Waldemar Fornalik na selekcjonera! Bo to dobry trener! Tylko – no właśnie – co z tego, że to dobry trener, skoro selekcjoner nikogo nie trenuje? Dużo jest strzelania nazwiskami, a mało konkretnych rozmów o tym, kto powinien dostać tę fuchę i DLACZEGO? Nie określono żadnych kryteriów, które miałby spełniać kandydat.
Nie mamy absolutnie nic do Fornalika, to porządny, inteligentny człowiek, być może sprawdziłby się jako selekcjoner, być może nie. Problem z nim mamy taki, że to typowa randka w ciemno, jak to obrazowo ujął Zbigniew Boniek, i że w żaden sposób nie da się przewidzieć, co z tej randki wyjdzie. Innymi słowy – nie da się oszacować prawdopodobieństwa, czy romans z Fornalkiem skończy się na rzucaniu talerzami, czy na szczęśliwym małżeństwie. Po drugiej stronie parawanu może stać maszkara, a może zjawiskowa piękność.
Bo kim jest Fornalik i co osiągnął? Z jakiej strony go znamy?
Nie znamy jego zdolności selekcjonerskich, ponieważ nigdy nawet nie pracował w klubie, w którym mógłby swobodnie dobierać sobie zawodników. On sprzedawał, a nie kupował. Jak już szukał „towaru” to częściej po śmietnikach, a nie po wystawach najlepszych sklepów. Nie wiemy, czy jest to człowiek, który z powodzeniem byłby w stanie kreować politykę bogatego klubu, ponieważ nigdy się z takim zadaniem nie zmierzył. Nie mamy pojęcia, czy gdyby miał pięć milionów euro do wydania, to potrafiłby je spożytkować, czy nie. Możemy zgadywać. Powierzając mu funkcję selekcjonera, powierza mu się robotę zupełnie dla niego nową.
Fornalik nigdy też nie miał żadnej styczności z futbolem międzynarodowym. Pracował na prowincji w skali Europy i mimo wszystko (z całym szacunkiem dla pięknej historii Ruchu Chorzów) na prowincji w Polsce. Osiągał świetne wyniki, ale czy wiemy, jak radzi sobie z presją? Czy wiemy, jak radzi sobie z drużyną, która znajduje się pod wielką presją? Czy mieliśmy okazję sprawdzić, jak ten człowiek reaguje w świetle jupiterów? Nie, ponieważ on nigdy w świetle jupiterów nie był. Zdarzało mu się po cichu zakraść za plecy bogatych i narobić im strachu. Tylko tyle i aż tyle.
I dalej – czy Fornalika znamy jako człowieka o wielkiej charyzmie? Kogoś o elektryzującej osobowości? Kogoś, kto jak wchodzi do pomieszczenia to wszyscy wstają? Nam się kojarzy z kimś, kto długotrwałą pracą zdobywa szacunek otoczenia (i brawa za to!), natomiast selekcjoner to chyba powinien być bardziej magik, który umie okręcić ludzi wokół siebie nie w trzy miesiące, tylko w trzy minuty. To musi być ktoś, kogo posłucha nie tylko Kamiński i Piech, ale też Błaszczykowski, Lewandowski czy Szczęsny. Piłkarze – jako grupa – są bezlitośni. Kiedy wyczują u przełożonego słabość, nie zawahają się tego wykorzystać w kluczowym momencie.
Fornalik nigdy nie selekcjonował, nigdy nie pracował w klubie z presją wyniku, nigdy nie pracował z zawodnikami z najwyższej półki. Jest za to bardzo dobrym trenerem, ale – co już zaznaczyliśmy – niewielkie ma to znaczenie, bo on dostanie już piłkarzy wytrenowanych. Oczywiście, jest możliwe, że szkoleniowiec Ruchu Chorzów sobie poradzi, bo jest mądrym, normalnym, twardo stąpającym po ziemi człowiekiem. Ale czy istnieje chociaż jedna przesłanka, na postawie której jego sukces z kadrą moglibyśmy znacząco uprawdopodobnić? Chyba niekoniecznie.
Randka w ciemno. Nie da się nawet niczego podejrzeć przez dziurkę od klucza.