Jeśli w poprzednim sezonie Konstantin Vassiljev w barwach Jagiellonii prezentował się tak, że w pełni należał mu się tytuł Cesarza Estonii, to za początek przygody w Piaście Gliwice zdegradować musimy go do rangi sołtysa jakiejś dziury w okolicach Gliwic. Można powiedzieć, że dostosował się do poziomu nowej drużyny z poprzedniego sezonu. Ale można też rzec, że to właśnie on jest tym gościem, który dodatkowo wkłada kij w szprychy ekipie, która w tym sezonie nie potrafi się rozpędzić.
Bo sam fakt, że ciągle nie jest liderem Piasta to słaba sytuacja, wszak mówimy o jednym z dwóch najlepszych piłkarzy poprzedniego sezonu. Ale Estończyk jeszcze dwa razy pomylił się z rzutów karnych, przez co na koncie gliwiczan widnieją tylko śmieszne dwa punkty, zamiast solidnych sześciu.
Nie przystoi takiemu graczowi. Wejście do nowej drużyny jak z koszmaru, choć mamy wątpliwości, czy tu wystarczy uszczypnięcie, by Vassiljev się obudził.
W dzisiejszym meczu ze Śląskiem na jego tle mocno błyszczeli – Dziczek i Bukata. Młody Polak i z reguły rozczarowujący Słowak. Dziś obaj mieli odwagę, sporą jakość w zagraniach, a nawet finezję, o którą byśmy ich nie posądzali. Pierwszy strzelił swojego debiutanckiego gola w ekstraklasie. Było już 1-0 dla Śląska po dośrodkowaniu z rożnego Chrapka i strzale głową Robaka. Dziczek zalutował z powietrza, gdy piłkę przed pole karne wypiąstkował Wrąbel (miał dziś z problem z tym elementem). Bukata też kilka razy próbował uderzeń z okolic pola karnego, ale najbardziej zaimponował nam akcją, w której najpierw pozbył się rywala ruletą, a później świetnie uruchomił Żivca, który przegrał pojedynek sam na sam z Wrąblem. Zresztą nie po raz pierwszy.
1-1, ale Piast był lepszy. Śląsk nie potrafił oddać drugiego celnego strzału, co nie oznacza, że nie miał żadnych okazji, by to zrobić. Miał i to jedną świetną, gdy Robak obsłużył Piecha tak, jakby byli najlepszymi przyjaciółmi, ale ten spartolił piłkę meczową. Z drugiej strony to samo zrobił Vassiljev – o karnym już wspominaliśmy (dobra decyzja sędziego, zresztą druga, bo w pierwszej połowie odgwizdał trudnego do wyłapania spalonego przy golu gospodarzy).
Trochę szkoda Piasta. Za tydzień wyjazd Legię i choć trudno warszawianom z automatu dopisywać trzy punkty, to potrafimy sobie wyobrazić, że w Gliwicach zacznie się nerwówka.
[event_results 344128]
Fot. 400mm.pl