10 zwycięzców: Pirlo, Tusk, Walczak, Siwiec, Kuba i inni

redakcja

Autor:redakcja

03 lipca 2012, 14:12 • 5 min czytania

Euro, Euro i po Euro. Jeszcze tylko kilka dni podsumowań i trzeba będzie o tym turnieju zapomnieć. Niestety. Za chwilę jeśli ktoś będzie miał wyjść na boisko w Gdańsku to będzie to Grzelczak, a nie Iniesta, a w Warszawie – haha – Madonna, a nie Pirlo. Zwijamy futbol, zdejmujemy siatki, piłki wynosimy do piwnicy, na polu bitwy zostaną tylko fanatycy, może nawet wyjmą z szaf transparenty „Fuck Euro” (o ile po czasie nie wstydzą się poniesionej klęski). Wszystko co najlepsze miała przeżyć polska piłka w XXI wieku – już przeżyła. Ale, właśnie – jeszcze podsumowania. Dzisiaj 10 zwycięzców Euro 2012…
1. Andres Iniesta. Wybrano go najlepszym piłkarzem turnieju, chociaż najlepszy raczej nie był, nawet nie strzelił gola, czego chyba można byłoby wymagać, jeśli ktoś dostaje tak prestiżową nagrodę, a zawodowo zajmuje się atakowaniem bramki przeciwnika. W ogóle za nim średni sezon, w rozgrywkach Primera Division zanotował zaledwie dwa trafienia. Ale tak czy siak – piłkarzem jest świetnym, wybitnym i wzbudza sympatię, bo jest gwiazdą z ludzką twarzą. 300 tysięcy euro premii za zdobycie mistrzostwa Europy przekazał ofiarom pożarów. Warto dodać, że w ogóle sporo zawodników zdecydowało się na podobne gesty, bo chyba na cele dobroczynne premie przeznaczyli wszyscy Włosi i wszyscy Grecy.

2. Andrea Pirlo.
On był faktycznie najlepszym zawodnikiem mistrzostw Europy. Intel pracuje nad chipem neuromorficznym, który ma działać jak ludzki mózg, ale zdaje nam się, że gdyby naukowiec chciał odwzorować pracę mózgu Andrei Pirlo w czasie gry w piłkę to poprzeczka niebywale poszłaby w górę. Włoch widzi wszystko, wie wszystko, przewiduje jak szachista – na kilka ruchów w przód. I jedno robi nieprawdopodobnie – kopnięta przez niego piłka zawsze ma idealną trajektorię, wznosi się na optymalną wysokość i spada dokładnie wtedy, gdy powinna spaść. Wierzcie czy nie, ale telewizja zabija geniusz tego zawodnika. Powinno się zabronić oglądania go w ten sposób. Tylko na żywo!

3. Jakub Błaszczykowski.
Nasz Kubuś. Oczywiście, że jest wygrany, bo przecież wszyscy mu współczują. On już tam ma, że jak mówi „dzień dobry”, to wywołuje współczucie. Dlatego nie ma co patrzeć na jego prywatną kompromitację biletowo-koszulkową, ponieważ ludzie i tak za chwilę powiedzą: – Nie czepiajcie się naszego Kubusia! Może i stracił wizerunkowo, ale zaledwie na moment, na pięć minut, zresztą stracił tylko u ludzi faktycznie wkręconych w futbol, a nie u „niedzielniaków”, którzy najchętniej by go pogłaskali i wyprzytulali. A dlaczego jest wygrany? Fajnie wypadł w migawkach, bo miał udział przy dwóch golach (gol i asysta) – to po pierwsze. Po drugie na całej operacji Euro 2012 zarobił pewnie jakieś 2 miliony złotych. Musimy zsumować kontrakt z Biedronką, kontrakt z McDonalds’ i kontrakt z Nike, a także startowe i premie za gówno warte punkciki. Biorąc pod uwagę, że kadra na Euro nie musiała się kwalifikować, można stwierdzić, że te dwie bańki Błaszczykowski dostał w gratisie. Cóż, nie najgorszy interes, prawda? Ale i tak pewnie chłopak ma niesmak, że Grzegorz Lato nie dorzucił mu 5 tysięcy euro do startowego. No i ze trzech biletów.

4. Zbigniew Walczak.
Wójt Gniewina. Odkąd tylko Polska dostała organizację Euro 2012, Walczak od razu postawił cel, że ściągnie do siebie Hiszpanów. Nie Włochów, nie Portugalczyków, nie Anglików. Hiszpanów! Dzwonił, wysyłał listy i foldery, zapraszał delegacje. I dopiął swego. Teraz ruch tam jak na Dworcu Centralnym w Warszawie. Wyjechali Hiszpanie, przyjeżdża rosyjski zespół, zaraz potem Piast Gliwice. I tak dalej. Wiadomo, że Piast to nie Hiszpania i że Shakira szybko w Gniewinie na pizzę nie pójdzie, ale co przeżyła lokalna społeczność – to ich.

5. Przemysław Tytoń.
Nie miał prawa w tych mistrzostwach powąchać murawy. Pierwszy bramkarz – Wojciech Szczęsny, wiadomo. Drugi bramkarz – فukasz Fabiański. Szczęsny dostał na wstępie czerwoną kartkę, a Fabiański rozkraczył się jeszcze przed turniejem. Nawet nie z tylnego siedzenia, ale z bagażnika wyskoczył golkiper PSV i wywalczył sobie miejsce w pamięci Polaków. Idziemy o zakład, że jeśli mecz z Grecją oglądało około 15 milionów osób, to do 60 minuty 14,5 miliona nie miało pojęcia, że ktoś taki jak Przemysław Tytoń w ogóle istnieje. Później już, po rzucie karnym, miał spokojne dwa mecze, nie musiał się w nich wysilać. Puścił co miał puścić i obronił co miał obronić.

10 zwycięzców: Pirlo, Tusk, Walczak, Siwiec, Kuba i inni
Reklama

A kto zacznie eliminacje MŚ w pierwszym składzie? Wojciech Szczęsny.

6. Natalia Siwiec.
Ona podczas Euro 2012 wygrała, co chciała wygrać, co różni ją od polskich piłkarzy. Miała nie tylko cel, ale też odpowiednią taktykę. I była – hmm – fizycznie przygotowana, czego zawodnicy o sobie powiedzieć nie mogą. Wiedziała, gdzie ma się pokazać, jakie minki ma stroić, jak eksponować biust, a jak tyłek, wiedziała też, gdzie dopuścić chirurga, żeby trafić w gusta szerokiej, spitej piwskiem publiczności. W ten właśnie sposób wygrała sobie z pięćdziesiąt płatnych sesji, które zrealizuje do końca 2012 roku. A jak się uda to może znowu wyhaczy jakiegoś Damiana Gorawskiego jelenia (Irek, to nie do ciebie).

7. Donald Tusk.
Czy się to komuś podoba, czy nie – wygrał. Były jakieś protesty w czasie Euro 2012? Ł»adnych nie zauważono. Turniej się udał? Udał. Organizacyjnie podołaliśmy? Oczywiście. Śmietankę spije premier, on zresztą wie, jak to robić. Dzień po zakończeniu zwołał konferencję prasową, podczas której za tło robiły… dzieci. Znany chwyt, grali nim już komuniści. W każdym razie dzieci to lepsze towarzystwo niż działacze PZPN, których teoretycznie może nawet powinno się na taką uroczystość zaprosić, ale wiadomo, że pokazanie się w towarzystwie działacza PZPN to obciach taki sam jak zatrzymanie samochodu w lesie między Magdalenką i Nadarzynem i pstryknięcie pamiątkowej fotki w towarzystwie pracujących tam dziewczyn.

8. Franciszek Smuda.
Skoro niczego by nie zmienił, to trzeba mu pogratulować. Rzadko który trener realizuje 100 procent założonych celów.

9. Sergio Ramos.
Kiedy w czasie grania hymnów spojrzał się w górę, kpiono że wypatruje piłki kopniętej w serii rzutów karnych w półfinale Ligi Mistrzów. Zrewanżował się fantastycznie – lepiej od Pirlo! – wykonaną jedenastką a’la Panenka, zadając kłam powszechnej opinii, że najlepiej na boisku wychodzi mu fizyczne znęcanie się nad przeciwnikami.

10. Tyskie i Tesco.
Wiele firm weszło na Euro 2012 tylnym wejściem, nie będąc tak naprawdę sponsorami imprezy, nie wykupując od UEFA prawa do korzystania ze znaku, nie bawiąc się w żadne licencje. Najbardziej spektakularną kampanię przeprowadziło właśnie Tyskie, które było bardziej widoczne zarówno od oficjalnego browaru Euro (Carlsberg), jak i od sponsora reprezentacji (Warka). Musimy też wyrazić uznanie dla świetnych spotów Tesco, a także dla znakomitej kampanii Biedronki.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama