Kibice Wisły gorzko zapłakali i to wcale nie po odejściu swojego ukochanego Małeckiego. Większą stratą jest dla nich… Lucas Guedes, syn Clebera, który wraz ze swoim ojcem ma wrócić do Brazylii. Na forach kibiców krakowskiego klubu żałoba większa, niż u lokalnego rywala po spadku, my zaś pytamy – dlaczego?
Sprawa trochę nam umknęła, bo też na dobrą sprawę – Guedes nowym Meliksonem jeszcze przez kilkanaście miesięcy nie zostanie. Ot, chłopak z talentem, który odziedziczył po ojcu piłkarskie geny i trenuje w miejscu zamieszkania. Podobnie było z Kubą Koseckim, który grał w młodzieżowych zespołach Nantes, Montpellier i Chicago Fire, ślad w ślad za swoim ojcem, Romanem. Senior się wyprowadza, więc zabiera młodego ze sobą, sprawa banalna jak wypowiedzi Garguły.
Część komentarzy z Facebooka.
Tymczasem fani Białej Gwiazdy – mimo że większość nie widziała go nawet w akcji – zalali się łzami, że oto ich klub traci nieoszlifowany diament, perełkę, której braku nie powetowałby im nawet powrót do klubu Jakuba Błaszczykowskiego. Chcieliśmy zwrócić uwagę kibicom, że ich lament w pierwszej kolejności… szkodzi samemu Guedesowi. Chłopak nie ma jeszcze siedemnastu lat, świetnie mówi po polsku, naczyta się waszych wypowiedzi i stwierdzi, że jest drugim Kaką. Dajcie sobie na wstrzymanie, bo to ani żadna strata dla Wisły, ani dobra atmosfera do rozwoju chłopaka (i innych waszych utalentowanych, choć mniej docenianych juniorów).
JO
