Z piątego stadionu (1): Ludzie naprawdę to przeżywają…

redakcja

Autor:redakcja

09 czerwca 2012, 14:08 • 4 min czytania

Kadrę PZPN mam głęboko w dupie. Właśnie dlatego, że to nie kadra narodowa, a związkowa, a związek kocham tak samo jak oni mnie. Poza tym, Smuda, farbowane lisy i całe to bagno – wiadomo. Nie „jestem za naszymi”, nie wywiesiłem biało-czerwonej flagi z okazji Euro, bo i jakoś do całej tej imprezy podchodzę bez entuzjazmu. Nie jara mnie to, sorry. Nie aplikowałem o bilety, nie złożyłem wniosku o akredytację. Z tego powodu całą imprezę – jak i mecze Polaków – oglądam tam gdzie większość z was. Na piątym stadionie. W pubach, strefach kibica, w domach i różnych innych dziwnych miejscach. Wszędzie tam gdzie ludzie przy piwie lub i bez niego obserwują razem poczynania piłkarzy. Oglądam nie tylko mecze, ale też to co dzieje się wkoło. Jak nasz kraj to przeżywa, jak teraz wygląda, jak zachowują się ludzie i czy faktycznie wszystko jest dopięte organizacyjnie na ostatni guzik. Patrzę też co porabiają ci, którzy przyjechali tu za swoimi reprezentacjami z innych krajów. Umownie nazwijmy ich kibicami, choć to tacy kibice jak katolicy, co to chodzą do kościoła tylko w święta i siadają w pierwszej ławce.
No ale do rzeczy… Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad postanowiła przywitać naszych euro-gości wprowadzeniem opłaty za przejazd „A4”, przy czym tę drogę, wciąż ciężko nazwać autostradą. Trzy pasy są tam właściwie tylko w okolicach góry św. Anny, a przez resztę trasy, na pozostałych dwóch właściwie co chwilę wyprzedzają się tiry. Jechałem tamtędy w piątek, od strony Katowic do Wrocławia. Na parkingach obok siebie sporo Czechów i Rosjan, przy czym zdecydowana przewaga tych pierwszych. Większość raczej odbiegała od stereotypowego „Pepika” z piwem, tacy pewnie pojechali pociągiem. Za to Rosjanie – bardziej buńczuczni, pili wódę z bagażników swoich porządnych samochodów. W zasadzie, będąc na tej drodze mają już prościutką drogę na stadion, przy którym jest zjazd z autostradowej obwodnicy Wrocławia. Pewnie więc nie będą narzekać, że muszą za przejazd zapłacić. Szkoda tylko, że tak perfidnie chciano ich skasować, wprowadzono opłaty akurat od pierwszego czerwca (przy czym od dłuższego czasu, jedyne co na tej autostradzie zrobiono, to właśnie bramki do opłat), a przy okazji kasuje się też nas, za których podatki zbudowano tę trasę (bądź fragmenty odremontowano, bo zbudowały je jeszcze hitlerowskie Niemcy). Z Górnego Śląska pod Wrocław – 16 złotych i 20 groszy. Kasa w zasadzie nie tak wielka, ale jak ktoś jeździ tamtędy np. codziennie, to już trochę gorzej. Na pocieszenie kasjer wciska nam jednak usilnie do ręki paragon, a na nim adres do korespondencji z GDDKiA. Kiedyś na pewno do was napiszę! Jak będę tam stał w kolejnym korku, bo obsługa będzie sprzątać deski z jezdni…

Z piątego stadionu (1): Ludzie naprawdę to przeżywają…
Reklama

We Wrocławiu starówka była opanowana w piątek przez Czechów i Rosjan. Czesi głównie siedzieli w ogródkach piwnych, a Rosjanie chodzili wkoło z flagami na wysokich kijach albo jeździli autami z takim samym osprzętem. Może to duże uproszczenie, ale jedni byli na piwie, a drudzy na wódce. Tak najprościej chyba opisać różnicę w ich zachowaniu i stylu bycia. Jednak nie widziałem, żeby byli do siebie antagonistycznie nastawieni, raczej złośliwości kończyły się tam na wzajemnym przekrzykiwaniu. Było to koło godziny 16:00, później chyba gorzała bardziej uderzyła do głowy, bo zdemolowali jakąś knajpę i napadli na stewardów.

Mecz Polaków oglądałem w jednej ze stref kibica. Ludzie którzy tam przyszli? Cały przekrój społeczeństwa. Widać, że wszyscy tym żyją, że cały naród nagle kibicuje. Każdy na swój sposób. Kapelusze, słonecznik, piwo, wino, wódka, trąbki, krakersy, kiełbaski z grilla, wata cukrowa, popcorn, papierosy. Spożywają, palą, piją i oglądają. Większość bardzo przeżywała boiskowe wydarzenia. Niektórzy tak bardzo, że aż komicznie, ale niektórzy tak, że aż chwytało za serce…

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Dla tych dzieci to naprawdę jest mega ważna sprawa. Trzymały tę flagę całą połowę, choć padał deszcz, a im pewnie drętwiały już ręce. Raz niżej, raz wyżej, ale siedziały i trzymały. Zagryzały palce drugich dłoni, kiedy biedronki Smudy marnowały kolejne okazje. Wypaliły jak dynamit, gdy Lewandowski strzelił gola. Widać było jak wielkie to dla nich emocje. I przyznaję szczerzę, że nawet nie tyle nie kibicuje reprezentacji PZPN, co lekko i złośliwie, źle jej życzę. Chciałbym, żeby dla dobra polskiej piłki nie wyszła z grupy. Chciałbym Franek, żebyś nie wygrał żadnego meczu, bo wczoraj wyglądałeś jakbyś był na psychotropach. Zgubiliście kartkę do zgłaszania zmian albo długopis, żeby je napisać czy jak? A może nie mogłeś się dodzwonić do żadnego menedżera w przerwie i nie wiedziałeś kogo wstawić? Nieistotne… Z remisu powinniście się cieszyć, mi było przykro, że Grecy nie wygrali, nie pozbawili już was złudzeń. Ł»yczę źle farbowanym lisom, chciałbym, żeby któryś z nich wyłapał od rywala w twarz albo od sędziego czerwoną kartkę. Jednak nie potrafię źle życzyć poszczególnym piłkarzom, jak Wasilewski, Lewandowski czy Kuba Błaszczykowski. Wiecie – wspólnota życiorysów… I chciałbym, żeby im się jednak coś jeszcze w tym turnieju udało. Choćby po to, żeby sprawić radość takim dzieciakom jak ci ze zdjęcia.

TOMASZ KWAŚNIAK

PS Spokojnie… Nie wszystkie odcinki będę pisał ja. Pewnie będą też relacje bardziej entuzjastyczne.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama