Polisa na przyszłość i idealny następca Keity. Czy Javi Martinez trafi do Barcelony?

redakcja

Autor:redakcja

10 lipca 2012, 11:45 • 2 min czytania

Po załagodzeniu konfliktu Ramosa z Pique, po tym, jak Mourinho na chwilkę zamilkł i przestał dolewać oliwy do ognia, a Guardiola całkiem usunął się w cień, wygląda na to, że Real i Barcelonę czeka kolejna rywalizacja. Na celowniku obu klubów znalazł się świeżo upieczony mistrz Europy z Athletic Bilbao. Javi Martinez.
W ankiecie „Marki” z pytaniem, kogo byś kupił na miejscu Realu, prawie połowa wskazała właśnie na niego. Sergio Aguero i Luka Modrić zostali zdeklasowani, a reszta wręcz zmiażdżona (piąte miejsce pewnie dzięki aktywności Polaków zajął Łukasz Piszczek). Katalońskich internautów przepytał natomiast dziennik „Mundo Deportivo”, którego interesowało, czy Javi Martinez byłby godnym zastępcą Seydou Keity. Wyniki? 75% jest na tak, z czego 68% wyłożyłoby za 23-latka przynajmniej 20 milionów euro.

Polisa na przyszłość i idealny następca Keity. Czy Javi Martinez trafi do Barcelony?
Reklama

Wyniki ankiety z „Marki”

Reklama

Wyniki ankiety z „Mundo Deportivo”

Czy warto płacić za niego taką kasę? Według Javiera Gascona ze wspomnianego „Mundo Deportivo” jak najbardziej. Dlaczego? Oto pięć powodów:

1. Większa konkurencja wśród stoperów i na środku pola. Martinez byłby idealny zastępcą Keity, dobrą alternatywą dla Busquetsa, a także dla Pique lub Puyola, bo za Marcelo Bielsy udowodnił, że jest świetnym obrońcą.

2. Mierzący 190 centymetrów Martinez poprawiłby grę w powietrzu i przydałby się przy stałych fragmentach.

3. Siła, umiejętności i strzał pozwalają mu szybko dochodzić do bramki rywala, czym przypomina Yayę Toure.

4. Idealny wiek i doświadczenie – mimo 24 lat Javi przypomina już weterana, bo w Primera División zadebiutował aż siedem lat temu. Wciąż też jest przyszłościowym zawodnikiem.

5. Charakter i osobowość – po prostu jest liderem.

Ideał? Nie do końca. Martinez ma dwie zasadnicze wady – wysokie wymagania finansowe klauzulę odstępnego w wysokości 40 milionów euro. Sam twierdzi, że nie jest wart aż tyle, ale baskijscy działacze są nieugięci. – Nie jesteśmy klubem, który sprzedaje piłkarzy. Jeśli ktoś chce kupić Javiego, będzie musiał zapłacić klauzulę. I tylko pod warunkiem, że zawodnik będzie chciał odejść. Póki co nic nam o tym nie wspominał – zaznacza prezes Athleticu, Jusu Urrutia.

Czy warto za niego płacić taką kasę? Jeśli wierzyć katalońskim dziennikarzom, Barcelona miała w tym okienku do wydania właśnie czterdzieści milionów, tyle że czternaście poszło już na Jordiego Albę. „Blaugrana” byłaby w stanie wyłożyć żądane pieniądze, tylko jeśli Martinez zgodziłby się na niższy kontrakt, mniej więcej na poziomie „escala C”.

Jeśli się nie zgodzi, zostanie mu Real, Bayern albo któryś z klubów angielskich, choć według „Marki” działacze Królewskich nie chcą wchodzić w wojnę z Athletikiem i odrzucilo możliwość sprowadzenia zawodnika. Na razie Martinez skupia się więc na Igrzyskach Olimpijskich, z których zamierza przywieźć drugi tytuł w tym roku.

TĆ

Najnowsze

Anglia

Kasa ze sprzedaży Chelsea odblokowana. Abramowicz przekaże ją Ukrainie

Braian Wilma
2
Kasa ze sprzedaży Chelsea odblokowana. Abramowicz przekaże ją Ukrainie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama