Telewizyjne szpaki: Jaki pomysł na Euro ma TVP? Ten sam, co w RPA?

redakcja

Autor:redakcja

09 czerwca 2012, 23:31 • 3 min czytania

Stwierdzamy z niepokojem, że Euro robi z nas fanów… telewizji śniadaniowej. Dzień w dzień dzieją się w niej rzeczy, których nie sposób ogarnąć rozumem. O sposobie na Rosjan opowiada Hubert Urbański. Mówi, że najlepiej byłoby szybko strzelić pięć albo sześć bramek. Jacyków (sorry, imienia nie pamiętamy, a nie chce nam się sprawdzać) narzeka, że jest rozczarowany, bo Warszawa nie jest tak kolorowa, jak się spodziewał. Jest pusta, a przecież powinna być festiwalem oryginalności. Roda Kerkrade jest nagle Rodą KARAKADE, Górnik فęczna – فĄCZNÄ„, a Robert Lewandowski – Lewandowskim TOMASZEM.

Telewizyjne szpaki: Jaki pomysł na Euro ma TVP? Ten sam, co w RPA?
Reklama

***
W którejś z telewizji – TVN-ie, a może TVP Info – siedzą trzy paniusie i wybierają „największe piłkarskie ciacha”. Aneta Zając, ta od serialu „Pierwsza Miłość” gorąco przekonuje, że Tomasz Lewandowski jest wspaniały, jej faworyt numer jeden. Za chwilę pojawia się Maciej Dowbor z hasłem: „dziewczyny! A teraz فukasz Piszczek. Najlepszy skrzydłowy w Bundeslidze!”. W końcu i tak najprzystojniejszym piłkarzem zostaje… Tomek Iwan. Zdobywa 20 punktów na 15 możliwych.

***

Reklama

W TVP Info prezenterka zagaduje jakiegoś psychologa. – Myślałam, że to się odbędzie trochę inaczej! Mamy przecież świetnych zawodników. Najlepszych w Europie! Noo, przynajmniej w Bundeslidze. Mamy świetnego bramkarza! Proszę mi wytłumaczyć, jak to możliwe? Czyżby te wszystkie pochwały za bardzo naszych rozpieściły? – pyta, wyraźnie przejęta swoją rolą piłkarskiej wyroczni.

***

Chociaż „ekspertem” mistrzostw i tak, jak dotąd, jest dla nas Kazimierz Kmiecik. Niegdyś świetny piłkarz. Wyborny snajper. Sympatyczny człowiek. Ale ekspert, sorry, beznadziejny. Zacina się, widać, że kamera go stresuje, nie może się wysłowić. Na to wszystko dałoby się jeszcze przymknąć oko, gdyby tylko miał coś do powiedzenia. Niestety. „Drużyny muszą dać z siebie wszystko, dobrze wejść w mecz, ble ble ble…”. Dramat.

***

Dziś miażdży wszystkich Tomasz Zimoch. Wprawdzie nikt normalny, kto ma w zasięgu wzroku telewizor, nie śledzi relacji z otwarcia Euro w radiu, ale wsłuchując się w komentarz Zimocha po plecach przechodzą ciary. Nie wiemy, czy to zdrowe i normalne podejście do tematu, ale w jego głosie słychać pasję. Od lat. Było ją słychać w meczu z Broendby, było z Portugalią, kiedy krzyczał o „Cycusiu” Lewandowskim, uśmiechającym się jak mały noworodek. Było słychać też wczoraj…

***

Tomasz Jasina udziela wywiadu „Kurierowi Lubelskiemu”. – Był taki pomysł, aby komentatorzy (na Euro) pełnili funkcje reporterskie. Zrezygnowano z tego i chyba postąpiono słusznie. Rozmowy z różnymi, ciekawymi ludźmi, relacje z miast będą przygotowywać reporterzy – mówi.

I co? TVP ma nieprawdopodobne możliwości. Kamery, ludzi, reporterów w każdym mieście. Ale co z tego na dziś wynika? Czy TVP ma w ogóle na Euro pomysł, inny niż zapraszanie Artura Barcisia na dach fabryki Wedla? Póki co, widzowie nie dostają nic ponad to, co powie w studiu Andrzej Strejlau i komentatorzy w czasie transmisji. Nikt nie rozmawia z kibicami (chyba że z „Januszami” pod stadionem), nie robi żadnych „boków”, nie sprzedaje nam emocji i kulisów. Ludzie naprawdę chcieliby je poznać. Niestety, TVP nie wychodzi z kamerą i swoimi pomysłami poza stadion. Na razie, jak w RPA. Poza efektownym studiem z tuzinem ekspertów, wszystko robione jest najprostszymi (nie mylić z najtańszymi) środkami, a okołomeczowe materiały mniej więcej w takim stylu:

***

Martwiliśmy się o Władysława Engela, zwanego Jerzym. Dlaczego nie ma go w studiu? Drugi dzień turnieju, a jego nie ma. Teraz już jesteśmy spokojni… Pojawił się. Między jednym piskliwym krzykiem Zawackiego a drugim.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama