Piąty stadion, czyli… reporterzy Weszło z wizytą u Eldo

redakcja

Autor:redakcja

26 czerwca 2012, 22:28 • 5 min czytania

Piąty stadion czyli wszyscy widzowie przed telewizorami, w strefach kibica, pod telebimami, w pubach. Znani, mniej znani i ci zupełnie niepopularni, byli piłkarze, którzy nie otrzymali zasłużonych biletów od PZPN-u, trenerzy ekstraklasowi analizujący grę przed telewizorami, celebryci, politycy, muzycy. Postanowiliśmy sprawdzić jak wygląda Euro u tej ostatniej grupy – a wybór padł naturalnie na najbardziej zorientowanego w kwestiach piłkarskich polskiego wykonawcę. Leszek „Eldo” Kaźmierczak bez wahania ugościł nas w Warszawie podczas ćwierćfinałowego meczu Anglia – Włochy.
Eldo ma nieco dłuższy staż stadionowy niż przeciętny „fan Euro”, a brak jego obecności na dachu Wedla można uznać za potwarz (byli tam ludzie nie posiadający setnej części piłkarskiej erudycji warszawskiego rapera). – Zaprosili mnie do TVP Info, ale odmówiłem – śmieje się na początku naszego spotkania. Liczne odwołania do piłki nożnej w utworach, wiedza, którą już raz mieliśmy okazję sprawdzić (w TYM miejscu), no i ten klip…

Piąty stadion, czyli… reporterzy Weszło z wizytą u Eldo
Reklama

Jeszcze zanim doszliśmy do mieszkania, w którym mieliśmy obejrzeć z Leszkiem mecz, dostaliśmy od niego prezent. Bilet 20-minutowy normalny, za 2,60 zł, nieskasowany. – Przekażcie Kubie! Mam na temat tych biletów swoje zdanie, ale sam pomysł na akcję wyśmienity – zaczął Leszek, więc aż żal nie rozpocząć od tematu reprezentacji. Przez cały czas towarzyszyła nam kamera Weszło TV, więc nieco eksperymentalnie – oto pierwsza część wywiadu w wersji video.

Reklama

Off-the-record padło jeszcze sporo słów pochwały dla zespołu, który zostawił na boisku mnóstwo serca, jeszcze więcej słów krytyki dla PZPN-u bezustannie walczącego z kibicami, którzy potrafiliby zrobić na meczach prawdziwy kocioł oraz ogrom uwag pod adresem Franciszka Smudy. Afera „biletowa”? – Wiesz, ja wiem ze swojego doświadczenia, jak ciężko jest się skupić, gdy w dniu koncertu nagle odzywa się dziesięć tysięcy siedmiuset znajomych, których nie widziałeś od pięciuset lat z prośbami o bilet. Osiem to dużo? Powiem ci, że ja osiem biletów rozdysponowałbym w trzy sekundy. Poza tym – to oni tworzą to widowisko, jeśliby chcieli po 20, powinni dostać po 20. Na imprezie hip-hopowej, gdzie jest 3 tysiące słuchaczy, listy gości mają po 400 osób. Na 50-tysięcznym stadionie tysiąc wejściówek dla piłkarzy nie powinien być problemem! – sądzi weteran polskiej sceny hip-hopowej, który o koncertach istotnie wie wszystko.

No ale w takim razie co z tymi, którzy nie wylosowali biletów i nie znają piłkarzy?

Losowanie biletów z jednej strony jest dobrym rozwiązaniem, równe szanse i tak dalej, lecz przede wszystkim – dlaczego biletów nie dostaje klub z miasta organizującego mecz? To tutaj bym się skupił szukając głównego błędu w rozdysponowaniu biletów. Czemu Legia i Polonia nie dostały po pięćset biletów na Narodowy, czemu Stowarzyszenie Wielki Śląsk nie otrzymało tysiąca biletów na mecz we Wrocławiu? Przecież taki doping, do którego podłączyłaby się reszta stadionu zmiatałby z nóg wszystkich rywali.

PZPN przypomniał sobie o dopingu, jak Rosja rozwinęła swoją sektorówkę. Były rozpaczliwe telefony do prowadzących z różnych klubów, prośby do ultrasów…

Jeśli to nie jest kaczka dziennikarska (nie jest – przyp.red.) to jest to absolutna żenada. Przez tyle lat olewa się kibiców i wygania ich ze stadionów, by ostatecznie prosić ich o przyjście na stadion… Z drugiej strony jednak trzeba pamiętać, że to przede wszystkim wielki festyn dla zwyczajnych ludzi, i właśnie w takiej festynowej atmosferze powinno się to wszystko odbywać.

***

Sam mecz oglądaliśmy w piątkę, z czujnym operatorem u boku. Jeśli dotąd nie mieliście okazji – spróbujcie kiedyś obejrzeć piłkarskie spotkanie z człowiekiem zajmującym się pisaniem tekstów artystycznych. – Theo Walcott, on nieco przypomina mi Chrisa Waddle’a, tak delikatnie posuwa piłkę, z wielką gracją, z niesamowitą techniką – zdecydowanie ciekawiej, niż w pubie słysząć „ale go opierdolił”. Balotelli dostaje piłkę, jak zwykle zwleka z decyzją, dogania go Terry. – Czy on w ogóle myśli o grze, czy co? Czy on sobie myśli, że będzie pizzę jadł, czy może sobie frytki zamówi do domu, czy gdzieśâ€¦ – komentuje Leszek. Jasina nie rzucał się w tym meczu w oczy, Gilewicz praktycznie też praktycznie nie, za to nasz komentator błyszczał – nie dało się pozbyć wrażenia, że w studio pozamiatałby wszystkich w TVP, na pewno wyobraźnią, a kto wie, czy również nie wiedzą typowo piłkarską.

– Pirlo robi grę. Pamiętam go jeszcze z Brescii, w każdym kolejnym klubie grał tak samo, istny profesor. Cofa się po piłkę aż pod stoperów, wyprowadza akcje – komentował Eldo jeszcze w pierwszych 45 minutach. Najciekawiej było jednak już podczas rzutów karnych. – Teraz się skupcie, spójrzcie jak młodego Harta gasi profesor, najlepszy gracz i mózg włoskiej drużyny – zapowiedział idącego spokojnie od linii środkowej Pirlo. Bum. Podcinka Antonina Panenki, największe poniżenie dla golkipera. Włochy wyrównały na 2:2, ale miały jednego strzelonego karnego więcej. – Chcecie jeszcze porozmawiać o tym zawodniku?!

***

Aż żal było wychodzić z mieszkania, z którego widać było cały krajobraz północnej Warszawy, powyginaną Wisłę, oświetlony w barwy Włoch i Anglii most, falujący Stadion Narodowy. To nie to samo, co Maryla Rodowicz na dachu Wedla, to nie to samo, co członek zarządu TVP, który siedział tam przed meczem Anglików. Wreszcie to nie to samo co Szpakowski, Iwański i cała reszta komentatorów zapewniających, że „filigranowy obrońca wyekspediował piłkę w ekwilibrystyczny sposób”. Jak już będziemy na tyle potężni, damy w Weszło TV mecz z komentarzem rapera, już teraz obstawiamy duże sumy, że przypadnie Wam do gustu bardziej niż propozycja TVP.

***

Co zaś na mieście? Media rozpisują się o świetnej atmosferze i fali Włochów, lecz ani przed meczem, w okolicach 18-19, ani też po meczu, około północy na mieście nie było czuć klimatu mistrzostw. W porównaniu do sytuacji przed meczem z Grecją, czy Rosją, teraz centrum Warszawy przypominało dalekie suburbia miasta-sypialni. Gdzieniegdzie przemykali tylko smutni Anglicy z krzyżem na twarzach, z rozmazaną farbą pod oczami…

***

O tym, że Euro się skończyło świadczy kolejny „signum temporis”. Policja, do tej pory tak pobłażliwa i tolerancyjna, ta sama, która zbijała piątki z Irlandczykami chlejącymi browar, ta sama, która z uśmiechem obserwowała hordy pijanych Polaków po meczu z Grecją, teraz wypisywała mandaty za spożywanie piwa tuż pod strefą kibica. Swoją drogą, zazwyczaj o 23 zabawa w strefach nabierała tempa, teraz przechodziliśmy tam w okolicach 23.30. Stewardzi wypuszczali ostatnich gości i zamykali bramy na klucz.

To najlepszy znak, że piąty stadion powoli pustoszeje.

JAKUB OLKIEWICZ
MICHAف SIEJAK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama