– Jeśli Ronaldo jeszcze nie osiągnął, to na pewno osiągnie poziom Eusebio, pobije rekord na liczbę występów i bramek w reprezentacji, nieraz zdobędzie Ligę Mistrzów, mistrzostwo Hiszpanii i kilka Złotych Piłek. Jak skończy karierę, wszyscy jednogłośnie będą uznawać go za najlepszego portugalskiego piłkarza w historii – przyznaje w przeddzień meczu Portugalii z Hiszpanią Goncalo Feio. Portugalczyk, który szkoli dzieci w Legii Warszawa.
Na czym ma polegać plan taktyczny „anti-Cristiano”, o którym tyle się mówi w Hiszpanii?
Nie sądzę, żeby wprowadzili taki plan. Swoją taktykę prędzej zmodyfikuje reprezentacja Portugalii. Np. tacy zawodnicy jak Nani będą musieli też wracać do obrony. A Hiszpanie? Często będą musieli kryć Ronaldo we dwóch, a czasem nawet we trzech, ale na pewno utrzymają swój styl gry.
Hiszpanie podchodzą do jutrzejszego meczu jak do starcia Ronaldo z jedenastoma zawodnikami.
Wszyscy reprezentanci Portugalii akceptują, że liderem tej drużyny jest jedna osoba – Cristiano. I mimo że w mediach mówi się prawie tylko o nim, jestem przekonany, że cała szatnia to akceptuje. Trener Paulo Bento traktuje każdego tak samo, a sam Ronaldo też się nie wywyższa. To nie ten typ zawodnika.
Ale presja ze strony kibiców, gwizdy i okrzyki „Messi, Messi” momentami go denerwują.
Cristiano to wielki profesjonalista i presja nie hamuje jego ambicji. Wbrew temu, co mówią niektórzy, interesują go nie tylko nagrody indywidualne, ale też tytuły zdobywane z klubem i reprezentacją. To już bardzo doświadczony piłkarz i rozegrał niezliczoną ilość meczów, kiedy ta presja była olbrzymia, bo od zawodników na tym poziomie wymaga się cudów. Na początku mistrzostw brakowało mu szczęścia i bramek, ale jestem przekonany, że jutro znowu zobaczymy wielkiego Cristiano. Nie wiem, czy trafi do siatki, ale na pewno zagra świetnie.
Może nie będzie to najważniejszy mecz w jego karierze, ale na pewno najbardziej wyjątkowy. Portugalia jest o dwa kroki od zdobycia mistrzostwa, a Ronaldo zmierzy się z wieloma kolegami z Realu. Nawet hiszpańscy dziennikarze zastanawiają się, jak kibice z Madrytu będą jutro traktować Cristiano.
Najważniejsze mecze w jego karierze to finały Euro 2004 i Ligi Mistrzów z Manchesterem United. Tyle że w 2004 nie ciążyła na nim taka presja i nie był tak ważną postacią tej reprezentacji jak dzisiaj. Mieliśmy Rui Costę, Figo, Deco… Mówi się, że wszyscy najwięksi piłkarze w historii futbolu, jak Pele czy Maradona, zdobywali coś ze swoimi drużynami narodowymi. Ronaldo wciąż tego brakuje. Kiedy miałby to nadrobić, jeśli nie teraz, po fantastycznym sezonie? To idealny moment.
Paulo Futre powiedział, że jeśli Portugalia zdobędzie mistrzostwo Europy, Cristiano będzie postrzegany jako najlepszy zawodnik w historii kraju. Nie jest tak, że nawet bez tego tytułu przebił już Figo i Eusebio?
Ciężko porównywać, bo to zupełnie inne czasy. Ale nie mam wątpliwości, że jeśli Ronaldo nie osiągnął, to na pewno osiągnie poziom Eusebio, pobije rekord na liczbę występów i bramek w reprezentacji, nieraz zdobędzie Ligę Mistrzów, mistrzostwo Hiszpanii i kilka Złotych Piłek. Jak skończy karierę, wszyscy jednogłośnie będą uznawać go za najlepszego portugalskiego piłkarza w historii.
Nie masz wrażenia, że świetna gra Ronaldo odsunęła w cień dyskusję o braku napastnika w waszej reprezentacji?
Ale fakty są takie, że brakuje nam napastnika klasy światowej, który byłby na swojej pozycji tak ceniony jak np. Nani. Przed Euro słyszałem, jak jeden z polskich komentatorów stwierdził, że Portugalia z Lewandowskim w ataku byłaby głównym faworytem do mistrzostwa. Coś w tym jest. Helder Postiga i Hugo Almeida to doświadczeni piłkarze, ale nigdy nie strzelali bardzo wielu bramek i nie osiągnęli klasy światowej. W przyszłość patrzę jednak z optymizmem, bo znam Nelsona Oliveirę z Benfiki i jestem przekonany, że w ciągu dwóch-trzech lat ten poziom osiągnie.
Brak snajperów to wasz jedyny problem?
Nie. Porównując ze złotą generacją w portugalskiej piłce brakuje nam kreatywnego ofensywnego pomocnika pokroju Rui Costy. Taki był też Deco albo nawet Paulo Sousa, który był jednak trochę bardziej cofnięty. Ale mimo to Joao Moutinho wykonuje wspaniałą pracę, świetnie wspierają go Raul Meireles i Miguel Veloso. Dlatego ten brak „dziesiątki” nie jest aż tak widoczny.
Kiedy ostatnio portugalscy kibice podchodzili do reprezentacji z takim optymizmem jak teraz? Chyba w 2004 roku, nie?
Dokładnie, ale wtedy sytuacja była inna, bo to my organizowaliśmy mistrzostwa Europy. Na ulicach było pełno flag, wszyscy świętowali. Teraz na to wszystko Portugalczycy patrzą z dystansu, ale rozmawiam ze znajomymi i z rodziną, i wiem, że nadzieje na pierwszy wielki tytuł w historii naszej reprezentacji są ogromne. Tacy piłkarze jak Ronaldo, Meireles, Coentrao czy Pepe mogą do tego tytułu doprowadzić. Mamy reprezentację, najlepszego trenera na świecie, Mourinho, kilku innych utalentowanych szkoleniowców, nasze drużyny klubowe dobrze wypadają w Europie… Brakuje nam tylko mistrzostwa Europy albo świata. Dlatego wciąż, grając z Hiszpanią lub z Niemcami, nie możemy być faworytami.
Rozmawiał TOMASZ ĆWIÄ„KAŁA