Wreszcie ma uzasadnione powody do obrastania w piórka – Mandzukić gwiazdą turnieju

redakcja

Autor:redakcja

14 czerwca 2012, 22:34 • 3 min czytania

90. minuta meczu Włochów z Chorwacją i rzut wolny dla Italii. Realizator pokazuje na ekranie faulującego, którego mimika znów układa się w kpiący uśmiech. Znak rozpoznawczy nowej gwiazdy Euro 2012. Mario Mandzukić tą samą mimiką potraktował już w pierwszym meczu fazy grupowej Irlandczyków, kiedy wbił im dwa gole. Dziś po jego trafieniu miny zrzedły Włochom, a napastnik Wolfsburga zapracował sobie na kilka nowych ofert transferowych i zapewnił Hrvatskiej remis 1:1. Wystarczyło kilka dni, żeby mówiła o nim cała Europa…
OK, kiedyś też mówiła, ale nie tak dużo i nie tak pozytywnie. Do scoutów czołowych europejskich klubów dochodziły słuchy nie tylko o sporym talencie, ale i o trudnym charakterze. 26-latek wszystko robi po swojemu, chadza własnymi ścieżkami, popada w durnowate konflikty. Ale przynajmniej widać, że się uczy. Kiedyś w Wolfsburgu dostał 10 tysięcy euro kary za nierealizowanie poleceń taktycznych. W dzisiejszym meczu udowodnił jednak, że potrafi się idealnie trzymać przypisanej pozycji. I jeszcze improwizować, jak przy zdobytym golu, gdzie zdecydował się przyjąć piłkę, zamiast walić od razu głową. Ocena? Pomiędzy bardzo dobrym, a celującym.

Wreszcie ma uzasadnione powody do obrastania w piórka – Mandzukić gwiazdą turnieju
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Strzela jak na zawołanie, potrafi się ustawić, pomaga nawet partnerom. Do tego stopnia, że w doliczonym czasie gry przykucnięty i skopany dogorywał na środku boiska. Ł»eby go wynieść z murawy, potrzeba było noszy, bo wcześniej zostawił na niej serce.

Reklama

W sumie to przez myśl nam nie przeszło, że turniej w takim stopniu opanują indywidualności z krajów słowiańskich. Najpierw Dzagojew, teraz Mandzukić. Chorwat – jakby przeczuwając, że jego wartość skoczy – już przed Euro zapowiedział, że chce się wynosić z Wolfsburga. Brzmiał jak pyszałek, który w piórka urósł raczej bezzasadnie. W Bundeslidze strzelił w minionym sezonie 12 goli w 32 meczach. Teraz 1/4 tego dorobku ma po dwóch meczach mistrzostw Europy…

Cena? 8-10 milionów funtów. Chociaż tak właściwie to sami nie wiemy w jakiej walucie zapisać jego wartość. Z jednej strony – interesuje się nim Tottenham, Aston Villa, Queens Park Rangers, z drugiej… przed czterema dniami Lokomotiw Moskwa zaproponował za niego 14 milionów euro. Niezupełnie przypadkowo, bo rosyjski klub obejmie po turnieju jego trener z reprezentacji, Slaven Bilić.

Patrząc jednak na życiowe ambicje Mandzukicia – sztama z selekcjonerem odegra tutaj niewielkie znaczenie i przyjdzie nam go pewnie oglądać w silniejszych rozgrywkach. Anglicy już widzą go jako wzorowego „target-mana”. Kogoś pomiędzy Berbatowem, a Pawluczenką. Czyli pomiędzy wybitnym technikiem, a solidnym wieżowcem ze Wschodu. Mario to swego rodzaju hybryda obu tych graczy – ma świetne warunki fizyczne, a piłka ewidentnie lubi go słuchać. A my zdecydowanie polubiliśmy go oglądać.

Tak swoją drogą – na boisku naturalnie jest interesujący, ale podoba nam się także jego historia. Cała kariera obfituje w bon moty, sploty dość dziwnych zdarzeń. Spojrzeliśmy dzisiaj na Eduardo da Silvę, który który padł jego ofiarą i siedzi na ławie w kadrze. Najpierw Mandzukić zastąpił go w Dinamie Zagrzeb, kiedy ten odchodził do Arsenalu. Później Wenger chciał Mario u siebie, jednocześnie nosząc się z zamiarem pozbycia da Silvy. Brazylijczyk z chorwackim paszportem odetchnął z ulgą, bo transfer konkurenta upadł, ale kiedy wyprowadzał się z Emirates – gruchnęła wieść, że Szachtar Donieck widzi go u siebie w duecie z 26-latkiem. Ostatecznie Mandzukić okazał się zbyt drogi i Eduardo o miejsce w ukraińskim zespole nie musi się martwić. Ale już w kadrze przegrał rywalizację. I turniej pokazuje, że całkiem słusznie.

FILIP KAPICA

Najnowsze

Piłka ręczna

Otwarta droga dla klubów z Azji i Afryki do Ligi Mistrzów

AbsurDB
0
Otwarta droga dla klubów z Azji i Afryki do Ligi Mistrzów
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama