Dziennikarz Der Spiegel: Nie rozumiem, jak Polska mogła grać w ten sposób…

redakcja

Autor:redakcja

22 czerwca 2012, 17:50 • 5 min czytania

– Nie rozumiem, jak chcieliście wygrać z Czechami, kiedy dystans między Polanskim a Lewandowskim wynosił trzydzieści, a czasem czterdzieści metrów? Jak można tak grać w piłkę, ustawiać drużynę tak defensywnie w spotkaniu, które trzeba wygrać? – pyta Rafael Buschmann, dziennikarz prestiżowego niemieckiego tygodnika „Der Spiegel”. – Dobrze powiedział Boniek, że nie daliście Lewandowskiemu żadnej szansy, był jak facet, którego koledzy wysadzili na bezludnej wyspie. To samo Piszczek, jedynie w pierwszym meczu przekraczał środkową linię. Później, jak tylko się do niej zbliżył, Smuda mu od razu pokazywał, żeby asekurował tyły – dodaje w rozmowie z Weszło. Zapytaliśmy go także o inne wrażenia z turnieju w Polsce oraz dzisiejsze spotkanie Niemców z Grekami.

Dziennikarz Der Spiegel: Nie rozumiem, jak Polska mogła grać w ten sposób…
Reklama

Od tego zacznijmy. Czujecie respekt przed rywalem?
Respekt – oczywiście, ale nikt się Greków nie boi i nikt nie bierze pod uwagę porażki. Słuchałem ostatnich wypowiedzi Loewa, Muellera czy Khediry. Od nich nie dowiesz się niczego poza tym, że muszą i zamierzają wygrać. Dziennikarze patrzą na to trochę szerzej.

Mianowicie?
Mamy znacznie silniejszy zespół, ale wszyscy widzieli, co się stało z Rosją. W pierwszym meczu zrobiła dużo szumu, a później nie wiedziała, jak z tą Grecją zagrać, jak sforsować „beton” w obronie. Właśnie tego w Niemczech niektórzy się obawiają. Dzisiaj w Gdańsku usłyszeliśmy, że Loew szykuje do pierwszego składu Schurrle, Reusa i Klose, zamiast Muellera i Gomeza.

Reklama

I nie jest to spowodowane chęcią dania im chwili odpoczynku?
Wszystko na wypadek, gdyby trzeba było położyć jeszcze większy nacisk na ofensywę. Grecy grają bardzo głęboko na własnej połowie, dlatego Loew chce spowodować, żeby w ataku działo się jeszcze więcej.

Niemcy już pokazali, że potrafią być cierpliwi w ataku pozycyjnym.
Zabrakło jej właśnie Rosjanom. Widać było, że bardzo szybko chcą zagrać ostatnią piłkę do napastnika. Ta niemiecka cierpliwość będzie jedną z najważniejszą kwestii, żeby pokonać Grecję. Pytanie tylko, czy ta młoda dwójka – Schurrle i Reus – będzie ją miała?

Od samego początku wokół tego meczu kreuje się atmosferę politycznych podtekstów, pisze o Merkel, o strefie Euro. Jak podchodzą do tego Niemcy?
Sam wiesz jak było przed spotkaniem Rosji z Polską, w każdej gazecie pojawiały się jakieś porównania. Ale jeśli rozmawiamy o futbolu, to nie może mieć znaczenia. To jest mecz o półfinał mistrzostw, a nie o to czy Grecja zostaje w Europie…

Po trzech dobrych spotkaniach w grupie, oczekiwania waszych komentatorów i kibiców wobec drużyny muszą być już mocno rozbujane.
Jak mówiłem, Greków nikt się nie boi. Słyszę i czytam coraz więcej opinii, że jesteśmy już jedną nogą w półfinale, ale tematu mistrzostwa nikt odważnie nie porusza. Od zawodników żadnych deklaracji nie usłyszysz, bo wiadomo, ze w półfinale może być jeszcze różnie.

Jeśli pokonacie Grecję, spotkacie się z Anglią lub Włochami.
Wszyscy w Niemczech pamiętają, jak bolało, kiedy w 2006 roku Włosi wyeliminowali nas z mundialu. Anglicy też mają z nami otwarty rachunek po ostatnich mistrzostwach świata, kiedy odpadli po nieuznanym golu. Osobiście uważam, że jedynym zespołem, z którym gra byłaby dla Niemców szokiem, jest Hiszpania, a jak wiadomo – możemy na nią trafić dopiero w finale.

Gomez wygląda jakby przymierzał się do korony króla strzelców.
Nikt się nie spodziewał, że w reprezentacji zabłyśnie aż taką formą. Po meczu z Portugalią, Mehmet Scholl stwierdził, że w pierwszej połowie Gomez nie pokazał NICZEGO. Skrytykował go, że nie pracuje dla drużyny, że za mało biega…

A ten szybko mu zamknął usta…
Na konferencji prasowej odpowiedział, że liczy się tylko to, ile strzela goli, a nie to, co sądzi o nim Mehmet Scholl. Było o tym w Niemczech głośno. Ale co najważniejsze – uważam, że Gomez jest w tej chwili w piątce najlepszych napastników świata, a mimo to Joachim Loew w dowolnym momencie może wpuścić z ławki na przykład Miroslava Klose. To wielki komfort, który pokazuje, jakim potencjałem dysponuje.

Jak relacjonujesz czytelnikom wydarzenia w Polsce?
Przed mistrzostwami spędziłem dziesięć dni w Warszawie. Szczerze muszę przyznać, że nie widzę żadnej różnicy w porównaniu z największymi metropoliami w Europie. Kiedy poszedłem na mecz otwarcia i usłyszałem, jak pięćdziesiąt tysięcy ludzi śpiewa hymn Polski, nie mogłem w to uwierzyć. Taka była w tym siła – prosto z serca. Tego naprawdę się na świecie często nie spotyka.

Na organizację pracy dziennikarzy też trudno narzekać.
Oczywiście. Jedyna rysa, jaka pojawiła się na wizerunku, to ta awantura kibiców na moście. Przez chwilę zaczęto patrzeć na Euro i Polskę z trochę innej perspektywy, ale to był dosłownie jeden moment. Epizod, o którym już wszyscy zapomnieli. Do końca fazy grupowej ludzie bawili się doskonale. Dopiero teraz się to trochę zmienia. Wczoraj byłem na meczu Portugalii z Czechami i na stadionie było już inaczej. Nie brakowało Polaków, a jednak nie mieli w sobie tyle entuzjazmu, co na początku. To się czuje.

Głównym problemem Polaków okazała się postawa własnej drużyny.
Oglądałem wasze mecze i nie rozumiem jednej sprawy. Jak to możliwe, że trener ustawia zespół bez kreatywnego pomocnika w środku pola? Jak wy chcieliście wygrać z Czechami, kiedy dystans pomiędzy Polanskim a Lewandowskim to było nieraz 30-40 metrów? Jak można tak grać w piłkę? Ustawiać drużynę tak defensywnie w spotkaniu, które trzeba wygrać?

Lewandowski był zupełnie odcięty od podań…
Nie daliście mu żadnej szansy. Boniek dobrze to powiedział, że Lewandowski był jak facet, którego koledzy wysadzili na bezludnej wyspie i kazali sobie radzić. Piszczek zresztą to samo. Jedynie w pierwszym meczu przekraczał środkową linię. Później, jak tylko się do niej zbliżył, to Smuda już mu pokazywał, żeby asekurował tyły. Dla mnie to jest niezrozumiałe. Z tej grupy naprawdę powinniście awansować.

Rozmawiał PAWEف MUZYKA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama