Capdevila w finałowym meczu Euro 2008 zapomniał zdjąć z palca obrączkę. Arbeloa w drodze na lotnisko zostawił w taksówce swój bagaż z pieniędzmi. Iker Casillas będąc brzdącem nie zdążył oddać na czas kuponu ojca o wartości 900 tysięcy Euro. Pique regularnie zapomina zamykać za sobą lodówkę, co irytuje Shakirę. Ale pod względem gapiostwa i tak nikt nie przebije Cesca Fabregasa. Nawet podczas fetowania triumfu na Euro, został przedstawiony zebranej publiczności jako największa gapa w hiszpańskim zespole.
Znajomi twierdzą, że jest najbardziej nierozgarniętą osobą z jaką mieli do czynienia. Już w Arsenalu zauważono, że myślami jest wszędzie, tylko nie w Londynie. Z początku wydawało się, że powodem roztrzepania jest tęsknota za Katalonią, ale szybko wykluczono tę hipotezę. Powrót do rodzinnego domu nie rozwiązał jego problemu. Wręcz przeciwnie – nasilił go jeszcze bardziej. W szatni Barcelony uznano go za największego zapominalskiego wszechczasów.
– W Serbii wszyscy siedzieliśmy już w autokarze, żeby pojechać na lotnisko i wrócić do Hiszpanii. Nie bardzo wiedzieliśmy co się dzieje, bo nadal nie ruszaliśmy, mimo że minęła już pora, o której mieliśmy się zebrać. Kilka minut później wszedł Cesc… Zaspał, zawsze był roztargniony – wspomina Xavi.
Sam Fabregas zdaje sobie sprawę ze swojej wady – W Brukseli kontuzji doznał Torres i Del Bosque posłał na rozgrzewkę Guizę. Nagle zmienił zdanie i powiedział, że wchodzę ja. Zorientowałem się, że nie mam na sobie koszulki i z mojej winy opóźnia się zmiana. Było mi wstyd – przyznaje pan zapominalski. My też mieliśmy kiedyś swojego Fabregasa. Był nim Bartosz Karwan, który podczas występów w Herthcie Berlin sprawił swojemu trenerowi bardzo podobny problem. Jednak w przypadku naszego rodaka konsekwencje były znacznie poważniejsze.
Niektórzy mają uzasadnione podstawy, żeby uznać Cesca za kleptomana. Już w podstawówce pożyczał długopisy, których później nie oddawał. Zostało mu to do dziś. Gdy dajesz mu markera, żeby złożył autograf na pamiątce, to musisz liczyć się z tym, że już go nie odzyskasz. Mało tego, czasem zapomina się do tego stopnia, że rozdaje podpisy na koszulkach odwiecznego rywala Barcelony, Realu Madryt. To przypadłość, z której nie pomoże mu się wyleczyć nawet… Actimel. Nawet koledzy z reprezentacji dostrzegali jego uzależnienie – Cesc uwielbia truskawkowego Actimela. – Zabieraliśmy mu wszystkie, żeby nic dla niego nie zostało. W ten sposób chcieliśmy go lekko wkurzyć. Ale na koniec i tak mu wszystkie oddawaliśmy, bo robiło nam się go żal. Nasze żarty bardzo go denerwują – opowiada Puyol.
Przedstawianie Fabregasa jako idioty byłoby bardzo niesprawiedliwe. On sam potrafi zachować dystans do swojego gapiostwa. Znajomi mówią, że jego zapominalstwo bardziej ich śmieszy, niż irytuje. – Każdy ma swoje wady i zalety, przecież nikt nie jest idealny. Jego nieogarnięcie nie jest groźne, wręcz przeciwnie. Sprawia ono, że jest sympatyczniejszy i zabawniejszy. – przyznaje jego najlepszy klubowy przyjaciel, Pique.
Dla kibiców najważniejsze, że pamięta do której bramki ma strzelać.
RADOSŁAW BUDNIK