego spotkanie kończy się tak samo. Bólem i kilkudniową opuchlizną.

– To najbardziej niesamowity piłkarz, jakiego widziałem. Wyjść na boisko i grać w ten sposób, bez regularnych treningów. To fenomenalne – chwalił go kiedyś były menedżer Spurs, Harry Redknapp.

Rzeczywiście, King od kilku lat w ogóle nie trenuje z resztą drużyny. Formę szlifuje w zaciszu siłowni, albo u fizjoterapeutów. Poza meczami praktycznie nie biega. Nie jest to kontuzja, którą w jakikolwiek sposób da się wykurować. Chrząstki w kolanach nie można operować z bardzo prostej przyczyny. Jej po prostu tam nie ma. Starła się na pył.

W Tottenhamie, którego jest wychowankiem, zdecydowano się nie przedłużać z nim kontraktu. Oficjalnym powodem jest odmłodzenie składu. W kuluarach mówi się jednak, że wydatki na pensję dla Kinga są nieproporcjonalne do tego, co może zaoferować drużynie. A jeden z jego największych zwolenników, wspomniany Redknapp, został niedawno zwolniony.

Środkowy obrońca: CESARE NATALI

Image and video hosting by TinyPic

Chyba najmniej popularny członek naszej listy. Co nie znaczy, że słaby. Ktoś, kto w silnej Serie A rozegrał prawie 300 spotkań, musi zasługiwać na właściwy szacunek. Jego problemem jest to, że nigdy nie dane było mu sprawdzić się w większym klubie. Atalanta, Bologna, Udinese, Torino i w końcu Fiorentina. Nazwy rozpoznawalne, lecz – przyznacie chyba – nie powodujące dreszczyku podekscytowania.

Ostatnio mówiło się, że zatrudni go gustujący w dobijających do emerytury stoperów Milan, ale temat umarł śmiercią naturalną. Intensywnie łączy się go z powrotem do Bolonii, lecz gdyby ktoś bardzo go potrzebował, to jeszcze nie wszystko stracone.

Ubiegły sezon miał taki sobie. Rozegrał prawie wszystkie mecze tuż przed oczami Artura Boruca w Fiorentinie i nie ustrzegł się baboli. Ogólnie jednak jest to piłkarz na dosyć wysokim poziomie. Chciał zostać we Florencji, ale wyśmiał roczny kontrakt, który mu zaoferowano.

Prawy obrońca: GIANLUCA ZAMBROTTA

Image and video hosting by TinyPic

Jedna z ofiar akcji prania Milanu z jego zaśniedziałych i mało przydatnych elementów. W rzeczywistości i tak zajmowały one już miejsca w zakurzonych, oszklonych gablotach. Jak eksponaty w muzeum. Można było na nie popatrzeć, przeczytać znane nazwisko wygrawerowane na złotej tabliczce, ale nic poza tym. Byli po prostu niepotrzebni.

Zambrotta to już nie ten gaz i nie ta para co kiedyś. Czas płynie nieubłaganie, a dla piłkarzy grających w bocznych sektorach boiska, zapieprza chyba dwa razy szybciej. – Tak, to mój ostatni mecz na San Siro, ale nie ostatni w karierze. Nie cierpię pożegnań – rzucił na koniec swojej czteroletniej podróży na czerwono-czarnym wózku.

Kiedyś zasuwał po skrzydle jak prawdziwe, włoskie ferrari. Dziś to już chyba tylko Piaggio, ale miłośników skuterów przecież nie brakuje. Zdobycie mistrzostwa Świata, to zaszczyt, który foruje piłkarza już do samego końca. Sam nie określił swojej przyszłości, lecz media spekulują o tym, że przyszły sezon być może spędzi w Genoi.

Środkowy pomocnik: MICHAEL BALLACK

Image and video hosting by TinyPic

Tego pana chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Kiedyś, jeszcze kilka lat temu, był to jeden z najlepszych rozgrywających świata. Budzący respekt niemiecki metronom. Teraz to już zawodnik wyraźnie podstarzały, który poza rozpoznawalnym nazwiskiem i pięknym uśmiechem, potencjalnemu pracodawcy może zaoferować już raczej niewiele. Cel? Miejsca, gdzie za to właśnie nazwisko zapłacą mu najwięcej. Zdrowy rozsądek podpowiada, że będą to Chiny, USA, ewentualnie Bliski Wschód.

– Nie mam ochoty kończyć z piłką. Cały czas pali się we mnie futbolowy ogień. Nie mogę niczego potwierdzić ani niczemu zaprzeczyć. Powiem tylko, że negocjacje z klubami amerykańskimi są już dosyć zaawansowane – opowiadał pod koniec sezonu.

I rzeczywiście, w minionym piłkarskim roku zagrał połowę z ligowych potyczek Bayeru Leverkusen, zbierając raczej pozytywne noty. Jak na 36-latka wynik bardzo przyzwoity. Na Starym Kontynencie raczej już jednak nie pogra.

Środkowy pomocnik: CHRISTIAN POULSEN

Image and video hosting by TinyPic

Pan niezdecydowany. Mówił, że z chęcią przedłuży swój kontrakt z francuskim Evian. Czas leci, a gotowa do parafowania umowa, od tygodni leżąca na jego biurku, zaczyna żółknąć.

– Christian to profesjonalista i zdaje sobie sprawę, że takie decyzje podejmuje się możliwie jak najszybciej. Poprosił o czas na przemyślenie sprawy. Jest ważnym elementem zespołu, ale my też musimy wiedzieć na czym stoimy. Oczekuję od niego jakiejś odpowiedzi w ciągu kilku dni – żalił się prasie dyrektor sportowy klubu.

A Poulsen ma czas i nie wygląda na takiego, który z czymkolwiek się śpieszy. Ma świadomość tego, że stać go na lepszego pracodawcę i po cichu czeka na korzystniejsze propozycje. W końcu nie tak dawno reprezentował kraj na mistrzostwach Europy. Zawsze ma otwartą furtkę wiodącą do swojej ojczyzny. Tam z otwartymi ramionami przyjęłaby go FC Kopenhaga.

Środkowy pomocnik: DANIJEL PRANJIĆ

Image and video hosting by TinyPic

Trzy lata temu Bayern wyłożył na jego zakup prawie 8 milionów euro. Teraz, w wieku trzydziestu lat, czyli przecież jeszcze nie tragicznym, oddali go za darmo. Z podstawowej jedenastki w ostatnim sezonie na dobre wykopał go rewelacyjny Toni Kroos.

– Ostatni sezon był dla mnie bardzo trudny. Heynckes nie miał mnie w swoich planach i zostałem odsunięty na bok. Nie było łatwo mnie, ale także i pozostałym graczom. Był problem ze znalezieniem motywacji – wyznał zaraz po odejściu z Bayernu.

Jest to jeden z najbardziej pożądanych piłkarzy naszego zestawienia. Ma spore szanse na to, aby trafić do najlepszej ligi świata. Zainteresowanie jego osobą zgłaszają ponadto kluby z Holandii, Rosji, Turcji, Francji i Włoch. Zdecydowanie jest z czego wybierać.

Najpoważniejszą ofertę złożył ostatnio angielski Everton. – Czuję się zaszczycony, że człowiek sukcesu taki jak Moyes, chce mnie u siebie w klubie. Byliśmy bardzo bliscy porozumienia już w styczniu, a teraz zapewne zasiądziemy do rozmów ponownie – mówił reprezentant Chorwacji.

To drugi, po Poulsenie, piłkarz z naszej listy, który zaliczył epizod na polsko-ukraińskim Euro.

Napastnik: ALESSANDRO DEL PIERO

Image and video hosting by TinyPic

Kibice Juventusu długo nie pozbędą się nieprzyjemnego posmaku po tym, jak potraktował go zarząd klubu. Nie zaoferowano mu przedłużenia kontraktu, chociaż dawał widzialne znaki, że bardzo chciałby zostać. Czuł się na siłach. Ciągle zdobywał bramki. Cały stadion, podczas chyba najpiękniejszego rozstania w historii futbolu, żegnał go ze łzami w oczach. To jeden z niewielu piłkarzy dzisiejszych czasów, który kojarzy się i zawsze kojarzyć się będzie z jednym tylko klubem. W erze pieniądza, gatunek wymierający.

Odszedł, ale nie zamierza jeszcze kończyć swojej pięknej i bogatej kariery. Jak sam żartuje, jeśli zdrowie pozwoli, to może pograć nawet i do pięćdziesiątki. Teraz na karku niesie ciężar 37 lat. Jest to wiek, w którym nawet bardziej zahartowany bramkarz najchętniej wskoczyłby w ciepłe kapcie. Del Piero mentalnie czuje się jednak o dziesięć lat młodziej, a i fizycznie ciągle prezentuje się na prawdę imponująco.

Najprawdopodobniejszą opcją jest wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Być może do Montrealu, gdzie formuje się coraz okazalsza włoska kolonia. Kilka dni temu jego brat i zarazem agent spotkał się z przedstawicielem tajskiego Muang Thong United, ale Del Piero zdecydowanie odrzucił tę skrajnie egzotyczną ofertę.

Napastnik: MICHAEL OWEN

Image and video hosting by TinyPic

Wielki, ale niestety nie do końca spełniony talent. Jako 22-latek nieprzypadkowo zapracował sobie przecież na najbardziej prestiżowe personalne wyróżnienie świata futbolu – Złotą Piłkę. Bił wszystkie rekordy. Najmłodszy piłkarz Liverpoolu, najmłodszy król strzelców, najmłodszy strzelec bramki dla reprezentacji Anglii. Potem przeszedł do Realu i jakaś niewidzialna siła zdecydowała się go odczarować. Nigdy więcej nie wrócił na pułap, który sam wyznaczył sobie w młodości.

Złośliwi powiedzą pewnie, że w Madrycie go zbałamucono i jest to niestety gorzka prawda. Sprowadzono go nie do koncepcji trenera, a na doczepkę. Za nazwisko, jako kolejnego galaktycznego do okazałej już kolekcji. Był zmiennikiem, ale nie zawodził. Po roku, ze sporym zyskiem, został oddany do Newcastle, gdzie na dobre dopadły go paskudne kontuzje, niszcząc mu resztę kariery.

Transfer mało perspektywicznego i zoranego urazami Owena do Manchesteru United niektórych mocno zaskoczył. Podpisując kontrakt z góry godził się na ławkę rezerwowych przeplataną trybunami. Swoje w stroju Czerwonych Diabłów jednak zrobił. Na przykład zdobywając hat-tricka przeciwko Wolfsburgowi w Lidze Mistrzów.

Gdzie trafi teraz? Nie narzeka na brak ofert. Chce go hiszpańska Malaga, mile widziany byłby też w kilku słabszych klubach Premier League. Ewentualnie, gdyby zdążył złapać już trochę zadyszki, zawsze może pojechać na wakacje do Arabów, gdzie czekają szejkowie z klubu Al-Shabab.

Napastnik: IVAN KLASNIĆ

Image and video hosting by TinyPic

– Jestem doświadczonym zawodnikiem, a ciągle czuje się jakbym miał 25 lat. Być może zabrzmi to arogancko, ale na rynku nie ma wielu napastników dysponującymi takimi walorami, jakie mam ja. Wiem to i niczym się nie martwię – mówił ostatnio.

I ma stuprocentową rację. Nieczęsto zdarza się, aby piłkarz grający w kratkę na boiskach Premier League, z dorobkiem ośmiu bramek i pięciu asyst lądował na wolnym transferze. Klasnić to typ napastnika, który zdobywa bramki niezależnie od tego w jakim kraju przychodzi mu grać. Typowy snajper, z którego trenerzy zawsze czerpią wymierne korzyści.

Jego życie nie jest jednak usłane różami. Kilka lat temu zachorował na nerki. Przeszedł dwa przeszczepy. Pierwszy organ, którego dawcą była matka, nie przyjął się. Udało się dopiero za drugim razem. Potem niesłusznie go zgnojono, oskarżając o gwałt. Teraz rozwiódł się ze swoją niemiecką żoną. Zdaje się, że jedyną rzeczą, która trzyma go przy zdrowych zmysłach jest właśnie piłka.

PIOTR BORKOWSKI

Najnowsze

Anglia

Kasa ze sprzedaży Chelsea odblokowana. Abramowicz przekaże ją Ukrainie

Braian Wilma
2
Kasa ze sprzedaży Chelsea odblokowana. Abramowicz przekaże ją Ukrainie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama