Angielskie redakcje przeniosły się dziś do sądu. Terry znowu ma gorąco…

redakcja

Autor:redakcja

09 lipca 2012, 17:52 • 2 min czytania

Wcześnie rano dziennikarze angielskich gazet tłumnie popędzili pod Westminster Magistrates Court w Londynie. O godzinie 10. rozpoczął się w nim proces piłkarza Queens Park Rangers, Antona Ferdinanda przeciwko temu, który w ostatnim czasie jak magnes przyciąga wstyd i każde pozasportowe nieszczęście, czyli Johnowi Terry’emu.
Sprawa? Głośna i znana. O rasizm, oczywiście.

Angielskie redakcje przeniosły się dziś do sądu. Terry znowu ma gorąco…
Reklama

Młodszy brat Rio Ferdinanda oskarża Terry’ego, że w październiku minionego roku obraził go podczas meczu, nazywając – w wolnym tłumaczeniu – „pieprzoną czarną pizdą”. Incydent zarejestrowały kamery, a JT stracił w konsekwencji opaskę kapitana reprezentacji. Wielu kibiców na Wyspach nie wyobrażało sobie nawet, że w jednej kadrze na Euro może znaleźć się zarówno Terry, jak i starszy Ferdinand, publicznie wspierający brata w sprawie tego incydentu. Jak skończyło się, wiadomo – do Polski przyleciał tylko piłkarz Chelsea, a sprawę odroczono aż do lipca.

Angielscy dziennikarze relacjonują ją dziś z takim zacięciem i zaangażowaniem, jakby chodziło co najmniej o proces Radovana Karadzicia przed trybunałem w Hadze. Na sali rozpraw pojawiła się nawet matka Stephena Lawrence’a, czarnoskórego chłopaka zamordowanego wiele lat temu na tle rasistowskim…

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Terry, jak to ma w zwyczaju, sprawnie wskoczył na czołówki najpoważniejszych brytyjskich portali. Zaczęło się od aktu oskarżenia i wyjaśnień Ferdinanda, który tłumaczył, że chamski okrzyk pod jego adresem w zasadzie byłby do przyjęcia… Gdyby nie samo obraźliwe odniesienie do koloru skóry. – Słowa użyte podczas meczu były wrogie w stosunku do przynależności rasowej oskarżyciela – mówił prokurator.

Sprawa jest ciekawa o tyle, że nie toczy się przed angielskich odpowiednikiem naszego Wydziału Dyscypliny, czy Komisji Ligi, ale przed niezawisłym, powszechnym sądem, który przez osiem godzin próbował dziś zrekonstruować to trwające kilka chwil zdarzenie.

Co już ustalono?

Zdaniem Ferdinanda: rywal nazwał go pizdą, na co gracz QPR odpowiedział tym samym, przy okazji informując (językiem niezupełnie literackim), co sądzi o Terrym w związku z tym, że – cytując – pieprzył laskę kolegi z zespołu. Dopiero ta uwaga miała wywołać reakcję, której dotyczy spór. Piłkarz Chelsea zaprzecza, tłumaczy, kluczy. Twierdzi, że nie miał intencji, o jakie oskarża go Ferdinand.

Dzisiejsze posiedzenie zamknięto dopiero po ośmiu godzinach. Ale to nie koniec, jak na filmach przygodowych „to be continued”. Jutro sprawa będzie miała swój ciąg dalszy. Terry w najgorszym razie zapłaci grzywnę, której wysokość nie przekroczy jego dniówki zarobku w Chelsea, choć jest jeszcze jedno, duże „ALE”. Do akcji może wkroczyć też angielska federacja, która udowodniła karą dla Luisa Suareza, że w tych sprawach nie rozmienia się na drobne.

PM

Najnowsze

Inne kraje

Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego

Braian Wilma
0
Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama