Dramatyczny obraz ligi na nieco ponad miesiąc przed startem

redakcja

Autor:redakcja

09 lipca 2012, 15:07 • 3 min czytania

Takiego zwijania żagli to w polskiej lidze nie widziano od lat. Euro miało nakręcić koniunkturę, nowe stadiony przyciągnąć dziesiątki tysięcy ludzi i sponsorów, tymczasem ekstraklasa ledwo zipie. Większość klubów jest na sprzedaż w całości, ale też na części – można kupować licencję, piłkarzy albo całe formacje. Wprawdzie do początku rozgrywek daleko, ponad miesiąc, ale na tę chwilę tragicznie wygląda sytuacja Polonii Warszawa, GKS-u Bełchatów, Widzewa فódź, słabo wyglądają kadry Lecha Poznań i Wisły Kraków. Nikt się nie wzmacnia, bo trudno zachwycać się tym, że Śląsk Wrocław wziął rezerwowego z Lubina (Marcina Kowalczyka) albo Patejuka i tym, że Legia sięgnęła po Saganowskiego, a Górnik Zabrze po Grzelaka. Miroslav Radović właśnie na łamach „PS” przyznał, że chciał wyjechać do tureckiego średniaka, ale niestety kluby nie porozumiały się co do ceny odstępnego. Docenić trzeba szczerość zawodnika, ale sam fakt, że chciał zamienić Legię na Eskihesirpor sporo mówi o kondycji ligi.
Generalnie – kaplica. Bida z nędzą. Na krezusa wyrasta Ruch Chorzów, który dopiero co pożyczał kasę od miasta. Teraz śląski klub korzysta z recesji na rynku piłkarskim i zgarnia kogo może. Tutaj Sadlok, tam Panka, gdzie indziej Sultes, może jeszcze za moment Baszczyński. Zgarnia zawodników też Jagiellonia, permanentnie robiąca największy ruch w interesie. Tylko że kiedyś trzeba było się finansowo wysilić, a teraz po prostu bierze się zawodników, którzy dla innych okazują się zbyt drodzy.

Dramatyczny obraz ligi na nieco ponad miesiąc przed startem
Reklama

Fatalnie to wygląda. Lech sprzedał Rudniewa i jaką część kasy zainwestował w załatanie dziury? Znikomą. Legia jedzie na darmówkach, w Wiśle ruch dość jednostronny (z klubu), Polonia się rozsypała. Pieniędzy jest tak mało, że Piotr Celeban – gwiazdor wśród obrońców – musiał wyjechać do Rumunii, bo tutaj nikt nie był w stanie zapłacić mu tyle, co Vaslui. Zatrudnienie wciąż znajdują zawodnicy, którzy ostatnio tylko zawodzili (wspomniany Grzelak, Daniel Sikorski, za chwilę Gancarczyk), albo tacy, którzy w ogóle byli przez długi czas poza poważnym futbolem (Bartosz Iwan). Wyjechali Rudniew, Małecki, Stilić, Biton, Diaz, Kriwiec (jego akurat najmniej szkoda, od roku był beznadziejny), zniknęli Wojciech Pawłowski, Novo, Blanco, Sandomierski, Bruno, za chwilę znikną Cani, Pietrasiak, Dudu, Pinheiro, Ukah, Dwaliszwili… I tak dalej. To tylko ci na eksport. A gdzie import? Oczywiście, wielu z tych zawodników grało słabo – np. Nacho Novo – ale stanowili dowód, że nasza liga oferuje poważne pieniądze.

Teraz trwa wielkie oszczędzanie.

Reklama

Niewiele trzeba, by sklecić najsilniejszy skład w Polsce. W zasadzie – czekać, aż wykrwawi się konkurencja. Śląsk utrzymał większość piłkarzy i to może wystarczyć, by znowu się liczyć. Walka o mistrzostwo będzie na jeszcze niższym poziomie niż w zeszłym roku. Lech – mimo osłabień – jeszcze wygląda jako tako, Legia też się trzyma, ale żaden z tych klubów nie jest mocniejszy niż był. Równie dobrze mistrza może wywalczyć Zagłębie Lubin, Ruch czy Jagiellonia i nikt nie powinien być z tego powodu specjalnie zaskoczony. Trwa wyścig nie o to, kto najbardziej się wzmocni, ale kto najmniej się osłabi i komu pozostaną jeszcze rezerwy z lat poprzednich.

To miał być ten przełomowy sezon, tak? Ten sezon, kiedy ligowy futbol zacznie pełnymi garściami czerpać profity z Euro 2012?

Najnowsze

Inne kraje

Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego

Braian Wilma
0
Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama