Wychowanek Prandellego w pogoni za marzeniami

redakcja

Autor:redakcja

03 lipca 2012, 00:33 • 4 min czytania

Osobą, która najbardziej cieszyła się ze zwycięstwa Włoch nad Anglią był Riccardo Montolivo. Pierwszy strzelec jedenastki nie podołał wyzwaniu. W jednym momencie cały jego świat się zawalił. Koledzy z Andreą Pirlo oraz Gigim Buffonem na czele sprawili jednak, iż jego pomyłka odeszła w niepamięć, choć sam zainteresowany rozpamiętywał ją jeszcze długo po zakończeniu meczu. I mimo iż Włosi polegli w finale z Hiszpanami, Montolivo był jednym z większych odkryć w kadrze Italii.
Europejski czempionat stanowił dla Montolivo świetną odskocznię od Fiorentiny, gdzie znacznie obniżył loty, podobnie jak i cały zespół, któremu w oczy zajrzało przez chwilę widmo degradacji. Swoją szansę dostał dopiero w ćwierćfinale, lecz w pełni ją wykorzystał. Patrząc na karierę Montolivo trudno nie oprzeć się wrażeniu, iż wszystko co najlepsze związane jest z osobą Cesare Prandellego, można powiedzieć, iż jest jego wynalazkiem. We Florencji pojawili się w tym samym czasie. Montolivo z czasem stał się kluczową postacią w ekipie walczącej co sezon o czołowe lokaty. Po objęciu przez Prandellego pozycji trenera reprezentacji Włoch, forma Riccardo, podobnie jak i Fiorentiny załamała się. O zainteresowaniu Interu Mediolan czy Arsenalu już nikt nie mówił.

Wychowanek Prandellego w pogoni za marzeniami
Reklama

Odrodził się niczym feniks z popiołów dopiero, gdy zza linii bocznej ponownie instruował go Prandelli. Bez niego wydaje się gasnąć niczym świeczka na wietrze. Podkreśla, iż ich relacje znacznie wykraczają poza typowe na linii piłkarz – trener. Jako piłkarz o charakterystycznej specyfice idealnie pasuje do taktyki selekcjonera Włoch, lubiącego pomocników o wymiennych funkcjach. Montolivo umie występować na wszelkich pozycjach od registy po trequartistę, we Włoszech stworzono dla niego określenie „fałszywej dziesiątki”. Drugim powodem jego renesansu może być obecność Andrei Pirlo, jakby jego umiejętności poprawiały się od samego obcowania z pomocnikiem Juventusu.

Z coraz lepszej postawy najbardziej zadowoleni mogą być fani Milanu. Do Mediolanu został sprowadzony za darmo. Do tej pory uważany za synonim nowej polityki klubu, która ma sprowadzić Milan do roli średniaka udowadnia, iż z uzupełnienia składu może stać się ważnym wzmocnieniem i choć po części wypełnić dziurę powstałą po odejściu Andrei Pirlo. Co ciekawe, na San Siro mógł trafić już w wieku siedmiu lat, lecz przeprowadzce sprzeciwili się rodzice, pozwalając rozwijać mu się w miejscowej Atalancie Bergamo. Adriano Galliani i spółka nie poprzestali jednak na obserwowaniu jego osoby i wytropili okazję by pozyskać go jak najniższym kosztem.

Reklama

Przed półfinałem zaczęto zwracać na niego uwagę ze względu na korzenie. Jego matka, Antje, jest Niemką urodzoną w Kilonii, skąd pochodzi spora część jego rodziny. – Jestem częściowo Niemcem. Spędzałem każde lato w Niemczech z dziadkami nieopodal Hamburga, gdzie mam również sporo przyjaciół. Czuję się jednak Włochem.

Swoje pochodzenie podkreślił poprzez… buty. Na lewym znajduje się flaga Włoch, na prawym niemiecka. Wystąpił w nich w wygranym półfinale, gdzie piękną asystą walnie przyczynił się do zasmucenia znajomych z Niemiec. Niewiele brakowało, by nie został piłkarzem – rozpoczął studiowanie ekonomii, lecz stwierdził, iż piłka nożna daje mu więcej radości, poświęcił się jej w pełni.

Na wielkie poświęcenie zdobywa się narzeczona Riccardo Montolivo, Cristina De Pin. Określana mianem „włoskiej WAG” w trakcie spotkań Włochów przez cały turniej ubiera się tak samo, ma identycznie pomalowane paznokcie, ten sam pierścionek oraz dodatki. Dla modelki to niesamowite poświęcenie.

Montolivo z charakteru bardziej przypomina Niemca aniżeli stereotypowego Włocha. Jest introwertykiem, który w dodatku nie lubi oglądać siebie podczas pracy. Nie przyzwyczaił szerszej publiczności do skandali – próżno szukać jego nazwiska na okładkach gazet, zainteresowanie przyciąga wyłącznie jego ukochana. Kontrowersje wzbudził tylko raz, niestosownym zachowaniem podczas minuty ciszy w meczu dla ofiar powodzi, która nawiedziła Ligurię oraz Lunigianę. Czujne oko kamer telewizyjnych odkryło, iż w tym czasie ówczesny kapitan „Violi” śmiał się wraz z Alessandro Gamberinim. Cesare Prandelli nie wyciągnął żadnych konsekwencji, chociaż w jego przypadku nie byłoby to dziwne, ze względu na słynny „kodeks etyczny”.

Parę lat temu Montolivo wyjawił, iż jego marzeniem jest zostać kapitanem Fiorentiny oraz wygrać jakieś trofeum. Pierwsza część spełniła się już jakiś czas temu, druga miała zostać zrealizowana w niedzielny wieczór w Kijowie – tak się jednak nie stało. O najwyższą stawkę będzie występował na co dzień w Milanie. Tylko od jego postawy na San Siro zależy, czy będzie mu dane pracować z podziwianym przez niego trenerem – Jose Mourinho.

فUKASZ GODLEWSKI

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama