– Włosi w pomocy mieli dużą przewagę jakościową. De Rossi to dla mnie jeden z najlepszych zawodników całego turnieju. Podać do Pirlo to jak schować piłkę do sejfu. Zresztą, imponowała mi cała drużyna. Wszyscy mówili, że Hiszpanie najlepiej jak tylko się da zagrali z Francją w dziadka, ale ja się nie zgadzam. Włosi zrobili to jeszcze lepiej – mówi o ostatnim ćwierćfinałowym spotkaniu Zbigniew Boniek.
Nikt chyba nie powinien mieć wątpliwości – awansował zespół lepszy.
Sprawiedliwości stało się zadość, tak jak krzyczał Ciszewski, gdy Górnik Zabrze po rzucie monetą wchodził do finału Pucharu Zdobywców Pucharów. Jakbyśmy użyli terminologii bokserskiej, to było 119:111 dla Włochów. Włosi przez cały mecz mieli przewagę, grali lepiej, wypracowali sobie kilka bardzo dobrych sytuacji. Anglia nie jest łatwym przeciwnikiem – mają mocnych, wysokich obrońców, świetnie grają głową, w ofensywie sporo argumentów, chociaż akurat dziś trochę ich zabrakło.
Podopieczni Cesare Prandelliego zdetronizowali Stevena Gerrarda, narzucili swój styl gry, zdominowali rywali. Wygrali ten mecz w drugiej linii.
W pomocy mieli dużą przewagę jakościową. De Rossi to dla mnie jeden z najlepszych zawodników całego turnieju. Podać do Pirlo to jak schować piłkę do sejfu. Zresztą, imponowała mi cała drużyna. Wszyscy mówili, że Hiszpanie najlepiej jak tylko się da zagrali z Francją w dziadka, ale ja się nie zgadzam. Włosi zrobili to jeszcze lepiej. Można narzekać, że skończyło się 0-0, ale to był remis ładny, ciekawy. Myślę, że nikt się nie nudził.
Po raz kolejny potwierdza się, że to turniej Pirlo, że przeżywa drugą młodość. Ten karny to tylko wisienka na torcie, w stylu Zinedine’a Zidane’a.
Pierwszy był Panenka, drugi Totti, a trzeci właśnie Zidane. Trzeba mieć odwagę, żeby w takim momencie uderzyć piłkę w taki sposób.
W ostatnich dniach znów głośno było o Mario Balotellim, o rzeczach, które nie wszystkim się podobały, ale… on dzisiaj mógł się podobać.
Wiemy, jaki jest Mario. Z Anglią pokazał, że jeśli od samego początku jest skoncentrowany, myśli tylko o meczu i meczem żyje, to na boisku może dużo zrobić. Dzisiaj był bardzo niebezpieczny, cały czas stwarzał zagrożenie. Wypadł na plus. Jego problem jest jednak taki, że on do gry czasami jest nieprzygotowany właśnie mentalnie.
Jeszcze przed Euro Włosi byli chyba trochę niedoceniani, nie widziano w nich nawet kandydata do tytułu. Jakie mają szanse z Niemcami?
Niemcy są wspaniali, niebezpieczni, ale jeśli jakieś drużyny mogą im sprostać, to z pewnością są wśród nich Włosi. To jest taki zespół, który może pokonać każdego. Od początku mówiłem, żebyście się o nich nie martwili, bo oni piłkę mają w nogach, głowach i we krwi. Najłatwiejsi są do trafienia na początku, ale potem im dalej w las, tym trudniej. My robimy wielką pompę zanim się to wszystko zacznie i potem balon pęka, a u nich jest na odwrót – najpierw cicho, ale jak już zacznie iść… Niemcy są faworytem, ale łatwo w finale się nie znajdą. Prandelli musi tylko szybko zobaczyć, kto po ponad dwóch godzinach gry jeszcze żyje, a kto już nie.
W półfinałach mamy rzeczywiście cztery najsilniejsze drużyny Europy?
Bardziej liczyłem na Holendrów i Francuzów, ale oni z Hiszpanią pokazali, że absolutnie nie stanowią drużyny. Nie było tam żadnego team spirit, żadnego ducha zespołowego. A Holendrzy przyjechali i od razu pojechali. Zasłużenie, bo byli słabi.
Rozmawiał PIOTR TOMASIK